
Julio Cesar przystępował do mundialu z chęcią zmazania plamy za pamiętny ćwierćfinał z Holandią (1:2) z 2010 roku, gdy został uznany za jednego z głównych winowajców porażki. Cztery lata później nie zawiódł, ale mało kto będzie o tym pamiętał. Po spotkaniu 1/8 z Chile był niemal noszony na rękach, gdy wybronił dwa rzuty karne i zapewnił Canarinhos awans do ćwierćfinału. Jednak z uwagi na blamaż Brazylijczyków z Niemcami (1:7) i dotkliwą przegraną z Holandią (0:3) w spotkaniu o trzecie miejsce, doświadczony goalkeeper rozstaje się z reprezentacją w fatalnej atmosferze.
- To zapewne moje ostatnie mistrzostwa świata. Występ w Copa America w przyszłym roku, biorąc pod uwagę, że mam 35 lat, byłby dość dużą trudnością - przyznał Julio Cesar po sobotniej porażce z Oranje - Gdybym przystąpił do Copa America i nie brał pod uwagę gry na mistrzostwach świata w 2018 roku okazałbym się egoistą. Nie jestem nim. Zdaję sobie sprawę, że to już koniec moich występów w kadrze - podkreślił.
Julio Cesar podsumował występ Brazylii na mundialu krótko: "To smutny okres w historii brazylijskiej piłki. Nie wiem co mogę dodać".
Obecnie były zawodnik m.in. Interu Mediolan i Queens Park Rangers występuje w lidze MLS, w Toronto FC. Jednak ani myśli o nowym sezonie, chce odpocząć po rozczarowaniu, jakim był brazylijski turniej.
- Teraz trzeba się zrelaksować, spróbować zapomnieć o tym, co się stało. Brazylia może spać spokojnie, jeśli chodzi o pozycję bramkarza. Nastał czas innych golkiperów, jest przynajmniej siedmiu lub ośmiu, którzy mogą grać w koszulce reprezentacji - zakończył.
Julio Cesar rozegrał w kadrze Canarinhos 86 spotkań. Na swoim koncie ma triumf w Copa America (2004) oraz dwa zwycięstwa w Pucharze Konfederacji (2009, 2013).
Komentarze (7)
Pozdr.
ale ma juz swoje lata, najwyzszy czas odejsc
FORZA JULIONE
Forza Julione