
Leonardo rozmawiał z dziennikarzami przed sobotnim spotkaniem z Chievo. Oto, co Brazylijczyk miał do powiedzenia:
- Krytyka była, jest i będzie częścią piłki nożnej. Często pochwały są przesadzone i podobnie rzecz się ma z krytyką. Ja jednak nie robię dramatu z krytyki, jaka na mnie spada i to samo dotyczy pochwał, których nie uważam, za coś niesamowitego. Dwie porażki w ostatnich meczach były bardzo bolesne, mimo, że nie wiemy jeszcze, czy będą one miały kluczowe znaczenie dla reszty sezonu. Przyjęliśmy je do wiadomości, nie popadając przy tym w żadną rozpacz. Teraz pracujemy nad tym, aby jak najszybciej znaleźć wyjście z tej sytuacji.
- Moje stosunki z prezydentem Morattim są jasne, tak jak było to w każdym innym klubie, w którym pracowałem. Nasze spotkanie po wtorkowym meczu było spokojne, o ile można mówić o spokoju po porażce. Ale było spokojne w tym sensie, że rozmawialiśmy o tym, co było złe w naszej grze. I chciałbym podkreślić jedną rzecz w związku z tym, co czytałem w ostatnich dniach w prasie: przyszedłem do Interu, jako trener i kiedy moja praca na tym stanowisku dobiegnie końca nie obejmę żadnej innej funkcji. Nie sprowadzono mnie tu w roli działacza. Podpisałem kontrakt, aby trenować ten zespół. I wciąż mamy duże szanse, aby kontynuować to, co zrobiliśmy do tej pory. Z mojej strony nic się nie zmieniło po tych dwóch porażkach, jedynie to, że musimy znaleźć wyjście z sytuacji, ale nic poza tym.
[hide]
- Moratti widzi mnie w roli działacza? Od wielu lat widzi mnie w tej roli, ponieważ wcześniej zajmowałem właśnie taką funkcję, ale teraz jestem trenerem. Jednak wiele razy patrzę na futbol z pozycji działacza, ponieważ byłem nim przez wiele lat. Co powiedziałbym Leonardo, jako działacz? Na pewno zachowałbym się dużo gorzej od naszego prezydenta, który był fantastyczny. W prasie pojawiają się nazwiska moich potencjalnych następców? Nie rusza mnie to, to jest część piłki nożnej. Jestem bardzo spokojny. Niczego się nie boję i nie mam nic do stracenia. Mam coś do zrobienia, a nie do stracenia. Pisali także, że chciałem po meczu podać się do dymisji, ale straciłem głos i nie byłem w stanie niczego powiedzieć…(śmieje się).
- Teraz myślimy tylko o Chievo, mamy szansę się zrehabilitować. Moje relacje z zawodnikami? Są znakomite. Nie mogę powiedzieć nic złego na temat żadnego mojego piłkarza, ich dyspozycyjności, zaangażowania i wszystkiego innego. Oni musza pozostać spokojni, nie mogą myśleć o trenerze. Zawsze chcę dla mojego zespołu jak najlepiej. Nasze relacje są dobre, reszta to ciężka praca i walka o zwycięstwo na boisku. Bardziej niż krytykowanie mojej osoby zdenerwowała i zabolała mnie krytyka zawodników, którzy zasługują na szacunek. Dawali z siebie wszystko, także w trudnych momentach. Mimo problemów nigdy nie szukali wymówek. Zapisali jeden z najważniejszych rozdziałów w historii Interu i powinno się ich szanować. Krytyka pod ich adresem bardzo mnie zdenerwowała.
- Wszystkie drużyny w trakcie sezonu zmagają się z trudnymi momentami, wygrywa ta, która poradzi sobie z nim jak najszybciej i to ma decydujące znaczenie. Oczywiście patrząc na cały rok, to nie jest to łatwy sezon dla Interu, droga, jaką przebyli piłkarze nie należała do najprzyjemniejszych. Milito? Patrząc na to, co pokazał na boisku, jest bohaterem. Bohaterem w świetle tego wszystkiego, co przeszedł, kiedy doskwierały mu problemy ze zdrowiem.
Komentarze (28)
<br />
Z jednej strony zostawiamy dużo swobody i miejsca przeciwnikowi (nie jak kiedyś, że cała drużyna była zwarta), ale z drugiej w tym sezonie obrońcy popełniają o wiele więcej błędów indywidualnych niż w poprzednim. Poprawmy to i to <img src="/files/emoticons/10" alt="
<img src="/files/emoticons/15" alt="<forza>" /> <img src="/files/emoticons/15" alt="<forza>" /> <img src="/files/emoticons/15" alt="<forza>" />
<br />
#23<br />
Nawet Leonardo nie ustawiłby tak beznadziejnie składu jak ty. Kto normalny w pomocy wystawia 3 graczy ofensywnych? <br />
Zresztą jakim cudem Ganso i Sanchez? Sanchez to skrzydłowy,a Ganso to zawodnik typu klasyczna 10... Więc się nie kompromituj,tylko idź grać w FIFĘ.
Poza tym Leo ma rację, że zawodnikom należy się szacunek, ale i krytyka za ostatnie mecze. No chyba, że liczy, że po takich porażkach wszyscy będą tylko smutno milczeć, albo w ogóle przejdą obok tego obojętnie :/
<br />
Eto-Pazzini<br />
Sanchez-Sanjder-Ganso<br />
ZANETTI-Lucio-Ranoochia-Maicon<br />
J.Cesar<br />
<br />
<img src="/files/emoticons/33" alt="
<br />
Z przykrością muszę przyznać napinającym się kibicom Milanu 100% racji. Po serii niezłych występów stałem się umiarkowanym optymistą, widać że Leo złapał kontakt z piłkarzami i wprowadził dobrą atmosferę. Niczym Del Bosque w Hiszpanii, nie przeszkadzał swoim piłkarzom w graniu. I taka idea, bo trudno nazwać to taktyką, okazywała się skuteczna na drużyny słabe, które i tak nie potrafiłyby poważniej zagrozić Interowi. A zadowoleni z życia gracze wyłowieni z benitezowego bagienka z radością biegli na boisko posłani przez kumpla-Leonardo, by klepać Cagliari, Bari, Sampę, Genoę, Leszcze. W międzyczasie za "wypadek przy pracy" uznaliśmy Udinese, potem znowu stosunkowo łatwo ogrywaliśmy "mocarzy", przyszło Juve i 0:1 w słabym stylu. Znowu ogrywanie "miszczów" i derby, i Schalke. I te dwa mecze jak na dłoni odsłoniły całe taktyczne nieudacznictwo Leonardo. Przerażająca wyrwa w środku pola, za którą stało 4 obrońców niewiedzących, co właściwie mają robić, dwóch (albo i jeden, kiedy Cuchu pobiegł napadziorować - zakład, że pomysł Leo?) defensywnych pomocników. A przed tą dziurą cała nasza "fantazja", która przez 80% meczu przyglądała się, jak Milaniści czy... "Schalkiści" (?) klepią sobie piłeczkę. Anarchiczny podział na broniących i atakujących, przy czym ani jedni, ani drudzy niezbyt wiedzieli, jakie są ich zadania. Normalnie deja vu z poprzedniego sezonu, gdzie Ronaldinho, Pato, Seedorf, Borriello hulali sobie z przodu, czasem nawet w ładnym stylu wygrywali w lidze, ale jak przyszło co do czego, to dostali po dupie 0:4 z Interem czy United. Patrząc na dzisiejszy Milan i Inter mam wrażenie, że zamieniliśmy się stylami gry. Leo przeniósł swoją "fantazję" do nas, a Allegri, tak bardzo obśmiewany i pomniejszany w kontraście do Beniteza na początku sezonu, okazał się utalentowanym i inteligentnym szkoleniowcem i bardzo dobrze poukładał swoją drużynę. Szkoda, że zamiast uczyć się na błędach Milanu, powielamy je.<br />
<br />
Trener powinien być zarówno motywatorem, jak i taktykiem. Idealną kombinacją był Mou. Benitez to 100-procentowy taktyk, nie potrafiący sprawić, by piłkarzom chciało się grać. Leo natomiast to psycholog, motywator, napewno sympatyczny gość, ale na pewno nie taktyk. Jeżeli on zostanie na następny sezon, spodziewam się powtórki z rozrywki - golenia frajerów i przegrywania najważniejszych meczów. Nie tędy droga.<br />
<br />
Przepraszam za długiego i pewnie nużącego posta, ale kiedy widzę pustosłowie w stylu "częsta zmiana trenerów psuje zespół", to chcę na to zareagować siłą argumentu. Przebudowę Interu powinniśmy zacząć od zatrudnienia szkoleniowca z prawdziwego zdarzenia, bo kółko wzajemnej adoracji, jakie wprowadził Leo, nikomu nie wyjdzie na dobre. Inną sprawą jest to, że faktycznie potrzeba nam świeżej krwi, bo już rok temu kadra była nie najmłodsza, a teraz do tego zakisiliśmy się we własnym sosie, pozbyliśmy się największego naszego talentu (choć to chyba była słuszna decyzja, mam oczywiście na myśli Balotellego), nie zrobiliśmy w to miejsce większych wzmocnień a obecnie:<br />
- światowej klasy bramkarz nie posiadający konkurencji zaczyna puszczać babole;<br />
- w obronie biegają sabotażyści jak Chivu czy Cordoba, Ranocchia nie spełnia wielkich wymagań, jakie ciążą na "następcy Nesty", Maicon poza przebłyskami gra żenadę;<br />
- w pomocy "dzielą i rządzą" bezpłciowy Cambiasso, gubiący formę Stanko i spacerowicz Motta;<br />
- a atak to w końcu fantazja, zresztą ta formacja to chyba jedyna, do jakiej nie można mieć zastrzeżeń.<br />
A to wszystko jest efektem spoczęcia na laurach, kiszenia we własnym sosie, dokładając do tego urażoną dumę MM, która kazała mu zatrudnić pseudotaktyka zamiast szkoleniowca z prawdziwego zdarzenia, mamy gotowy przepis na degrengoladę Interu, jaką mamy wątpliwą przyjemność obserwować. Najpierw - zmiana trenera, potem gruntowna przebudowa składu.<br />
<br />
PS. Co nam po rzekomej sile kontaktów Leo w Brazylii, skoro i włoskie, i brazylijskie media są zgodne, że usługi Ganso praktycznie zapewnił sobie Milan... A my w tym czasie będziemy składali żenujące oferty za Sancheza w stylu 15 mln + Destro + Natalino + Coutinho...<br />
<br />
Jeszcze raz przepraszam, nie dawajcie mi bana za długi post, ja już po prostu nie mogę zdzierżyć tej chorej sytuacji i najwyraźniej niedowidzących miłośników Milanisty...<br />
<br />
Pozdrawiam.
<br />
może masz rację co do tego żeby Inter do końca sezonu nic nie pokazał i być może zmusi to MM do jakichś konkretnych ruchów transferowych jednych z typu(Sanchez,Ganso,Neymar,Tevez)co podniesie naszą grę
<br />
A w wykonaniu Leonardo mamy AC Milan vol. 2. Czyli - macie, grajcie, klepcie słabiaków; macie, grajcie, dostawajcie po dupie od dobrych drużyn. Do końca sezonu został nam rewanż z Schalke, który będzie dla Niemców formalnością, dwumecz z Romą w Coppa Italia, który pewnie wygramy w mękach, by w finale rozniósł nas Milan, oraz kilka meczów Serie A, które wcale nie będą takie łatwe - Lazio, Fiorentina i Napoli to drużyny, które napsują nam bardzo dużo krwi. Musiałoby stać się coś nieoczekiwanego, żebyśmy zakończyli sezon na pierwszym miejscu, a i nie wiem, czy chciałbym takiego scudetto. Raz - przegrywając w słabym stylu oba mecze z Milanem, zdobywając punkt z Juve - po prostu nie zasłużyliśmy, dwa - nie chcę, żeby takie zwycięstwo "zakisiło" Inter na kolejny sezon, gdyż wynik byłby znacznie lepszy niż gra. A priorytetem jest pożegnanie się z Milanistą.
Sanchez-Sanjder-Ganso<br />
Cambiasso<br />
Nagamoto-Lucio-Ranoochia-Maicon<br />
J.Cesar<br />
<br />
co Wy na to?