Mauro Icardi – przyszłość Interu Mediolan. Argentyńczyk w długiej rozmowie z Corriere dello Sport, w której porusza wiele ciekawych tematów.
Opowieść o Icardim miała początek w Barcelonie.
- Całkiem inne doświadczenie, niż to tutaj, we Włoszech. W Barcelonie i ogólnie w Hiszpanii, gra na boisku jest bardzo szybka. We Włoszech, natomiast, dużo więcej się biega i bardziej wykorzystuje swoją siłę fizyczną.
Z kim tam byłeś? Z tych, których dotyczą ostatnie plotki transferowe…
- Razem ze mną byli Montoya, Bartra, ale także wielu innych.
Nie tęsknisz za wolą zwycięstwa, która panowała w Barcelonie?
- Mam nadzieję, że wygram wiele więcej (uśmiech)
Dwie bramki przeciwko Juventusowi zmieniły Twoje życie?
- Szczerze? Nie. Nie za wiele w moim życiu się zmieniło. Ale nie zaprzeczę, to były bardzo ważne gole dla mojej kariery.
Najważniejsze bramki w Twoim życiu?
- Bardzo je cenię, ale ta w derbach Genui miała specyficzny smak.
Sampdoria mogłaby być jedynym zespołem, który pokonał Juventus dwa razy.
- Byłoby wspaniale. Damy z siebie wszystko, żeby po raz kolejny pokonać mistrzów. To nie zdarza się codziennie.
Jak sądzisz? Dlaczego to Juventus zdobył Scudetto?
- Ponieważ byli najlepszą drużyną. Mają świetnych piłkarzy, którzy zawsze dają z siebie 100%. Nigdy się nie poddają i w pełni zasłużyli na tytuł.
Wróćmy do Barcelony. Co skłoniło Cię do jej opuszczenia i przejścia do Sampdorii?
- Razem z moim agentem oraz moim ojcem, zauważyliśmy, że Barcelona szuka napastników o pewnej charakterystyce. Skoro światowej klasy piłkarz jak Ibrahimovic miał problemy ze znalezieniem sobie miejsca w polu karnym… Jeśli nawet Ibra miał tam kiepski czas, daj spokój… Trzeba było szukać miejsca gdzieś indziej.
I pomyśleć, że w Barcelonie znalazłeś swojego „krajana”, Lionela Messiego.
- Obaj urodziliśmy się w Rosario, to prawda. Ale ja żyłem na północy, on na południu, więc nasze ścieżki nigdy się nie przecięły.
Wtedy pewnego dnia dostałeś jego zdjęcie.
- Grałem wtedy w Vecinario, gdzie przeniosłem się ze swoją rodziną. Barca zaczęła śledzić moje poczynania. Chcieli mnie u siebie. Postanowiłem dać sobie czas na przemyślenia. Wtedy dyrektor Barcelony dał mi zdjęcie Messiego. On prawdopodobnie chciał popchnąć mnie do wybrania Barcy. Powiodło mu się.
Jakie masz wspomnienia z Hiszpanii?
- Piękne wspomnienia. Bardzo lubię Barcelonę, bardziej niż Madryt, ponieważ kocham morze.
Złe wiadomości – w Mediolanie nie ma plaż.
- (śmiech) Byłem tak kilka razy na zakupach. Mediolan to miasto, które bardzo lubię.
W dodatku ciężko będzie zaparkować żółtego Hammera w Mediolanie...
- Tak samo w Geniu. Zawsze szukam płatnego parkowania, ponieważ chcę więcej miejsca. Wiem jaka to jest maszyna. Marzyłem o tym samochodzie od kiedy skończyłem 15 lat. Gdy skończyłem 18 – kupiłem go. Znalazłem go w Barcelonie.
Garrone tymczasem daje coraz więcej wskazówek na temat Interu – jest obietnica.
- Cieszę się gdy słyszę takie wiadomości. Jestem zaszczycony, że moje nazwisko łączone jest z Interem.
Co sądzisz o Interze?
- To świetna drużyna z wieloma Argentyńskimi mistrzami w składzie. Jeśli taki klub chce Cie u siebie musisz być szczęśliwy.
Znasz już Stramaccioniego?
- Pożegnałem się z nim na Ferrara, kiedy opuszczaliśmy boisko po meczu Sampdoria – Inter. Nie strzeliłem wtedy gola...
Ale wymieniłeś koszulkę z Zanettim.
- Oh tak. Zanetti to dla nas, Argentyńczyków legenda. Jako dziecko, zbierałem statuetki Javiera w moim pokoju. To wielki mistrz. Jest mi przykro z powodu jego kontuzji. Jestem jednak przekonany, że szybko powróci na boisko.
Czy Milito to idealny kolega do nauki kilku sztuczek?
- Milito przeżył wspaniałą karierę, która przemawia za niego. Porównywanie mnie do młodego Diego jest dla mnie komplementem. Muszę jednak jeszcze wiele udowodnić.
Twój idol, Batistuta, także grał dla Interu. Jakieś podobieństwo istnieje?
- On to wybuchowość w połączeniu z imponującą szybkością i niesamowitą mocą. Był niesamowity w zdobywaniu goli. Strzelał nogą, głową, z rzutów wolnych. Widziałem jego grę wiele razy, bardzo go lubiłem. Może trochę go przypominam, ale powtórzę – muszę się jeszcze wiele nauczyć.
Duża liczba piłkarzy z Ameryki Południowej, a szczególnie z Argentyny pomoże Ci w aklimatyzacji w dużym zespole?
- Z pewnością to będzie pomocne. Kiedy przyszedłem do Sampdorii możliwość rozmowy z Fornaroli, Romero i Tissone w jednym języku w szatni było bezcenne. Czułem się trochę jak w domu.
A San Siro?
- To piękny stadion. Zawsze będzie w mojej pamięci. Pierwszy raz będąc tam, siedziałem na ławce. To był mecz z Milanem. W spotkaniu z Interem również siedziałem na ławce. Jeszcze nigdy nie grałem na San Siro.
Chciałbyś pożegnać się z fanami Sampdorii bramką?
- Nie jedną, a dwoma. Zamknięcie sezonu z 10 lub 11 bramkami na koncie byłoby pozytywne. Wierzę.
Nie strzeliłeś żadnej bramki od 3 marca. Dlaczego?
- Dla napastnika strzelanie jest bardzo ważne. Ja jednak staram się nie przywiązywać do tego wagi. Pracuję dla zespołu i nie tracę cierpliwości.
Twoja wartość – 13 mln, transfer do Interu. Z pewnością ciąży na Tobie wielki ciężar.
- Takie rzeczy nie mają na mnie wpływu. Nie zabieram ich na boisko. Będę myślał o mojej przyszłości po sezonie.
Delio Rossi zasługuje na podziękowania za Twój progres?
- Nie tylko on. Ferrara również zasługuje na podziękowania.
Dlaczego powiedziałeś „nie” dla Prandelliego i reprezentacji Italii.
- W 100% czuję się Argentyńczykiem. Płynie we mnie argentyńska krew, pomimo iż mam włoski paszport. To zasługa mojego dziadka, który urodził się w Carmagnola, w pobliżu Turynu.
Nie boisz się tego, że możesz mało grać? Widzisz jak wielka konkurencja jest w reprezentacji na Twojej pozycji.
- Oczywiście, że jest duża konkurencja w Argentynie. Gdy jednak dostanę powołanie, dam z siebie wszystko dla mojego kraju.
Gra w klubie jak Inter pomoże Ci w aspekcie reprezentacji?
- Tak, ale dużo zależy ode mnie. Jeśli nadal będę strzelał, wcześniej czy później przyjdzie i na mnie czas.
Większe szanse miałbyś we Włoszech.
- Kto to powiedział? Wydaje mi się, że Prandelii posiada bardzo dobrych napastników. Balotelli dla przykładu jest bardzo silny, a to tylko jeden z wielu.
Który z Włoskich piłkarzy imponuje Ci najbardziej?
- Pirlo. Tylko Xavi jest taki jak on.
W Argentynie? Z pewnością Maradona?
- Diego jest jak Bóg. Wszyscy Argentyńczycy tak myślą.
Ostatnia kwestia – marzenia Mauro Icardiego.
- Dawać z siebie wszystko co najlepsze, żyć w pokoju i wygrywać. Mam nadzieję, że to się spełni.
/Dominho & Peter0512
Komentarze (11)
FORZA MAURO ...