
John Obi Mikel udzielił ostatnio kontrowersyjnego wywiadu, w którym oskarżył Antonio Conte, że ten nie miał do niego szacunku jako do piłkarza i legendy Chelsea:
Cała historia zaczęła się, kiedy Conte objął stery w londyńskim klubie, a tego samego lata odbywały się Igrzyska Olimpijskie w Rio. Włoski trener zabronił swojemu zawodnikowi wyjazdu na turniej i zagroził, że jeśli Mikel zdecyduje się na grę na Olimpiadzie, to nie będzie miał czego szukać w klubie za czasów Conte.
- Moim marzeniem było wystąpić w koszulce narodowej reprezentacji na takim turnieju jak Igrzyska Olimpijskie. Myślę, że to marzenie każdego piłkarza. Owszem, ważne są przygotowania do sezonu klubowego i trofea z nim, jednak gra w kadrze narodowej to coś więcej.
- A ten facet, który dopiero co pojawił się w Chelsea, miał czelność przyjść i mówić mi, że mam wybierać pomiędzy kadrą, a klubem. Powiedział, że jeśli pojadę do Brazylii, to nigdy nie będę częścią jego drużyny.
- Porozmawiałem o tym z włodarzami i oni uszanowali moją decyzję o wyjeździe, za którą zostałem potem niesłusznie surowo ukarany.
- Po powrocie Conte nigdy ze mną nie rozmawiał i nie pojawiłem się więcej na liście zawodników. Trenowałem indywidualnie i zakomunikowałem klubowi, że muszę odejść w styczniowym okienku. Przed samym odejściem on jeszcze przyszedł do mnie i powiedział, że musimy porozmawiać. Po pół roku braku kontaktu i po upokorzeniu mnie jako piłkarza, który spędził w Chelsea 11 lat!
- Na spotkaniu zaczął tłumaczyć mi, że musiał podjąć taką decyzję i że potrzebuje mnie w składzie i inne bla bla bla. Spytałem: "Czy ty jesteś k**** poważny?" - od razu wyszedłem z gabinetu i na odchodne rzuciłem mu, że kompletnie nie szanuje mnie jako człowieka.
- Z jakiegoś powodu ten facet nie lubił mnie od pierwszego dnia. Więc musiałem odejść. Nie mam pretensji do klubu, oni potraktowali mnie z szacunkiem. Ale nie zasłużyłem na odsunięcie od składu przez żadnego trenera.
Nigeryjczyk odszedł tamtej zimy do chińskiego Tjanjin, a niedawno został piłkarzem Stoke City.
Komentarze (6)