
W niedzielę o godzinie 18:00 Inter zmierzy się z Udinese. Henrikh Mkhitaryan udzielił wywiadu dla Sky Sport, w którym odniósł się zarówno do nadchodzącego spotkania, jak i do swoich planów na przyszłość.
— Mecze z Udinese nigdy nie należały do łatwych, niezależnie od tego, czy gramy u siebie, czy na wyjeździe. To drużyna silna fizycznie i dobrze zorganizowana taktycznie. Wiedzą, jak się bronić i jak zdobywać punkty. Spodziewamy się trudnego spotkania, dlatego musimy dać z siebie wszystko, aby wygrać. Wciąż mamy wiele do osiągnięcia. Droga do celu jest jeszcze długa. Przed nami dziewięć meczów w lidze, spotkania w Pucharze Włoch i Lidze Mistrzów. Na razie koncentrujemy się wyłącznie na Udinese, a później będziemy myśleć o kolejnych rywalach. Do końca sezonu zostały jeszcze dwa miesiące i nie wybiegamy zanadto w przyszłość, ale przygotowujemy się na decydującą fazę rozgrywek
- Styl Inzaghiego? Możemy zajść daleko we wszystkich rozgrywkach. Marzymy o wielkich rzeczach, a jeśli marzysz, masz szansę je spełnić. Każdy chce wygrywać, choć nie będzie to łatwe. Jednak jeśli będziemy robić postępy krok po kroku, możemy osiągnąć wielkie rzeczy. Inzaghi bardzo się rozwinął, zwłaszcza w ostatnich dwóch latach, i widać to po naszej grze. Nadal się uczy i doskonali swój warsztat. Każdy trener ma inny styl pracy — niektórzy wolą utrzymywać dystans wobec zawodników, inni budują z nimi bliskie relacje. Nie wiem, która metoda jest najlepsza, ale to, co robi Inzaghi, działa świetnie i bez wątpienia zasługuje na miejsce, w którym się znajduje
- Moim celem jest zakończenie kariery w topowym klubie, takim jak Inter. Jednak decyzję o przyszłości podejmiemy po zakończeniu sezonu. Nie wiem jeszcze, czy przedłużę karierę o kolejny rok, czy zdecyduję się na odejście. Na razie czuję się tutaj świetnie i chciałbym zostać, ale zobaczymy, co przyniesie przyszłość. A co, jeśli klub zaproponuje przedłużenie kontraktu do 2027 roku? To zależy od mojego organizmu. Jeśli będę w stanie utrzymać poziom, jaki prezentuję teraz, wszystko będzie możliwe — zakończył Mkhitaryan.
Komentarze (6)