
Przez ponad 8 lat był jednym z najwartościowszych ludzi, jakich miał w kadrze sam Sir Alex Ferguson. Był filarem defensywy Czerwonych Diabłów, kiedy ci zdobywali laury na krajowej i europejskiej scenie. W 2010 roku został nominowany przez szatnię na kapitana zespołu, a następnie miał zaszczyt dwukrotnie wznieść w górę puchar dla najlepszej drużyny ligowej w Anglii. Nemanja Vidić, bo o nim mowa, tego lata rozpoczął nowy rozdział w swej karierze. Mimo 32 wiosen na karku, nie ma zamiaru w Mediolanie odcinać kuponów, wręcz przeciwnie. To on ma zostać symbolem nowego Interu. Interu Ericka Thohira.
Gdy przybywał do Manchesteru sam nie wiedział w jakim świecie aktualnie się znajduje. Przez lata wychowywał się w ponurej i brutalnej serbskiej codzienności. Widok murawy łączył z obrazem nędzy, ubóstwa i wojny jaka toczyła się na terenach jeszcze wtedy Jugosławii. Alex Ferguson stwierdził w jednym z wywiadów, że Vidić wydawał się z początku przerażony nową rzeczywistością, ale z czasem okazało się, że Premier League do złudzenia przypomina rodzime strony piłkarza. Musisz walczyć o swoje do upadłego, bo zginiesz - takie motto przewodziło zawodnikowi przez większość życia. To pozwoliło mu przetrać ciężkie dzieciństwo w Serbii, a następnie zdobyć autorytet na Wyspach Brytyjskich.
"Pamiętam pierwsze jego chwile w United. Był bardzo zagubiony w nowym otoczeniu, a do tego ten mój dziwny akcent. Miałem wrażenie, że odzywa się do tego chłopaka jakiś kosmita, ale z czasem zaadoptował się u nas."
Alex Ferguson o Nemanji Vidiciu
Choć rozpoczęcie przygody z Red Devils urodzony w Uzicach piłkarz poprzedził dwuletnim epizodem w Spartaku Moskwa, to furtkę do nowego świata otworzył mu dopiero słynny szkocki trener. Fergie jak sam przyznaje był wielkim fanem talentu Serba i od razu wkomponował go do pierwszego zespołu, czego dowodem jest rozegrane w pierwszym sezonie przez niego 15 spotkań we wszystkich rozgrywkach od czasu transferu (do United przeszedł bowiem w zimowym okienku transferowym). Następnie przez lata stworzył wraz z Rio Ferdinandem najsilniejszy środek obrony w całej Premier League. Przez trzy sezony z rzędu (od 2007/2008 do 2009/2010) Czerwone Diabły kończyły Premier League, jako zespół z najmniejszą ilością straconych bramek. Jego niebywałe zdolności przywódcze docenili koledzy i rzecz jasna menedżer przekazując mu opaskę kapitana w 2010 roku, kiedy to zrezygnował z niej Gary Neville. Podobno legendarny angielski piłkarz również opowiadał się za tym, aby jego następcą został Serbinator.
Lata na karku przybywały, ale to Serb niezmiennie tworzył blok obronny z Ferdinandem. Para stoperów mimo iż z wiekiem przestawała być tak skuteczna, to nadal miała fundamentalne znaczenie dla całego zespołu. W czasach, gdy na murawie swoimi partnerami dyrygował Vidić, drużyna sięgnęła po dwa tytuły mistrza Anglii i dwukrotnie zdobyła FA Community Shield. Wielu defensorów przewinęło się przez klub, ale żaden nie był w stanie wygryźć z podstawowego składu dwóch niezniszczalnych młokosów. Mimo swej wielkości musiał nadejść koniec pewnego etapu w życiu. Wielka przebudowa składu jaką zaplanował jeszcze David Moyes zakładała pożegnanie się z piłkarzami starej daty, w tym z Serbinatorem, który poszukiwania nowego pracodawcy rozpoczął już w trakcie trwania sezonu. W dodatku trapiły go liczne kontuzje przez co jego pozycja w zespole mocno została zachwiana i zdecydował ostatecznie pożegnać się z Anglią. W marcu podpisał umowę z Interem Mediolan, a dwa miesiące później podczas konfrontacji z Hull City pożegnał się z przyjaciółmi i fanami.
"Przeżyłem tu mnóstwo fantastycznych wydarzeń. Trudno mi cokolwiek w takiej chwili powiedzieć, więc chciałbym podziękować wszystkim, z którymi miałem przyjemność współpracować i kibicom. Byliście fantastyczni, dziękuję!"
Nemanja Vidić po meczu z Hull
Niedawno, bo w lipcu wszedł w życie jego kontrakt z mediolańską ekipą. Vidić podpisał 3-letni kontrakt, na mocy którego klub będzie przelewał na jego konto co roku około 2,5 mln euro. To gaża o połowę mniejsza od tej jaką otrzymywał za grę na Old Trafford, ale są trzy czynniki, które spowodowały, że znalazł się Lombardii. Pierwszy to rzecz jasna wielkie przemeblowanie w Manchesterze. Po drugie chodzi o pieniądze - Inter znacząco przebił ofertę lokalnego rywala i podobno Juventusu. A trzeci fakt to wizja rozwoju klubu, jaką przedstawiło mu prezydium Nerazzurrich. Sam Vidić na pierwszej konferencji prasowej podkreślał, że Inter to renomowana marka na świecie, której zadaniem jest powrót do elity. Inne podejście w kwestii przyjścia serbskiego obrońcy może mieć Erick Thohir i cała klubowa finansjera. Dla nich bez wątpienia liczą się aspekty finansowe. Zaczynając od takich ogółów jak sprzedaż koszulek, a kończąc na wiążącym się z tym wzrostem renomy całej organizacji. Inter już może tylko zacierać rączki. Pozytywne skutki tego transferu już niebawem będą widoczne gołym okiem. Myli się jednak ten, kto uważa, iż zawitanie do Lombardii Serbinatora ma tylko na celu polepszenie sytuacji finansowej zespołu.
Prezydent Il Biscione po podpisaniu umowy powiedział: -Vidić to zawodnik klasy światowej o dużej charyzmie i niesamowita osobowość. Pomoże nam wprowadzić młodych graczy do zespołu i będzie dla nich przykładem. Cała ta wypowiedź najlepiej obrazuje do czego Serb będzie przydatny Walterowi Mazzarriemu. Oprócz tego, że oczywiście będzie przez 2-3 lata w stanie dać zespołowi odpowiednią jakość, to jego głównym zadaniem będzie wejście w buty mentora. Głównie dla nowego kapitana kadry, Adrei Ranocchi, którego zdolność do tego zadania niektórzy kwestionują. Każdy doskonale wie, że w szatni najczęściej góruje starszyzna, a po odejściu gwardii Argentyńczyków, to Nemanja ma świecić dla młodych wilczków przykładem. Sam Ranocchia od Vidicia nauczy się nie tylko tajników bycia dobrym przywódcą, ale i umiejętności czysto piłkarskich, bo w końcu od kogo innego można się więcej dowiedzieć, jak nie od kapitana najlepszej drużyny Premier League ostatnich lat, będącego ponadto pod batutą legendy fachu trenerskiego. Ale nie tylko Żaba może skorzystać na obecności Serbinatora. Cały team niezależnie od wieku będzie miał duży respekt do piłkarza takiego kroju jak Vidić. To bardzo komfortowa sytuacja dla trenera, gdyż daje stabilizację w drużynie, a w dodatku pomaga wszczepić w graczach mentalność zwycięzców.
Nowy Inter ma być taki jak Vidić przez całe swoje życie - nieustępliwy, podążający za konserwatywnymi ideami. Tym jakże ważnym czynnikiem kierował się również indonezyjski biznesmen zatrudniając Serba. Sam Thohir zaliczył niezwykle pomyślne wejście na stołek osoby numer 1 w klubie. Najpierw sprowadzenie Hernanesa, które również nie odbyło się bez echa, a teraz zawitanie do stolicy mody niezwykle szanowanego Vidicia - człowieka, który niezależnie od sytuacji zespołu, znacząco podnosi jego morale. A wspomniana wyżej mentalność zwycięzców to jest to, czego Nerazzurrim w ostatnich latach szczególnie brakowało. Ex-Czerwony Diabeł jest gwarantem, że po stracie Zanettiego drużyna nie zwątpi w siebie, nawet w najbardziej ekstremalnych sytuacjach. To jest człowiek, który zbyt wiele przeszedł, by tak po prostu przejść obok wszystkiego. Dla kompanów przy nim klub ma się stać ważnym elementem życia, a mecz wielką bitwą. Czy Vidić ma szansę zostać takim samym symbolem Interu Ericka Thohira, co Javier Zanetti Interu Massimo Morattiego? Niewątpliwie ma do tego duże predyspozycje. A tifosim wiedząc, iż w kadrze ich ukochanego zespołu znajduje się taka osobowość jak Serbinator, pozostaje z ekscytacją wyczekiwać na start nowego sezonu Serie A.
Komentarze (12)
Pozdr.