
Jeśli ktoś lubi książki Dana Browna pełne historycznych przekłamań, powinien sięgnąć po biografię Mohameda Kallona. Człowieka, który miałby spore szanse na zwycięstwo w wyborach prezydenckich w swoim kraju, gdzie jest drugi po Bogu.
[hide]
Kto interesuje się piłką nożną od dziesięciu lat wzwyż, na pewno pamięta charakterystycznego czarnoskórego napastnika Interu Mediolan, grającego z nietypowym dla atakującego numerem "3" na plecach. Młodsi może kojarzą, że ktoś taki był wymieniany obok tych wszystkich van Nistelrooyów, Tristanów i innych Kluivertów w kontekście transferu do Wisły Kraków.
To wszystko nic przy tym, jaką czcią otoczony jest w Sierra Leone. Jest dzieciom pokazywany jako przykład człowieka sukcesu, który udowodnił, że nawet stamtąd można się wybić i żyć na bardzo wysokim poziomie. Posiada swój własny klub, Kallon FC, grający w najwyższej lidze piłkarskiej w kraju. Ma klub nocny, sklep sportowy, a także... herbatę ze swoim wizerunkiem na opakowaniu. Wszystko to po to, by dać innym szansę, pokazać ludziom, że sport może zmienić życie.
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=VIpvjVD_BoA
Do Mohameda Kallona należy też pewien całkiem dumnie brzmiący rekord - w wieku 15 lat, 6 miesięcy i 18 dni, zdobył on w reprezentacji Sierra Leone bramkę przeciwko Kongo w Brazzaville, dzięki czemu został najmłodszym w historii strzelcem bramki w meczu międzynarodowym dorosłych reprezentacji, w pełni akredytowanym przez FIFA (Class A International Match). Tylko - jak to w przypadku afrykańskich zawodników bywa - czy Kallon w dniu meczu, a więc 22. kwietnia 1995 roku, aby na pewno miał nieco ponad piętnaście lat?
Na stronie internetowej "The Torchlight" ("Pochodnia") na temat wątpliwego wieku Kallona, a także masy przekłamań w jego biografii wypowiedziała się jedna z osób, która znała byłego zawodnika Interu praktycznie od dzieciństwa. Już pal licho ten cały rekord, wiadomo, że nie jemu, a ciężkiej pracy i kilku uratowanym przed degradacją klubom, Kallon zawdzięcza to, że nie tylko nie musi narzekać na biedę, ale też może wydatnie pomóc swoim rodakom. Odarte z kłamstw i kłamstewek na jego temat zostało też - a może przede wszystkim - dzieciństwo piłkarza.
Czytając najpierw kilka notek biograficznych (między innymi na oficjalnej stronie Internetowej piłkarza) można odnieść wrażenie, że jego życie to takie mozolne spełnianie swojego "american dream". Od pucybuta do milionera. Chłopak, który dziennie przebiegał 20 mil, który poza grą w piłkę i chodzeniem do szkoły, dorabiał noszeniem koszy i kartonów z rybami. Który często nie miał gdzie spać, a na mecze swojej drużyny chodził boso. Który - jak to pięknie brzmi w kontekście narodowego bohatera i idola tłumów - pochodził z kochającej, ale bardzo ubogiej rodziny. Który nigdy nie tknął zabronionych środków, wspomagaczy, wzór czystości.
A później spada na nas jedno za drugim stwierdzenie: nieprawda, bzdura, przekłamanie. Dla mnie, autora tego tekstu, a i pewnie dla każdego z Was, czytelników, nie ma to większego znaczenia, czy Kallon chodził na te mecze boso i czy w przerwach nosił kosze z rybami, czy nie. Przewinął się taki gość, kibice Interu powiedzą pewnie, że fajnie, że trochę bramek w Mediolanie nastrzelał (ze dwadzieścia we wszystkich rozgrywkach by się uzbierało). Dla jego rodaków jednak taka weryfikacja rzeczywistości to jak dla muzułmanów stwierdzenie, że Mahomet z żadnej Mekki do Medyny nie uciekał.
Być może też dlatego nikt tak naprawdę się tą "Pochodnią" nie przejął. Może to i dobrze. Oczywiście bardzo cenię sobie tego dziennikarza, który powiedział "sprawdzam" i na poważnie zajął się weryfikacją biografii Kallona, bo wymagało to nie lada dociekliwości. Jednak patrząc z perspektywy tych wszystkich ludzi, dla których "Small Kallon" jest półbogiem lepiej, że większość z nich pewnie do tekstu nie dotarła. W biedzie, trudach i znoju dnia codziennego, posiadanie tak światłego przykładu to czasami jedyna nadzieja na to, że moje dziecko, brat, sąsiad, a może i ja zostanę kiedyś "kimś". I pomogę tym, którzy mnie wychowali.
Kto wie, czy w tej chwili jakieś dziecko nie biega po jakimś mieście w Sierra Leone rzeczonych dwudziestu mil, nie pomaga rybakom nosić koszy z owocami ich pracy, nie kroczy boso ku swoim marzeniom myśląc sobie: "jednemu z nas już się tak udało".
Autor: Szymon Podstufka
Komentarze (28)
Marnie to Wy czytacie...
<img src="/files/emoticons/15" alt="<forza>" /> <img src="/files/emoticons/15" alt="<forza>" /> <img src="/files/emoticons/15" alt="<forza>" />
ale ogolnie szalu w Interze nie zrobil w koncu przebic sie do skladu gdy graly takie gwiazdy jak Ronaldo Vieri Recoba Crespo to nie jest sztuka<br />
Przeczytaj to jeszcze raz. Jak to nie jest sztuką przebić się do składu? I tak w tamtym okresie Crespo grał syf.
o nim, gdy trenowal nas Lucescu, jak to poszedl do MM i poprosil o kupno takiego mlodego Kallona z Vicenzy bodaj. MM wyrazil zgode i nakazl zakup, i jakie bylo jego zdziwienie gdy okazalo sie ze..... Kallon od 2 lat jest juz zawodnikiem Interu <img src="/files/emoticons/12" alt="
dzięki<br />
czyli jednak źle pamiętałem<img src="/files/emoticons/10" alt="
pozdr.
<img src="/files/emoticons/24" alt="<flaga>" /> <img src="/files/emoticons/24" alt="<flaga>" />
Pozdr.
<br />
-Książki Browna i zakłamanie historyczne, powieści sensacyjne i zakłamanie historyczne, toż ci nowość. Autor błysnął,<br />
-Niezła składnia: "jest dzieciom pokazywany" jeszcze inne kwiatki są, ale nie o to chodzi,<br />
-Rekord który "brzmi", dobre,<br />
-Autor stawia pytanie, czy rok urodzenia Kollona jest zgodny z prawdą i... nie odpowiada,<br />
-Na temat masy przekłamań w jego biografii (czyli meritum tekstu!) wypowiada się... "pewna osoba". Autor nie podaje kto...<br />
-Autor tezę Kallona-oszusta postanawia udowodnić, przez rzekomo niesłusznie przyznany rekord, ale w następnym akapicie porzuca ten pomysł.<br />
-Teraz najlepsze: "spada na nas jedno za drugim stwierdzenie (powinna tu być liczba mnoga) nieprawda, bzdura, przekłamanie." CHOLERA JASNA, SKĄD SPADA?! "autor tekstu" nie wyjaśnia...<br />
-"nikt nie przejął się tą "Pochodnią". Ok, ok, ale co w niej było napisane? "autor tekstu" nie wyjaśnia...<br />
-"tego dziennikarza" co za dziennikarz, skąd się wziął, gdzie badał sprawę ? "autor tekstu" nie podaje...<br />
-Metaforę z Mahometem przemilczę,<br />
<br />
Reasumując, "autor" stawia pytanie czy powinno się ujawniać zakłamania w powszechnie znanej biografii Kallona, nie wyjaśniając co to za zakłamania, jakie jest ich źródło i czy w ogóle do jakichś zakłamań doszło. Całe te marne wypociny można sprowadzić do zdania: Kallon jest wielbiony w ojczyźnie, a na takiej stronce „Pochodnia” coś tam ktoś pisze, że to może być kłamstwo. Znajdźcie tę stronkę i poczytajcie, wszystko będziecie wiedzieć. Żenada. Gdyby "autor" miał cień kompetencji sam poczytałby ją, jak i inne źródła, a aż w oczy bije, że tego nie zrobił.