
Liga włoska uraczyła nas w tej kolejce kilkoma hitami. Wielkie Derby Włoch nie zawiodły kibiców, a derby Genui i pojedynek Milanu z Torino zgromadziły przed telewizorami miliony widzów. Zapraszamy do realacji i podsumowania 22. kolejki Serie A, którą przygotowali dla Was użytkownicy serwisu SwiatPilki.com - Carbon, Diamen, Enjoy's i Janop. Świat Piłki przygotowuje również podsumowania innych lig, wszystkich zainteresowanych zapraszamy.
Bologna 0:2 Udinese
Antonio Di Natale 15 (k), Nicolas Lopez 90
Doskonały przykład na to, że teza o okrucieństwie futbolu nie jest wydumana. W tym spotkaniu to Bologna była stroną wiodącą i przez niemal dziewięćdziesiąt minut prowadziła grę, a mimo to została z niczym. Zacznijmy jednak od początku. Początek spotkania upłynął pod znakiem fauli. Już w czwartej minucie sędzia pierwszy raz musiał sięgnąć po żółtą kartkę. Pierwszy kwadrans to jedyny moment meczu, w którym przeważali goście. Efektem był rzut karny po faulu Pazienzy na Lazzarim. Pewnym egzekutorem jedenastki okazał się niezniszczalny Antonio di Natale. Od tej pory Udinese skupiało się głównie na obronie. Ataki gospodarzy napędzał Diamanti, ale jego koledzy nie byli w stanie dostroić się do gry swojego kapitana. Włoski pomocnik strzelał, dośrodkowywał i rozgrywał, ale na nic zdawały się jego próby. Schowani za podwójną gardą goście tylko od czasu do czasu próbowali kontratakować. W 72 minucie taka próba niemal zakończyła się powodzeniem, ale najpierw Lopez nie wykorzystał sytuacji sam na sam, a później di Natale spudłował z ostrego kąta. Dwadzieścia minut później Nicolas Lopez już się nie pomylił, a Udinese mimo słabej gry wygrało 2-0 i odskoczyło swoim rywalom już na pięć punktów.
Cagliari 1:0 Fiorentina
Maurizio Pinilla 39 (k)
Piłkarze z Florencji po bardzo udanym zimowym okienku transferowym, w którym sprowadzili kilku ogranych piłkarzy, mieli ochotę przypieczętować swoją wyższość nad Cagliari w Serie A. Ich pierwszy mecz w tym sezonie, który odbył się Stadio Artemio Franchi zakończył się remisem 1-1, mimo iż piłkarze Cagliari grali przez jakiś czas w przewadze jednego zawodnika. Teraz sytuacja miała się odwrócić i to piłkarze Fiorentiny mieli od początku przejąć inicjatywę. Stało się nieco inaczej...
Pierwsze minuty to istna katorga dla obu trenerów. Zawodnicy faulowali się nawzajem co kilkadziesiąt sekund. Mało w tym było futbolu. Wreszcie w 21. minucie pierwsze sytuacje bramkowe wypracowali sobie kolejno Pinilla i Dessena. Obaj jednak uderzyli obok bramki. W 35. minucie zawodnik Violi, Alberto Aquilani, strzelił tuż nad spojeniem. Była to tak naprawdę jedna z niewielu okazji do strzelenia goli przez gości w tej połowie. Cztery minuty później miało miejsce wydarzenie meczu. W polu karnym "Fioletowych" padł Marco Sau po głupim faulu Roncaglii. Szansę na gola dla gospodarzy pewnie wykorzystał Pinilla, uderzając pod poprzeczkę. Mogłoby się wydawać, że Viola zaatakuje. Nic bardziej mylnego, dalej to Cagliari napierało, czego wynikiem był spalony Contiego czy jego strzał, który został zablokowany przez defensorów przeciwnika.
Druga połowa rozpoczęła się praktycznie tak samo jak pierwsza. W końcu Vincenzo Montella musiał zareagować, czego wynikiem było zejście z boiska debiutanta i jednocześnie najgłośniejszego nazwiska sprowadzonego przed kilkoma tygodniami, Andersona. Brazylijczyk był prawdopodobnie najgorzej grającą postacią na całym boisku, zaliczył mało dryblingów, był niewidoczny, a 20% jego podań było niecelne. Na jego miejsce wszedł Borja Valero. Hiszpan już w kilka minut po wejściu na boisko dał o sobie znać. Niestety Rodríguez spudłował, strzelając głową w obrońcę Cagliari. Chwilę później Fiorentina miała kolejną świetną okazję - Roncaglia nie trafił sprzed pola karnego dobrze w piłkę i ta wyleciała za bramkę. To podziałało pokrzepiająco na drużynę gospodarzy, którzy w przeciągu pięciu minut mieli trzy świetne szanse na gola. Najpierw strzał Pinilli został zablokowany, potem podobną sytuację miał Conti, chwilę później Pinilla oddał strzał, który został łatwo obroniony przez Neto. W 67. minucie zaczęła się kontrofensywa gości. Na uznanie zasługują tu wyczyny obrońców: Murru, Astoriego i Rossettiniego, którzy kapitalnie wybijali piłki rywali. Mimo to goście w ciągu trzech minut oddali cztery celne strzały na bramkę. Najgroźniejszy był zdecydowanie strzał Matriego w lewy róg bramki Avramova.
Pod koniec meczu obie drużyny nieco zgasły i wymieniały piłki w środku pola. Fantastyczną okazję w doliczonym czasie gry zmarnował Albin Ekdal, który nie trafił z metra do bramki. Tym samym trzy punkty zostają na Sardynii.
AC Milan 1:1 Torino
Adil Rami 49 - Ciro Immobile 17
W sobotni wieczór na San Siro Milan podejmował, niepokonaną od trzech kolejek, ekipę Torino. Milan już na początku zaatakował. W pierwszych minutach Pazzini uderzył w niekonwencjonalny sposób, ale Padelli był na posterunku i sparował piłkę na rzut rożny. Rossoneri wykonywali w tym czasie sporo rzutów rożnych, ale żaden z nich nie przyniósł rezultatu. Goście ograniczali się do kontr i pierwszą okazję do strzelenia bramki wykorzystali. Emiliano Moretti posłał piłkę do Ciro Immobile, a ten bezproblemowo ograł Daniele Bonere i nie miał problemów z pokonaniem Abbiatiego. Mimo, że do przerwy Milan przeważał to nie potrafił zmienić wyniku. W drugiej połowie nadal gospodarze byli stroną przeważającą i szybko po zmianie stron podopieczni Seedorfa wyrównali. Do akcji ofensywnej włączył się stoper - Adil Rami, wymienił piłkę z Muntarim i strzałem zza szesnastki pokonał Padelliego. Warto nadmienić, że piłka trafiła do siatki po odbiciu się od Kamila Glika. Milaniści nadal przeważali, jednak nie przekładało się to na sytuację, sporo strzałów oddanych przez Milan było uderzeniami z dalszej odległości, z którymi bramkarz Torino nie miał problemu. Bardzo wyrazistą postacią był Emanuelson, który napędzał akcje Milanu. Holender nie musiał zbytnio się martwić o defensywę, ponieważ Cerci prawie przez cały mecz był odcięty od piłek. Ofensywne mediolańskie trio zagrało na bardzo niskim poziomie - Robinho, Honda i w końcu Kaka bardzo słabo się spisywali co powodowało, że tylko skrzydła Milanu (De Sciglio-Emanuelson) stwarzały zagrożenie pod bramką Torino. Zmiany Saponary i Petagny pod koniec spotkania nie zmieniły obrazu gry, więc drużyna Seedorfa podzieliła się punktami z turyńską ekipą przez co nadal zajmuje miejsce w środku tabeli.
Atalanta 3:0 Napoli
German Denis 47, 65, Maxi Moralez 70
Dużą niespodziankę sprawiła dzisiejszego popołudnia Atalanta swoim kibicom gromiąc w Bergamo gości z Neapolu. Napoli przystąpiło do meczu osłabione, w pierwszym składzie nie znalazł się Gonzalo Higuain, na ławce natomiast cały mecz spędził Marek Hamsik. Argentyńczyka próbował zastąpić Duvan Zapata, który w 8. minucie popisał się podaniem do Christiana Maggio, który jednak przestrzelił. Minutę później na strzał Maggio odpowiedział gracz Atalanty, Daniele Baselli, jednak on również przestrzelił. W pierwszej połowie mecz był wyrównany, strzały na bramkę oddawali również Dries Mertens oraz Giacomo Bonaventura, lecz brakowało im precyzji. Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem, który nie zapowiadał tak udanej dla gospodarzy drugiej odsłony. Na początku drugiej połowy gola zdobył German Denis. Argentyńczyk przejął piłkę po niecelnym zagraniu jednego z pomocników Napoli, i oddał strzał, który nie powinien znaleźć się w bramce Napoli. Duży błąd popełnił jednak w tej sytuacji Pepe Reina. Hiszpan przepuścił pod brzuchem niegroźne uderzenie Denisa i pozwolił Argentyńczykowi na skarcenie swojego byłego klubu, w którym rzadko mógł cieszyć się ze zdobytych goli. Błąd Reiny był dopiero początkiem festiwalu pomyłek gości z Neapolu. W 64. minucie, w sobie tylko znany sposób, piłkę w polu karnym wybił Gokhan Inler, zaliczając "asystę" przy kolejnej bramce Denisa. Podopieczni Beniteza nie zdążyli się pozbierać po drugim golu, gdy kolejną bramkę zdobyli gospodarze. Kolejny błąd, tym razem Fernandeza, wykorzystał Maxi Moralez. Federico Fernandez w pojedynku bark w bark dał się z łatwością przepchnąć i pozwolił na oddanie Moralezowi strzału na bramkę. Reina w tej sytuacji był bez szans, a Moralez chwilę później mógł się cieszyć z 4. bramki w tym sezonie. Duet Denis - Moralez był dzisiaj zabójczy, niemal w pojedynkę zapewniając zwycięstwo gospodarzom.
Catania 3:3 Livorno
Gonzalo Bergessio 61, Pablo Barrientos 75, Sergio Almiron 88 - Innocent Emeghara 51, 77, Paulinho 72 (k)
Spotkanie między dwoma drużynami z dołu tabeli okazało się jednym z najlepszych widowisk kolejki, choć pierwsza połowa zupełnie na to nie wskazywała. Na początku spotkania zarysowała się wyraźna przewaga gości. Bardzo aktywny był Paulinho, który kilka razy zagroził bramce strzeżonej przez Frisona. Najlepszą sytuację przed przerwą mieli jednak gospodarze. Po centrze Lodiego z rzutu wolnego minimalnie chybił Spolli. Niedługo później rzut karny próbował wymusić Biraghi, ale sędzia nie dał się nabrać na jego nurka i ukarał zawodnika gospodarzy żółtą kartką. Druga połowa rozpoczęła się od mocnego uderzenia. Frison poradził sobie z uderzeniem Emersona, ale wobec dobitki Emeghary był bezradny i na prowadzenie wyszli goście. Trener gospodarzy zareagował dwoma zmianami, które szybko przyniosły efekt w postaci gola Gonzalo Bergassio. W 71 minucie Emeghara został faulowany przez Frisona, a rzut karny zamienił na gola Paulinho. Jednak radość gości trwała tylko trzy minuty kiedy to wyrównał Pablo Barrientos. Chwilę później kolejny raz błysnął Emeghara, który drugi raz w tym spotkaniu znalazł się w odpowiednim miejscu i dobił strzał kolegi. W 88. minucie, gdy wydawało się, że trzy punkty zdobędą goście, Izco podał do Almirona, a ten pewnym strzałem wyrównał stan meczu. Sędzia doliczył aż pięć minut do tego widowiska, ale doliczony czas upłynął pod znakiem fauli i żółtych kartek. Po tym spotkaniu Catanii zajmuje 20. miejsce, a Livorno jest tylko dwa oczka wyżej.
Chievo 0:2 Lazio
Antonio Candreva 6, Balde Keita 71
Lazio, po wczorajszym remisie Milanu, mogło dziś przeskoczyć drużynę z Mediolanu o dwa punkty i przybliżyć się do pierwszej piątki ligi. Chievo także potrzebowało wygranej jak wody, bo mieli przewagę ledwie jednego punktu nad strefą spadkową.
"Poeta Candreva" - tak można było nazwać pierwszą akcję. Lewym skrzydłem świetnie pobiegł Keita, który dograł do Antonio, a ten najpierw wyłożył sobie fantastycznie piłkę i pewnie uderzył w prawy górny róg bramki. Puggioni był bez szans w tej sytuacji. Minutę po bramce swoją okazję zmarnowali gospodarze - Simone Bentivoglio dograł na głowę Paloschiego, jednak piłka przeszła nad bramką. Pierwsza połowa prawie w całości należała do gości. Zawodnicy Lazio na kontrowali przebieg meczu, powoli męcząc przeciwników. Swoje sytuacje mieli m.in. wspomniany już Keita, którego strzał w lewą stronę bramki obronił bramkarz i Lulić, którego uderzenie zostało zablokowane. Na początku drugiej połowy goście znowu chcieli zaskoczyć zespół z Werony. Kolejny raz popisał się Keita, który sprytnie uderzył w prawą stronę bramki, jednak jego strzał został zatrzymany. Wreszcie Senegalczyk w 70. minucie dopiął swego. Z prawej strony boiska zszedł do samego środka i zmylił bramkarza przymierzając w lewy dolny róg bramki. Chievo rozpaczliwie rzuciło się do ataku, swoje akcje marnowali po kolei Drame, Radovanovic i Sardo. Ten ostatni umieścił piłkę tuż nad bramką. Wydaje się, że gdyby przymierzył celniej Berisha nie miałby nic do powiedzenia. Do końca meczu wynik się nie zmienił. Defensorzy Lazio w miarę dobrze udaremniali ataki gospodarzy, a rozgrywający pewnie rozprowadzali piłki, rozmontowując tym samym obronę Chievo. Tym sposobem Biancocelesti wskoczyli na dziewiąte miejsce w tabeli, a drużyna z Werony po remisie Livorno i porażce Sassuolo cudem obroniła siedemnastą lokatę w Serie A.
Roma - Parma
Mecz został przerwany w 8. minucie z powodu obfitych opadów deszczu.
Sassuolo 1:2 Hellas
Antonio Floro Flores 90 - Thomas Manfredini 50 (sam.), Luca Toni 87
W niedzielne deszczowe popołudnie zmierzyły się zespoły z północnych Włoch, Sassuolo podejmowało Hellas Veronę. W pojedynku beniaminków Serie A, znajdujących się na przeciwnych biegunach, lepsi okazali się goście z Werony. W pierwszej połowie groźniej atakowali gospodarze, strzał Domenico Berardgiego obronił bramkarz Rafael. Kilka minut później kolejną okazję dla Sassuolo zmarnował nowy zawodnik gospodarzy, Paolo Cannavaro, którego strzał minął bramkę. W drugiej połowie szybko prowadzenie objęli goście z Verony. Dośrodkowanie z lewej strony Islandczyka Emila Hallfredssona przeciął obrońca Thomas Manfredini i nieudolnym wślizgiem wpakował piłkę do własnej bramki. Drużyna Sassuolo po stracie bramki nie potrafiła zaatakować, cały czas w natarciu byli zawodnicy Hellas, jednak groźne strzały Iturbe i Jankovicia nie trafiły do bramki. W końcówce meczu pięknym lobem popisał się 37-letni Luca Toni. Długie podanie od obrońcy trafiło na głowę Taleba, który pięknie zgrał futbolówkę do Toniego, a ten w sytuacji sam na sam przelobował bramkarza zdobywając drugą bramkę dla swojego zespołu. Goście w doliczonym czasie gry zdołali zdobyć gola honorowego. Z rzutu wolnego dośrodkował Domenico Berardi, a gola głową zdobył Antonio Floro Flores. Wynik 2:1 dla Hellas Verony oznacza, że lepszy z beniaminków ciągle ma szansę na europejskie puchary, natomiast sytuacja Sassuolo wygląda coraz gorzej i beniaminek z Emilia-Romanii do ostatnich kolejek będzie walczył o utrzymanie.
Juventus 3:1 Inter
Stephan Lichsteiner 15, Giorgio Chiellini 47, Arturo Vidal 56 - Rolando 72
Znajdujący się w fatalnej formie zespół Interu pojechał na pożarcie do Turynu na wielkie Derby D'Italii. Nerazzurri w ostatnich 60 dniach w Serie A wygrali tylko jeden mecz, derby z Milanem. Juventus natomiast od początku sezonu znajduje się w świetnej formie, a u siebie wygrał 9 spotkań i 2 zremisował. Zgodnie z przewidywaniami zespół Starej Damy szybko przejął inicjatywę, dużo zamieszania w szeregi Interu wprowadzały rajdy Teveza, który jednak nie potrafił oddać groźnego strzału. W pierwszych 15. minutach zespół gości miał duże problemy żeby opuścić własną połowę. Juventus swobodnie rozgrywał piłkę na 30-40 metrze od bramki Handanovicia i w 15. minucie zaprocentowało to bramką. Błyskotliwym podaniem popisał się Andrea Pirlo, który podał ponad głowami obrońców Interu do wchodzącego w pole karne Lichsteinera. Szwajcar popisał się celnym strzałem głową i piłka wturlała się tuż obok prawego słupka bramki strzeżonej przez Słoweńca. Juventus ciągle nacierał, kilka strzałów oddał szalejący po lewej stronie Kwadwo Asamoah, Fernando Llorente wygrywał niemal każdy pojedynek w powietrzu. Ataki Interu ograniczały się do rajdów lewą stroną Nagatomo, które kończyły się najczęściej stratą. Najgroźniejszą sytuację dla Interu zmarnował pod koniec 1. połowy Rodrigo Palacio, którego uderzenie poszybowało nad bramką Storariego. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 1:0. W 47. minucie było już jednak 2:0 dla Starej Damy, zamieszanie po stałym fragmencie gry wykorzystał Giorgio Chiellini, który strzelił swojego 3. gola w tym sezonie. Juventus mimo prowadzenia ciągle nacierał, Inter natomiast nie potrafił stworzyć okazji bramkowych. W 55. minucie było już 3:0, Paul Pogba uderzył w Handanovicia, a odbita piłka trafiła pod nogi Arturo Vidala, który umieścił ją w bramce. Po osiągnięciu bezpiecznego prowadzenia Juventus zwolnił. Coraz lepiej zaczęli grać podopieczni Waltera Mazzariiego. Niestety dogodnych sytuacji nie potrafił wykorzystać Rodrigo Palacio, słabo również grał Jonathan, który przegrywał każdy pojedynek fizyczny z Kwadwo Asamoah. Gra Interu znacząco poprawiła się po wejściu nowych w drużynie zawodników - Rubena Botty oraz Danilo D'Ambrosio. Lepsza gra Interu pozwoliła gościom na zdobycie honorowej bramki, którą w 71. minucie zdobył Rolando.
Genoa 0:1 Sampdoria
Maxi Lopez 24
W cieniu Derbów D'Italii odbyły się derby Genui, w których Genoa podejmowała Sampdorię. Gospodarze przystępowali do tego meczu w roli faworyta, Genoa znajdująca się wyżej w tabeli notuje w ostatnich tygodniach zwyżkę formy pokonując m.in. Inter i Sassuolo i remisując na ciężkim terenie we Florencji. We wrześniowych derbach Ligurii podopieczni Gaspariniego pokonali pewnie Sampę 3:0 po bramkach Antoniniego, Calaio i Lodiego. Sampdoria natomiast pod wodzą Sinisy Mihajlovicia w ostatnich meczach zanotowała kilka porażek, lecz grała w delegacjach z faworyzowanymi Napoli i Juventusem. Sampdoria jednak szybko przejęła inicjatywę. Od początku dużo zamieszania w szeregach gospodarzy siał Manolo Gabbiadini, a w 8. minucie z rzutu wolnego przestrzelił Palombo. Zaledwie 2 minuty później po ładnym podaniu Gabbiadiniego główkował Soriano, lecz on również przestrzelił. Przewaga Sampdorii została udokumentowana w 24. minucie, gdy ładne podanie Edera trafiło do Maxiego Lopeza. Argentyńczyk przyjął piłkę w polu karnym i pokonał Perina, który był w tej sytuacji bez szans. Po zdobyciu bramki mecz się uspokoił i do przerwy nie było już groźnych okazji pod bramkami Perina i Costy. Chwilę po rozpoczęciu drugiej odsłony okazję miał Roberto Soriano, którego strzał z ostrego kąta obronił Mattia Perin. Genoa, mimo iż potrzebowała wyrównującej bramki, całkowicie oddała inicjatywę gościom, nie stwarzając zbyt wielu groźnych okazji. Dopiero w końcówce meczu Alberto Gilardino doszedł do groźnej sytuacji, jednak nie zdobył gola. Sampdoria odniosła pewne zwycięstwo i awansowała na 13. miejsce w tabeli.
Tabela
Statystyki zawodników
Jedenastka 22. kolejki Serie A
Antyjedenastka 22. kolejki Serie A
Źródło grafik: whoscored.com, soccerway.com
Komentarze (7)
Honda i Kuzmanovic naprawde, aż tak źle zagrali? Coraz bardziej dochodzę do wniosku, że powinniśmy ściągnąć Glika