
Andrea Ranocchia, były defensor mediolańskiego Interu, wspominał ostatnio czasy swojej długiej przygody z Il Biscione. Włoch, który w czarno-niebieskiej koszulce zdobył Scudetto, Coppa Italia i Supercoppa, podkreślał że długo wyczekiwane sukcesy z Interem były dla niego jak rozgrzeszenie.
Ranocchia swoją karierę w Interze rozpoczął w 2010 po transferze definitywnym z Genoi. 11 lat spędzonych w klubie zaowocowało 3 trofeami wywalczonymi na sam koniec obecności popularnego Żaby w Mediolanie. Przed startem obecnego sezonu, Ranocchię ściągnęła do siebie Monza, jednak poważne urazy zmusiły defensora do zakończenia kariery.
- Nigdy nie zapomnę ostatniego występu na Meazza. Pożegnanie z kibicami było niewiarygodne. Stałem przed trybuną i czułem jak ładują mnie energią. To było nie do opisania, czułem wdzięczność i szacunek za pot, który przez lata wylewałem w tej koszulce.
- Byłem zawodnikiem topowego klubu przez wiele lat, miałem okazję zakładać też opaskę kapitana. Nikt mi tego nie odbierze, jestem z tego niezwykle dumny. Inter nauczył mnie emocji i odpowiedzialności lidera. Być kapitanem w szatni takiego klubu to zaszczyt i ogromna lekcja na całe życie. Od pierwszego dnia w Interze, chciałem dawać z siebie więcej niż maksimum. Miałem też oczywiście sporo szczęścia. Te czynniki pozwalały mi na nawiązywanie relacji z kolegami z drużyny i kolejnymi trenerami. Nawet jeśli nie grałem w podstawowej jedenastce to moim życiowym celem zawsze było powodzenie tego zespołu. Cieszę się, że fani to docenili.
- Fetowanie Scudetto to historia nie z tej planety! To był długi i ciężki sezon, mieliśmy w nim swoje problemy. Dla mnie to Scudetto było jak oczyszczenie, doznałem katharsis. Tyle lat cierpienia i wreszcie upragnione trofeum. Jeśli chodzi o piłkę nożną, był to najlepszy dzień w moim życiu. Pamiętam, że nie mogliśmy świętować na boisku, bo wszystko rozstrzygnęło się przez potknięcie Atalanty. Spotkanie z drużyną było jednak wspaniałe, długo rozmawialiśmy i świętowaliśmy. Późniejsza celebracja z fanami przeszła do historii.
- Dziś drużyna Inzaghiego wychodzi z kryzysu, w który wpadła na początku rozgrywek. Widać poprawę i przede wszystkim chęci do walki o swoje. Znam możliwości tych chłopaków, ale też znam trenera i cała grupę osobiście. Wiem na co ich stać i mam nadzieję, że odniosą w tym sezonie sukces. Mają we mnie swojego największego fana. Jestem spokojnym kibicem, bo wiem jak mocna jest ta grupa.
- Napoli imponuje całej Europie. Wszyscy wiemy jednak jak dziwny jest to sezon, poczekajmy z rostrzygnięciami. Ani Inter, ani Milan i Juve nie odpuszczą.
Komentarze (7)
Mozna go teraz chwalic majac w glowie to jak skonczyl ale nie mozna zapominac ,ze swego czasu byl tez kapitanem I posmiewiskiem ktorego kibice nienawidzili.
Jako rezerwowy dal jednak rade napewno praca z psychologiem I Conte wiele w tym pomogla.
Dla mnie Ranocchia na plus , jego Bredy w summer o niczym nie zawazyly bo w tamtych czasach Inter w niczym sie nie liczyl a w mistrzowskim sezonie Andrea spisal sie b. Dobrze, odegral swoja role i napewno pomogl w duzym stopniu
Forza Andrea 🖤💙
Nieprawdopodobnie go podziwiam za to jak to przepracował, pokonał i nie odpuścił mimo nawet wypychania do Sampdorii. Bardzo dużo głosów mówiło, że był duchem szatni, że pojmował jak to powinno wyglądac i dbał o cały zespół.
Był jedyną ciągłością między erą Conte, a 2010.
Szacunek na zawsze Andrea!