
W wywiadzie udzielonym Sky Sport napastnik Interu Marcus Thuram wyjaśnia, co to znaczy mieć za sobą "presję nazwiska", ale mówi też o ostatnim wyzwaniu przeciwko Napoli i swoim spojrzeniu na grupę Nerazzurrich.
Czy kiedykolwiek miałeś trochę presji związanej z wyborem drużyny i z powodu nazwiska, które nosisz.
- Wiedziałem, że przychodzę do świetnej drużyny, jednej z najsilniejszych na świecie. Wiedziałem, że muszę dobrze się spisać, ale to zawsze była motywacja.
Przeciwnik, który sprawił ci najwięcej trudności?
- Nie grałem przeciwko wszystkim najlepszym obrońcom na świecie. Kiedy jednak muszę grać z Dayotem Upamecano, myślę o tym przez tydzień.
Zdobycie bramki na stadionie poświęconym Maradonie nigdy nie jest banalne.
- Piękny stadion, nie wiedziałem o tym. Moi koledzy z drużyny mówili mi o tym, piękny mecz na pięknym stadionie.
Jaką wiadomość wysłałeś na to campionato?
- Nie wiem, wiem, że zdobyliśmy trzy ważne punkty i chcemy to kontynuować.
Co najbardziej zaimponowało ci w tej grupie?
- To, że wszyscy zawodnicy uwielbiają ze sobą przebywać, to dobra rzecz.
Na koniec sezonu Marcus Thuram będzie szczęśliwy, jeśli...
- Jeśli nadal nie wyłysieję. Nigdy nie wiadomo, tata już włosów nie ma... (śmiech)
Komentarze (4)