
Zapraszamy do lektury kolejnego fragmentu książki "Ultra. Podziemny świat włoskiego futbolu", nad którą nasz serwis objął patronat medialny.
Fragment pochodzi z książki "Ultra. Podziemny świat włoskiego futbolu", która jest dostępna na ⏩ https://bit.ly/inter-ultra
„Grupy ultrasów istniały, jeszcze zanim powstała ta nazwa. Tradycyjnie uważa się, że pierwszym tego rodzaju stowarzyszeniem była Fossa dei Leoni, działająca przy zespole AC Milan („jaskinią lwów” nazywano stare boisko treningowe zespołu). Grupa powstała w 1968 roku, gdy część osób odeszła z oficjalnego klubu kibica mediolańskiej drużyny (na tej samej zasadzie powstała inna grupa ultrasów, Commandos Tigre). Już wtedy znakomicie było widać, jak wygląda mechanizm podziału – obie grupy kibicowały temu samemu klubowi, Milanowi, ale podzieliły się »zoologicznie« na lwy i tygrysy.
Rok później, czyli w 1969, powstały inne grupy: Ultras Tito Cucchiaroni przy Sampdorii, Commandos Fedelissimi przy Torino oraz Boys (wraz z dookreśleniem »czarno-niebieska furia«) przy Interze. Także Commandos i Boys wyłonili się z oficjalnych klubów kibica.
Nie do końca wiadomo, kiedy słowo ultra weszło do użytku. Po raz pierwszy odnotowano je w latach 20. XIX wieku, tylko że wtedy oznaczało zdeterminowanych monarchistów w okresie restauracji we Francji. Wśród ultrasów Sampdorii panuje natomiast przekonanie, że to oni wymyślili to słowo jako skrót od zdania: »Uniti legneremo tutti i rossoblù a sangue« (Razem zlejemy czerwono-niebieskich [Genoę] aż do krwi). W 1970 roku odbył się dramatyczny mecz między Torino a Vicenzą. Dwa rzuty karne przyznane tej drugiej drużynie w ostatnich pięciu minutach pozwoliły jej wygrać, choć do tego momentu przegrywała 1:2. Wściekli fani Toro ścigali arbitra aż na lotnisko, niszcząc po drodze wszystko, co się dało. Określenie »ultrasi« przylgnęło do nich po tym, jak nazwał ich tak jakiś dziennikarz. Najwięksi zadymiarze wśród Commandos Fedelissimi stali się wówczas Maratona Club Torino Ultras Granata.
Na tym etapie zrobił się już z tego ogólny trend. W 1971 roku dwaj nastolatkowie z Verony założyli ikoniczne Brigate Gialloblu. W 1972 roku Gennaro Montuori, lepiej znany jako Palummella, stworzył w Neapolu Commando Ultrà Curva B. W 1973 roku kibice Genoi utworzyli grupę Fossa dei Grifoni (Jaskinia Gryfonów), w tym samym roku zawiązała się też grupa Ultras of Fiorentina.
Początkowo trudno było stwierdzić, czym są te nowe organizacje. Pod wieloma względami wydawały się po prostu spontanicznie powstałymi odłamami oficjalnych klubów kibica, efektem kolejnej schizmy. Szybko się jednak okazało, że ultrasi są inni. Stali za bramkami, układali pieśni i wymyślali oprawy, a przy tym byli tak głośni, że często skarżyli się na nich inni kibice. Punktem odniesienia od początku był dla nich hałaśliwy i chaotyczny sposób kibicowania brytyjskich fanów. Jeden z kibiców Interu wrócił z Anfield i stwierdził, że od całego tego machania szalikami dostał choroby morskiej. Był to komplement – chciał w ten sposób powiedzieć, że brytyjscy fani są niezmordowani.
Ultrasi pojawili się na samym początku anni di piombo, lat ołowiu – okresu we włoskiej polityce, który upłynął pod znakiem przemocy i zamachów – więc ich słownictwo i estetyka walki zbrojnej wzięły się z tych okoliczności. Po tym, jak w 1969 roku w banku przy mediolańskim Piazza Fontana wybuchła bomba, zabijając 17 osób, kraj pogrążył się w długim ciągu zamachów i aktów przemocy. W latach 70. Czerwone Brygady i inne grupy partyzantów zabiły wielu przemysłowców, policjantów i polityków, co przełożyło się na aresztowania tysięcy aktywistów ze skrajnej lewicy. W tym samym okresie neofaszystowscy terroryści podkładali bomby – ofiarami tych zamachów padło kilkadziesiąt osób. W efekcie w środowisku skrajnej prawicy pojawiły się podejrzenia dotyczące politycznych spisków i zamachów stanu. Wiele wczesnych grup ultrasów miało w nazwach takie określenia jak Brigate, Commandos, Fedayeen, Red Army, Tupamaros, Vigilantes, Armada, Fronte, Phalanx i tym podobne. Hasła wywieszane na trybunach również zapożyczano z walki politycznej: »Lepszy czerwony niż martwy« (odwrócenie klasycznego hasła antykomunistycznego) albo: »Chłopcy [określenie używane zamiast słowa »faszyści«], wracajcie do kanałów«. Naśladowanie świata polityki przejawiało się również w gestach widocznych na curva: uniesiona pięść lewej ręki albo dwa wyprostowane palce prawej dłoni ułożonej w kształt pistoletu wycelowanego w głowy burżuazji. Dbający o anonimowość ultrasi często występowali w kominiarkach bądź przewiązywali twarze szalikami.
Tak więc od samego początku w ich działalności była przemoc charakterystyczna dla lat ołowiu. Nieżyjący już socjolog Valerio Marchi pisał, że ruch ten tworzyli »ludzie eksperymentujący z masową przemocą w sferze politycznej [oraz] w sferze zaspokajania codziennych potrzeb«. Żądza krwi obecna w pierwszych okrzykach stadionowych (nieustannie nawiązujących śmierci wrogów) kojarzyła się ze znanym z aren starożytnego Rzymu skandowaniem »sangue, sangue«. »Jesteśmy jaskinią lwów. Krew. Przemoc« – śpiewali kibice Milanu. Symbole skierowane przeciwko fanom drużyn przeciwnych – trumny, szkielety, czaszki i tym podobne – miały w obrazowy sposób sugerować, że walka będzie się toczyć na śmierć i życie. Częstokroć na trybunach słychać było skandowanie: »Devi morire« (Zdychajcie). Większość dużych klubów grała przeciwko sobie co najmniej dwa razy w sezonie (częściej, jeśli trafiły na siebie w pucharach), więc kibice mieli mnóstwo okazji, by podglądać rytuały rywali i ewentualnie im ich zazdrościć. W odczuciu ultrasów rywalizacja między zespołami sprowadzała się do trybun konkurujących ze sobą o to, kto ma najlepsze nazwy, oprawy, przyśpiewki, transparenty, race, bębny i mięśnie”.
Komentarze (1)