
Gianni Visnadi na łamach Il Giornale wychwala dotychczasową pracę Simone Inzaghiego.
- Pierwszy mecz, najtrudniejszy: ten z Veroną na samym początku roku. Ostatni, najłatwiejszy: bardziej wyglądało to na wymagający trening niż mecz z Salernitaną w lidze. W 2024 roku dla Interu było jak dotąd miejsce tylko na zwycięstwo, 8 z 8, a we wtorek test numer 9 - z bardzo wymagającym Atletico Madryt.
- Od Liveraniego po Cholo Simeone – dla Inzaghiego nie ma czasu na myślenie, Liga Mistrzów wisi w powietrzu. Scudetto jest realną możliwością, Europa jest atrakcyjną perspektywą. Wiele już zrobiono, ale prawdziwe żniwa jeszcze się nie rozpoczęły. Jednak Simone Inzaghi już wygrał. Inter jeszcze nie, ale on tak.
- Rok temu chciano go wyrzucić, mniej lub bardziej publicznie nie ufał własnemu klubowi, teraz już są tacy, którzy mówią o pilnym przedłużeniu kontraktu, mimo że obecna umowa obowiązuje do czerwca 2025 roku Co więcej, tego lata Inter rozegra pierwszy Klubowy Puchar Świata, wygrany dzięki wynikom Simone Inzaghiego: kto może sobie wyobrazić robienie tego z trenerem, któremu wygasa kontrakt, lub nawet z innym trenerem? Obecnie chyba nikt nie wyobraża sobie w Interze innego trenera.
Komentarze (0)