
Javier Zanetti był gościem specjalnym na wydarzeniu organizowanym przez Varese Basketball. Podczas tego spotkania udzielił obszernego wywiadu, na którym mówił między innymi o pamiętnym sezonie 2009/2010.
Jak ważna jest "głowa" dla sportowców takich jak Ty?
- Myślę, że talent to nie wszystko, musisz go ciągle rozwijać i poprawiać. Każdy z nas przeżywa pasję na swój własny sposób. My, Argentyńczycy, dorastamy w pragnieniu samorozwoju, nie poddajemy się. Często przewijają się obrazki jak trzymam Puchar lub mam na szyi medal, ale to co mnie uszczęśliwia to droga, która stoi za tymi sukcesami. To ma dla mnie największe znaczenie. Zanim zaczniesz wygrywać musisz przejść przez wiele porażek, które przygotowują Cię do zwycięstw.
Czy możemy powiedzieć, że rok 2010 to była "Złota Generacja"?
- Tak, to było spełnienie marzeń dla nas i naszych fanów. To bardzo ważny rok dla mnie, dla Interu. Nie było łatwo, bo napotykaliśmy wiele przeszkód na naszej ścieżce do celu. Zanim staliśmy się mistrzami byliśmy zwykłymi gościami, którzy szli w jednym kierunku z zapleczem, które nas wspierało.
Jestem niezmiernie dumny, że byłem kapitanem tego zespołu, ponieważ zobaczyć satysfakcję na twarzach wszystkich ludzi związanych z Interem po zdobyciu Tripletty było czymś wyjątkowym. To jedyny włoski klub, który to osiągnął. Napisanie tych kart historii z Interem zawsze będzie dla mnie i mojej rodziny czymś wyjątkowym.
Czy Inter jest dla Ciebie jak reprezentacja?
- Tak, ponieważ przybyłem tutaj w bardzo młodym wieku. Trafić do Interu z Argentyny było moją wielką szansą. Chciałem od razu udowodnić, że mogę grać dla najlepszych i odnajdę się we włoskim futbolu.
Porozmawiajmy o Włoszech. Co dla Ciebie znaczą?
- Wierzę, że Włochy to moja rodzina. Znaleźliśmy tutaj nasze miejsce na Ziemi, jesteśmy bezgranicznie zakochani w tym miejscu. Jestem ojcem trójki dzieci, którzy są Włochami. Jestem z tego dumny, zawsze wspieram włoską reprezentację i wierzę w to, że Włochy mają dla mnie bardzo dużą wartość. Przyjęły mnie z otwartymi ramionami, kiedy byłem młody i nikt mnie nie znał. Znalazłem tutaj mnóstwo szczodrości i czułości.
Grałeś dopóki na Twoim karku nie pojawiło się ponad 40 lat. Jak to osiągnąłeś?
- Prowadziła mnie pasja, to ona pozwala na wyciągnięcie z Ciebie wszystkiego co najlepsze. Kiedy mijają lata musisz być ze sobą szczery i podjąć decyzję, czy nadal możesz być przydatny dla drużyny. Czułem, że jeszcze jestem w stanie pomagać, więc grałem. Kultura pracy, odporność, wytrzymałość oraz dbałość o detale to fundamenty mojej kariery. Dzięki temu zawsze możesz coś wnieść do zespołu.
Przeszedłeś w końcówce kariery przez poważną kontuzję i jedną z dłuższych rehabilitacji.
- To była jedna z poważniejszych kontuzji w mojej karierze. Wielu myślało, że to był koniec mojej kariery. Po opuszczeniu boiska w Palermo już w tunelu zapytałem lekarza, kiedy będę mógł rozpocząć rehabilitację, ponieważ nie chciałem w ten sposób kończyć kariery. Przeszedłem testy i wróciłem do gry, chciałem zagrać chociaż jeden ostatni mecz przed moim fanami. Na szczęście zagrałem ich jeszcze dużo więcej.
Muszę przyznać, że Twoje pożegnanie było bardzo emocjonalne. Także dla mnie.
- Również byłem niesamowicie wzruszony, cały ten tydzień był wzruszający. Wpływ moich fanów, kolegów z drużyny. Zanim wszedłem na San Siro dostałem baner z napisem "Dziękujemy Kapitanie!". Wszystkie te dzieci z koszulkami z numerem 4... Mogę powiedzieć tylko, że bardzo dziękuję. Wszystko zawdzięczam Interowi.
Czy podczas rehabilitacji miałeś momenty zwątpienia?
- Pragnienie powrotu było silniejsze. Wierzę, że wśród wszystkich problemów napotykanych podczas rehabilitacji musisz znaleźć wytrwałość, która Cię przeprowadzi przez momenty zwątpienia.
Co pozostawiła dla Ciebie Twoja kariera?
- Wielu przyjaciół. Jeśli zapytasz mnie za czym najbardziej tęsknię w futbolu bez wahania odpowiem, że za szatnią. Mecz jest tylko podsumowaniem dziennej rutyny treningów, pracy, odpowiedzialności, szacunku i atmosfery budowanej każdego dnia w centrum szkoleniowym.
Komentarze (16)
Usmiecham sie do Ciebie szeroko zawsze gdy pokazuje Cie realizator, Twoje przywiazanie jest serio inspirujace. Dzieki za wszystko