
Alessandro Antonello rozmawiał z dziennikarzem La Gazzetty dello Sport na temat obecnie panującej sytuacji epidemiologicznej we Włoszech i jej wpływie na finanse włoskich klubów oraz zmniejszeniu liczby kibiców, którzy będą mogli z trybun śledzić wydarzenia na boiskach Serie A.
- Nie jesteśmy zadowoleni z obecnej sytuacji, ale mamy nadzieję, że ten krok w tył to dowód na to, że zdrowie publiczne jest dla nas priorytetem. Zostanie to zrozumiane i zaakceptowane.
- Ograniczenia te zostały przegłosowane jednogłośnie. Pokazuje to, że wszyscy jesteśmy po tej samej stronie, ale nie mogę zaprzeczyć, że nie wszyscy byli szczęśliwi z tej decyzji, że pewna demagogiczna retoryka może wymyślić takie rozwiązania.
- Rozważając zamknięcie stadionów, które są na zewnątrz, ale pozostawienie otwartych kin z ich maksymalną pojemnością jest dziwne prawda?
- Kilka osób zwróciło także uwagę, że w święta Bożego Narodzenia ,gdy nie graliśmy w piłkę, wskaźnik infekcji nie zwolnił, a wręcz przeciwnie wzrósł. To znak, że stadiony nie są miejscem, gdzie wirus się rozprzestrzenia.
- Całkowite zamknięcie stadionów byłoby ciosem bardzo poważnym dla klubów, które od dwóch lat borykają się z problemami ekonomicznymi, które są efektem wybuchu pandemii koronawirusa. Piłka nożna jest głównym sektorem gospodarczym tego kraju. Pod względem PKB. Dalej wymaga odnowy gospodarczej.
Komentarze (3)
- Kilka osób zwróciło także uwagę, że w święta Bożego Narodzenia ,gdy nie graliśmy w piłkę, wskaźnik infekcji nie zwolnił, a wręcz przeciwnie wzrósł. To znak, że stadiony nie są miejscem, gdzie wirus się rozprzestrzenia".
Sam sobie odpowiedział na brak logiki w tym wszystkim. Jeszcze mógłby ktoś wypowiedzieć się na temat Osimhena, który wczoraj miał pozytywny test, a dzisiaj już negatywny. Cudowne ozdrowienie niczym Kurski, czy los na loterii testowej był szczęśliwy?