
Rozpoczyna się sezon piłkarski 2025/26. W Centrum Szkoleniowym BPER w Appiano Gentile głos zabrali prezes i dyrektor generalny Giuseppe Marotta oraz trener Nerazzurrich Cristian Chivu. Szkoleniowiec Interu odpowiadał na pytania dziennikarzy obecnych w ośrodku treningowym:
To Pana pierwszy sezon jako trenera Interu. Z jakim nastawieniem zaczyna Pan pracę po nietypowym lecie i doświadczeniu z Klubowych Mistrzostw Świata? Czego oczekuje Pan od nadchodzących miesięcy?
– Wracamy do pracy z odpowiednim nastawieniem. Naszym celem jest pozostać drużyną konkurencyjną. Oczekiwania są takie same jak zawsze – od momentu powstania tej drużyny: grać z pasją, lojalnością i walczyć o cele.
Czy ta grupa zawodników może ułatwić Panu pracę?
– Ostatnie lata mówią same za siebie. To drużyna, która regularnie walczy o trofea – dwa finały Ligi Mistrzów i finał Ligi Europy świadczą o sile i świadomości tej grupy.
Jakie są Pana założenia taktyczne? W jaki sposób będzie grał Inter?
– Liczby i ustawienia to jedno – najważniejsze są zasady gry. Chcemy grać agresywnie, wertykalnie, ale z zachowaniem równowagi, umiejąc reagować na różne momenty meczu i sezonu.
Czy celem jest Scudetto?
– Nie myślimy o przeszłości ani o rewanżu. Skupiamy się na teraźniejszości i przyszłości. Ten zespół, mimo wzlotów i upadków, został stworzony, by być na szczycie. I naszym obowiązkiem jest go tam utrzymać. Zawsze będziemy dawać z siebie wszystko. Nasze działania muszą być tak silne jak słowa. Ten klub chce pozostać liderem – we Włoszech, w Europie i na świecie.
Jakie wartości będzie Pan chciał zaszczepić zawodnikom?
– Przede wszystkim szacunek – dla siebie, dla kolegów z drużyny i dla klubu. Uczciwość i chęć pokonywania trudności są kluczowe. Ta grupa już pokazała, że potrafi radzić sobie z trudnymi momentami. Trzeba akceptować wzloty i upadki, bo tylko one prowadzą do rozwoju.
Czy Inter będzie zmieniał się w zależności od przeciwnika?
– Chcemy być zespołem hybrydowym i nieprzewidywalnym. Fundamenty już mamy, a zawodnicy potrafią się dostosować do różnych faz meczu.
Jak drużyna zareagowała po Klubowych Mistrzostwach Świata?
– Rozmawialiśmy szczerze o tym, co się wydarzyło. To dojrzała grupa, która chce wygrywać. Czasem trzeba więcej jasności i zrozumienia, by iść dalej.
Ile czasu potrzeba, by zawodnik przetrawił rozczarowanie po takim turnieju?
– Mamy doświadczonych, świadomych zawodników. Potrafią przyjąć krytykę i poradzić sobie z presją. Oczekiwania były ogromne, ale niestety nie udało się ich spełnić. W takich momentach boli – szczególnie gdy naprawdę chce się osiągnąć coś wielkiego. Ale piłka nożna daje nowe szanse – każdy mecz, każdy sezon to okazja, by zacząć od nowa. To musi być motywacja.
Co podobało się Panu w drużynie podczas turnieju?
– Choć brakowało sił i pojawiło się rozczarowanie, widziałem zespół, który walczył do końca. Klub od razu podkreślił, że oczekiwania są wysokie – i zawodnicy odpowiedzieli zaangażowaniem, mimo trudnych warunków i podróży.
Czy kadra jest już kompletna?
– Jesteśmy w stałym kontakcie z klubem w sprawie strategii transferowej. Mamy wspólną wizję i jesteśmy otwarci na różne scenariusze.
Czy ma Pan świadomość, że Inter musi podążać określoną ścieżką?
– To część życia, nie tylko futbolu. Wiemy, co reprezentuje ten klub i jakie są wobec niego oczekiwania. Można wygrać albo nie, ale droga pozostaje ta sama – trzeba ją zaakceptować. Naszą ambicją jest wciąż być na szczycie, niezależnie od tego, kto prowadzi drużynę.
Jak ocenia Pan Leoniego i Pio Esposito?
– To fantastyczni młodzi ludzie – jako ludzie i piłkarze. Dla mnie to przyszłość włoskiej piłki. Będą filarami reprezentacji na długie lata.
Co daje Panu największą satysfakcję w tej roli?
– Odpowiedzialność. Zawsze ją akceptowałem i traktowałem poważnie. Powrót do Interu to wielkie wyzwanie. Klub dał mi wiele, chcę się odwdzięczyć. Od 2007 roku Inter jest częścią mojego życia i mam ambicję, by wnieść coś ważnego.
Jak długo potrwa wdrażanie Pana pomysłów?
– Trener może przekazywać idee, ale to piłkarze decydują. Bez jakościowych zawodników żaden trener nie osiągnie sukcesu.
Jak będzie wyglądała druga linia Interu?
– Mamy bardzo mocny środek pola i wiele opcji. Czas pokaże, czy zagramy z dwoma, czy trzema pomocnikami – wszystko zależy od rywala. Cieszę się, że Calhanoglu wrócił do zdrowia. Pracował ciężko latem i ma ogromną motywację, by się odrodzić po trudnym okresie.
Czy pomocnicy są gotowi grać z trzema napastnikami?
– Nigdy nie powiedziałem, że zagramy trzema napastnikami. Liczby to tylko punkt wyjścia – ważniejsza jest dynamika gry. Musimy być elastyczni, agresywni, wygrywać pojedynki. To decyduje o wynikach. Pracujemy nad różnymi ustawieniami, by być gotowym na każdą ewentualność.
W jaki sposób chce Pan wywrzeć wpływ na zespół?
– Poprzez rozsądek, zaangażowanie, ale też uśmiech. Zależy mi na komunikacji – musimy rozumieć naszych zawodników, znać ich problemy i wspólnie je rozwiązywać. Wierzę w siłę relacji międzyludzkich. To dlatego przez sześć lat pracowałem z młodzieżą. Chciałem nauczyć się empatii. Teraz pracuję z zawodnikami, których dobrze znam – cieszę się, że znów jesteśmy razem.
Czy byli koledzy z drużyny gratulowali Panu nowej roli?
– Tak, dostałem wiele wiadomości, nie tylko od dawnych kolegów. To miłe – cieszę się z ich sukcesów, oni z moich. Spotkanie z Maiconem w USA, obecność Zanettiego i innych dawnych graczy Interu – to wszystko pokazuje, jak silna jest więź z tym klubem.
Czy start z pozycji niefaworyta może być atutem?
– Nie rozmawiam o faworytach. Znam tylko jeden sposób: ciężka praca i zrozumienie realiów sezonu. Zasiewasz, a potem zbierasz plon. Faworytami są ci, którzy to udowodnią na boisku – reszta to tylko słowa. Trzeba zawsze ciężko pracować, aby dojechać do celu.
Komentarze (9)
Słowa Marotty , że Inter musi uhonorować każde rozgrywki .
Nie podoba mi się to , przez to całe z’honorowanie ‘ zabrakło na ostatniej prostej w najważniejszych rozgrywkach a także wtargnęła się niepewność
Będziemy grać wieloma ustawieniami. To cieszy, bo potencjalnie wskazuje, że nie będzie trzymania się jednego betonu, nawet kiedy nie idzie.