W przededniu hitowego starcia Napoli z Interem, Cristian Chivu wziął udział w konferencji prasowej w ośrodku szkoleniowym BPER w Appiano Gentile. Oto, co miał do powiedzenia trener Nerazzurrich:
Napoli przystępuje do tego spotkania po bardzo trudnym tygodniu, zupełnie inaczej niż Inter. Pana zdaniem, jakie potencjalne zagrożenia niesie ze sobą konfrontacja z tak silną drużyną, która naprawdę chce się odbić?
- To, co się wydarzyło, ma niewielkie znaczenie. Liczy się to, że obrońcy tytułu mistrzowskiego zmierzą się z wicemistrzami. Obie drużyny mają bardzo wysokie ambicje. To będzie zacięty mecz, w którym obie drużyny będą chciały pokazać swoją wolę zwycięstwa.
Jakich odpowiedzi może udzielić mecz taki jak ten między dwiema drużynami, które walczyły o Scudetto do samego końca w zeszłym sezonie?
- Nie możemy porównywać tego z zeszłym sezonem, choć musimy też wziąć pod uwagę to, co się wydarzyło. Jedna drużyna wygrała ligę, druga nie. To dopiero ósma kolejka, więc jeszcze wcześnie, ale rywalizacja jest obecna. Napoli to potężna siła włoskiej piłki nożnej i zdobyło dwa tytuły mistrzowskie w ciągu ostatnich trzech lat. To mecz, w którym obie drużyny będą chciały pokazać swoją siłę i ambicję.
Dzień odpoczynku przed meczem Napoli z Interem: czy to oznaka dużego zaufania do grupy?
- Wydaje mi się to normalne. Najlepszym treningiem dla drużyny jest odpoczynek. Mamy za sobą intensywny okres: wielu zawodników było na zgrupowaniu reprezentacji, potem mieliśmy podróż do Rzymu, powrót o świcie i natychmiast wyruszenie do Belgii. Dobrze, że daliśmy im dzień z rodzinami. Ufam ich profesjonalizmowi i poczuciu odpowiedzialności. Czasami odpoczynek jest cenniejszy niż jakikolwiek trening.
Po zwycięstwie nad Romą powiedziałeś, że ten mecz może być punktem odniesienia dla sezonu. Czy ten mecz mógłby również wpłynąć na przebieg rozgrywek ligowych?
- To ważny mecz, nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Choć za wcześnie, by mówić o punktach zwrotnych, musimy podejść do niego z przekonaniem, duchem i pasją, rozumiejąc wagę meczu. Wiemy, że gra w Neapolu nie jest łatwa. Atmosfera nie będzie nam sprzyjać i będziemy musieli zaprezentować się świetnie, zarówno psychicznie, jak i fizycznie.
Czy przygotowania do takiego meczu jako trener różnią się od przygotowań z czasów, gdy byłeś zawodnikiem?
- Moje doświadczenie nauczyło mnie, że każdy mecz należy traktować tak samo. Tylko w ten sposób można utrzymać ciągłość w dążeniu do wyznaczonych celów. Nie można sobie pozwolić na poczucie wyższości na papierze, bo inaczej się nie wygra. Każdy mecz trzeba przygotowywać z szacunkiem dla siebie, kolegów z drużyny i przeciwnika. To jedyny sposób, aby zawsze być najlepszą wersją siebie.
W ostatnich meczach Lautaro grał u boku Bonny'ego i Esposito. Jak to zmienia sytuację dla niego i dla Interu?
- Dla mnie to nic nie zmienia. To tylko liczby. Wszyscy czterej napastnicy są zgodni, bezinteresowni i pracują dla drużyny. Pokazali, że potrafią grać razem; nie ma lepszych i gorszych duetów. Udowodnili, że potrafią się adaptować i nie przeszkadzają sobie nawzajem.
Wiele mówiło się o meczu AC Milan z Como, który odbędzie się za granicą. Jako trener, co sądzisz o tym wyborze?
- Nauczyłem się nie narzekać, bo to marnotrawstwo energii. Trzeba też dostrzegać pozytywne strony: piłka nożna to sport międzynarodowy, a profesjonalizm to część naszej pracy. To trenerzy i kluby muszą zarządzać energią i zasobami. Czasami, jak już wspomniałem, najlepszym treningiem jest odpoczynek, zwłaszcza gdy gra się dużo meczów.
W ostatniej kolejce ligi włoskiej padło bardzo mało bramek. Czy Serie A się zmienia?
- Nie sądzę, żeby Serie A kiedykolwiek zdobywała szczególnie dużo bramek. To pokazuje, że drużyny są dobrze przygotowane, a trenerzy uważnie analizują swoich przeciwników. Za granicą nacisk kładzie się bardziej na grę we własnym stylu; tutaj również zwraca się uwagę na ograniczanie przeciwnika. To nic złego – to po prostu inny sposób interpretacji futbolu.
Twoi zawodnicy zmierzą się ze swoim byłym trenerem. Czy zauważyłeś jakąś dodatkową motywację?
- Myślę, że nie trzeba o tym wspominać. Antonio Conte był tu pięć lat temu. Potem, pod wodzą Inzaghiego, Inter zdobył Drugą Gwiazdę i dwukrotnie dotarł do finału Ligi Mistrzów. Nie ma potrzeby szukać dodatkowej motywacji: jesteśmy Interem. Wiemy, kim jesteśmy i czego chcemy. Mamy ambicję i pragnienie, by rozegrać świetny sezon.
Zieliński pochwalił Twoją pracę w dawaniu każdemu szans. Luis Henrique grał niewiele: czy możesz wyjaśnić dlaczego?
- Luis Henrique i Diouf to dwaj utalentowani młodzi zawodnicy, ale wciąż muszą się zaadaptować do włoskiej ligi. Nie uważam ich jeszcze za w pełni gotowych, ale dobrze sobie radzą. Być może miałem mniej czasu, aby śledzić ich uważnie z powodu wielu meczów rozgrywanych w krótkim odstępie czasu, ale mają duży potencjał. Ich moment nadejdzie.
Komentarze (13)
Halo Ausilio, powiedz co tobą kierowało, słucham?
Transfer Dioufa był nieprzemyślany ale Henrique to duża wtopa Ausilio , bo był obserwowany od dawna .
Na nikim wrażenia nie zrobił .