
Już jutro Inter zainauguruje sezon 2025/26 Serie A meczem z Torino. W przeddzień spotkania trener Nerazzurrich, Cristian Chivu, spotkał się z mediami w ośrodku BPER Training Centre w Appiano Gentile. W trakcie konferencji rumuński szkoleniowiec opowiedział m.in o przygotowaniach zespołu oraz oczekiwaniach wobec pierwszego meczu w nowym sezonie.
Czy jest Pan zadowolony z okresu przygotowawczego i jakiego Interu możemy spodziewać się w meczu z Torino? Czego wymagał Pan od zespołu?
- Pracowaliśmy dobrze przez te cztery tygodnie. To była krótka, ale intensywna przedsezonowa praca. Drużyna trenowała ciężko, a piłkarze dali z siebie wszystko. Jak zawsze, były rzeczy udane i mniej udane. Wciąż jesteśmy w procesie budowy, ale jesteśmy gotowi i nie możemy się doczekać meczu.
Jak ocenia Pan ostatnie ruchy transferowe?
- Nasze podejście było mocno sprecyzowane. Mieliśmy konkretne nazwiska, jednak część klubów uznawała tych zawodników za nietykalnych, tak jak my swoich. Trzymaliśmy się wizji i strategii młodzieżowej. Uważam, że sprowadziliśmy graczy utalentowanych i gotowych, by od razu pomóc zespołowi.
Lele Oriali powiedział, że Inter jest faworytem do tytułu. Zgadza się Pan z tym?
- Uważam, że mistrz zawsze startuje jako faworyt. Lele jest moim przyjacielem, ale patrząc na pieniądze, jakie wydało Napoli i skład, jaki już mieli w zeszłym sezonie, oni także są w gronie faworytów.
Jakie elementy drużyny, która zdobyła potrójną koronę, chciałby Pan przenieść na dzisiejszy zespół?
- To kwestia charakteru i świadomości, że nie wszystko pójdzie zgodnie z planem. Trzeba umieć radzić sobie z trudnymi momentami, bo każdy sezon takie ma. Jeśli wtedy nie potrafisz wygrywać, wszystko się zmienia. Tak było w 2010 roku w Kijowie. To właśnie umiejętność przetrwania kryzysów decyduje o końcowym sukcesie.
Co Pan sądzi o tym, że liga startuje, gdy okno transferowe wciąż jest otwarte?
- To decyzje UEFA i FIFA. My, trenerzy, niewiele mamy tu do powiedzenia. Wolelibyśmy jasność, ale zarządzanie tym też jest częścią pracy. Najłatwiejsza część tego zawodu to boisko, reszta to radzenie sobie z problemami.
Czy jest coś, co szczególnie Pana niepokoi przed startem sezonu?
- Nie boimy się niczego. Trenowaliśmy dobrze i jesteśmy przygotowani, choć w meczu nie da się kontrolować wszystkiego. Najważniejsze to mieć mentalność i jasne cele. Pierwszy mecz zawsze jest najważniejszy.
Jak się Pan czuje przed historycznym debiutem w Serie A, tym razem w roli szkoleniowca?
- Jestem dumny, że mogę być trenerem Interu. Czuję odpowiedzialność, ale nie strach. Wkładam w to wszystko: czas, energię, wiedzę. Nie mogę się doczekać początku sezonu. Boisko pokaże, gdzie się znajdujemy.
Czy spodziewa się Pan jeszcze wzmocnień?
- Jesteśmy w pełni zgodni z klubem. Stawiamy na jakość, nie na ilość. Inwestujemy w młodych, którzy potrzebują cierpliwości, ale łatwiej im się przyswoić, gdy otaczają ich doświadczeni piłkarze i stabilne środowisko, które dla takich piłkarzy jest wręcz perfekcyjne w kwestii ich rozwoju.
Czego spodziewa się Pan po Torino?
- To zespół, który dobrze zainwestował w tym okineku transferowym. Zmienili trenera, ale struktura drużyny pozostała. Baroni z pewnością wnosi coś nowego. Torino to rywal trudny, waleczny i dobrze przygotowany.
Ostatnim trenerem spoza Włoch, który wygrał w debiucie w Serie A, był Cúper. Czy czuje się Pan dziś bardziej włoskim trenerem?
- Spędziłem najlepsze lata kariery we Włoszech, ale wcześniej wiele nauczyłem się w Amsterdamie. Futbol ma tysiące odcieni. Trener musi wiedzieć, jak je wykorzystać. W Interze nie ma czasu - trzeba zacząć mocno, bo celem jest zawsze sięgnąć po najwyższe cele.
Kibice mogą nie być w pełni obecni w zorganizowanym dopingu. Jaki to może mieć wpływ na was?
- Nie sądzę, by jakoś znacząco wpłynęło to na piłkarzy, jednak mam nadzieję, że ta sytuacja szybko się rozwiąże. Drużyna potrzebuje wsparcia kibiców, bo to czyni stadion wyjątkowym miejscem, ta pasja fanów.
Co skłoniło klub do zmiany podejścia transferowego?
- Zdecydowaliśmy się na jakość ponad ilość. Nie udało się sprowadzić jednego zawodnika z najwyższej półki, ale ci, którzy przyszli, z pewnością podniosą poziom składu.
Komentarze (3)