
Stefan De Vrij niedawno rozstał się z agencją menadżerską, która go reprezentowała i związał się z Mino Raiolą. O powodach tej decyzji piszą dziennikarze holenderskiego portalu netherlandsnewslive.com.
Holenderskiego obrońcę w swojej "stajni" miała agencja SEG - Sports Entertainment Group. To właśnie ona prowadziła jego przenosiny z Lazio. Była to bardzo korzystna współpraca, aż do momentu, gdy Holender dowiedział się, że jego przedstawiciele bardziej skupili się na własnym zarobku, niż na jego kontrakcie z Interem. SEG finalizując transfer De Vrija do Nerazzurrich zarobiło na tym 7.5 mln euro. Interiści zgodzili się zapłacić tyle pod warunkiem, że całkowita wartość przenosin i pięcioletniego kontraktu dla zawodnika nie przekroczy 50 mln euro. SEG nie chcąc tracić własnych wpływów wynegocjowało mniejsze zarobki dla swojego klienta. Ponadto co pół roku dostają na konto w czasie trwania jego umowy 200 tysięcy euro i mają zapewnione 7.5 % z kolejnego transferu zawodnika. Gdy De Vrij dowiedział się o tym, to zerwał z nimi współprace i zatrudnił Mino Raiolę. Właściciel agencji twierdzi, że Holender znał wszystkie szczegóły tej operacji.
To nie jedyny piłkarz, którego w ten sposób wykorzystało SEG. Thomas Vermaelen wytoczył im proces sądowy. Jego zdaniem na umowie z tą agencją stracił 750 tysięcy euro.
Komentarze (4)
Z drugiej nie czytał umowy, czy jak, że zdziwienie że teraz 200 tyś mu kasuja
Wiadomo podpisując umowę nie zna się tych wszystkich zapisów prawniczych, nie rozumie, ale kwoty jednak widać
Każdy z nas, a przynajmniej większość podpisało umowę o prace, no i widzi ile, za jaki okres A pozostałe paragrafy, to wiadomo rzuci się okiem i podpisze
tak jak ja patrze na kwote , stanowisko,okres a na reszte rzuce okiem, tak samo on, rzuci okiem pomimo iż ma tych paragrafów więcej
co nie zmienia faktu, że prowizje agentów powinny być ściśle określone, np max 15% rocznej pensji piłkarza\
a nie tak jak teraz, że Raiola ma dostać 20 a ojciec Donarumy 3 mln - choore
To dopiero jest pompowanie kasy w nic.