Dzisiejsze wydanie La Gazzetta dello Sport opublikowało obszerny wywiad z kapitanem Interu - Mauro Icardim. Argentyńczyk w tym sezonie był najskuteczniejszym zawodnikiem w ekipie Nerazzurrich, jednak jego dobra postawa nie pomogła w zdobyciu upragnionego 3. miejsca premiującego grą w Lidze Mistrzów.
- Brakuje mi gry w reprezentacji Argentyny, ale nie mogę robić z tego jakiejś obsesji.
- Spieprzyliśmy ten sezon w styczniu i od tamtej pory wszystko szło nie tak. Brakowało nam podejścia w stylu "no dalej, możemy to zrobić!". Jednak te błędy zaowocują w przyszłości, ponieważ wiemy już czego się wystrzegać i na co zwrócić uwagę w przyszłym sezonie.
- Przyszły sezon to nasze ostatnie występy w Lidze Europy - ciągle czekam na grę w Lidze Mistrzów. I zagram w niej z Interem.
- Media społecznościowe? Powiedzmy sobie jasno - w dzisiejszym świecie posiada je każdy, a ja korzystałem z nich dużo i nie mam zamiaru tego zmieniać. Korzystałem z nich dużo wcześniej zanim trafiłem do Interu i nie jestem jak większość piłkarzy, którzy kryją swoją osobę za anonimowymi ludźmi i potem czerpią radość z oceniania innych. Wierzę jednak w prostą rzecz - jestem normalnym człowiekiem, który robi normalne rzeczy. Dlatego publikuję posty i piszę różne przemyślenia. Ludzie, którzy mnie obserwują na boisku mogą również poznać mnie poza nim. Boisko to nie całe moje życie.
- Nie żałuję niczego - żadnych zdjęć moich dzieci, żadnych zdjęć z Maxi Lopezem. Żyję z nimi 365 dni w roku i są częścią mojego życia. Ludzie pytają mnie, czy nie zostałem niewolnikiem mediów społecznościowych. Pytam ich "dlaczego"? Kiedy jesteś osobą publiczna to oczywiste, że w pewnym sensie należysz do wszystkich. To również kwestia pracy. Kiedy podpisujesz kontrakt padają pytania o to, czy posiadasz profil społecznościowy.
- Jako dziecko podziwiałem Gabriela Batistutę. Kiedy pierwszy raz zobaczyłem go w telewizji grał mecz w reprezentacji narodowej. Był wtedy na zupełnie innym poziomie, nikt nie mógł go dotknąć. Kiedyś magazyn El Grafico chodził po różnych klubach i pytał młodych zawodników o udział w fotomontażowej okładce - oczywiście wybrałem dla siebie fotomontaż z Batistutą. Ciągle jednak myślałem o tym, że nigdy się nie zbliżyłem do niego w prawdziwym życiu. Nigdy nie poznałem go osobiście, mam nadzieję, że wkrótce to zmienię.
- Zawsze mam nadzieję na poznanie sekretu siły, którą pokazywał podczas gry. Wyglądał, jakby pożerał spotkania. Wiem, że teraz jestem na zupełnie innym poziomie, ponieważ dzieci i młodzi zawodnicy chcą być jak Icardi, ale nie mam poczucia, że ludzie chcą się na mnie wzorować. Myślę, że jestem dosyć inteligentny i wiem, co ludzie postrzegają we mnie dobrze, a co źle.
- Wanda mówi, że jestem szalony, ale kiedy chodzi o moją pracę to nie lubię w niej ryzykować. Chciałbym jednak kiedyś skoczyć na bungee. Myśl o spadaniu w nicość przywiązanym do plastikowej liny daje mi dreszczyk emocji, ale nie przeraża mnie. Nigdy się nie bałem jako dziecko - ciemności, dziwnych głosów, zwierząt. Właściwie to lubiłem dziwne stworzenia. Lubię wszystkie zwierzęta oprócz kotów - uważam, że są dosyć zdradzieckie, wiedzą jak żyć samemu i myślą tylko o sobie.
- Czego się mam bać w piłce nożnej? Meczu, przeciwnika? Dajcie spokój... Kontuzje? To nie strach, to szacunek przed tym, co może się wydarzyć w danym momencie. Ból także nie jest strachem, w końcu przecież przemija.
- Prawdę mówiąc nie boję się również śmierci. Kiedy umierasz to po prostu umierasz, śmierć przychodzi i nie możesz nic zrobić. To nie dotyczy tylko mnie - kiedy oglądam różne tragiczne wydarzenia jak np. katastrofy lotnicze to boję się jednej rzeczy - że opuszczę swoją rodzinę zbyt wcześnie.
Komentarze (19)
Właśnie fakt, że kot ma dni w których nie życzy sobie towarzystwa innych, jest argumentem przemawiającym za samolubnością tych zwierząt i "myśleniu" głownie o sobie. "Teraz mnie możesz głaskać, a teraz nie mam nastroju, więc spadaj." Psy nie mają "gorszych" dni. Jeśli oddasz mu część siebie, poświecisz trochę czasu dziennie, to on odda Ci to z nawiązką. Co do pana/opiekuna kota. W moich oczach wiąże się to tylko i wyłącznie z tym, że kocisko wie kto mu daje jeść i go czasami pieści, dlatego inaczej troche traktuje tego kogoś. Nie ma to nic wspólnego z jakimkolwiek przywiązaniem i więzią miedzy człowiekiem, a zwierzęciem. Oczywiście, to tylko moje zdanie i opinia oparta na moich obserwacjach i doświadczeniach. Zdaję sobie sprawę, że w Pana wypadku może być zupełnie inaczej.
Pozdrawiam
P.s. Jeśli chodzi o koty, to nigdy nie przepadałem i zawsze mieliśmy psa, ale od dwóch lat mamy w domu również kota i jest całkiem fajny i "udomowiony" ale to chyba głównie dlatego, że został przez nas podratowany, bo ktoś nam go podrzucił małego, ledwo żywego, z mocno zaropiałymi oczami do ogródka przed domem.
Ja miałem kota i jestem tego samego zdania co Icardi. Możesz karmić, sprzątać, poświęcać się dla tego zwięrzecia, a i tak Cię podrapie jak mu odbije. Nie nauczysz go nie wchodzenia na stół i wielu rzeczy, których robić nie powinien. Przy pierwszej okazji Ci ucieknie i wróci jak zgłodnieje. Miałem też psa i zdanie, że koty są tak samo przywiązane do pana jak psy uważam za dalekie od prawdy. Z moich osobistych obserwacji i doświadczeń wyniki, że kot wogóle nie ma Pana.
Co do tematu, ja Icardiego lubię. Prawda jest taka, że szczegółów afery z Wandą nie znamy, więc z oceną postępowania Mauro radzę się wstrzymać. Mogł ją odbić, co osobiście potępiam, bo laska/żona przyjaciela jest nietykalna, ale mogło być tak, że Lopez ją olewał, pykał inne itd. I Pani Nara znalazła pocieszenie w ramionach innego. Nie wiem, nie oceniam. Natomiast w wypowiedzi samego Icara wynika, że gościu ogarnia i twardo stąpa po ziemii. Nie malania wody "jest dobrze, to sezon przejściowy, wszyscy sie starają, musimy ciężko pracować, mieliśmy pecha itd."Jest natomiast konkretna ocena: "miała być LM, a nie ma. Daliśmy dupy".
Taki kapitan do mnie trafia. Mam nadzieję, że zostanie Nim na długo.
Ja miałem kota i jestem tego samego zdania co Icardi. Możesz karmić, sprzątać, poświęcać się dla tego zwięrzecia, a i tak Cię podrapie jak mu odbije. Nie nauczysz go nie wchodzenia na stół i wielu rzeczy, których robić nie powinien. Przy pierwszej okazji Ci ucieknie i wróci jak zgłodnieje. Miałem też psa i zdanie, że koty są tak samo przywiązane do pana jak psy uważam za dalekie od prawdy. Z moich osobistych obserwacji i doświadczeń wyniki, że kot wogóle nie ma Pana.
Co do tematu, ja Icardiego lubię. Prawda jest taka, że szczegółów afery z Wandą nie znamy, więc z oceną postępowania Mauro radzę się wstrzymać. Mogł ją odbić, co osobiście potępiam, bo laska/żona przyjaciela jest nietykalna, ale mogło być tak, że Lopez ją olewał, pykał inne itd. I Pani Nara znalazła pocieszenie w ramionach innego. Nie wiem, nie oceniam. Natomiast w wypowiedzi samego Icara wynika, że gościu ogarnia i twardo stąpa po ziemii. Nie malania wody "jest dobrze, to sezon przejściowy, wszyscy sie starają, musimy ciężko pracować, mieliśmy pecha itd."Jest natomiast konkretna ocena: "miała być LM, a nie ma. Daliśmy dupy".
Taki kapitan do mnie trafia. Mam nadzieję, że zostanie Nim na długo.
Wg mnie Mauro zrobil mu przysluge a poza tym troszczy sie o jego dzieci. Rodzina rozbita ale lepiej tak niz zyc w klamstwie.
Ja przecież 3 miejsce premiuje grę w kwalifikacjach a nie LM, a tam trafilibyśmy np na City, Porto czy Villareal i gramy w Lidze Europejskiej. Ostatnio włoskie kluby regularnie odpadają w kwalifikacjach. Zajelibyśmy 3 miejsce i co robimy wielkie transfery, odpadamy w kwalifikacjach i zimą sprzedajemy, czy czekamy na wynik kwalifikacji i robimy transfery w ostatni dzień okienka