Inter rozbił na Stadio Giuseppe Meazza Bolognę 6:1. Wynik spotkania otworzyli goście za sprawą kuriozalnego trafienia Lykogiannisa. Nerazzurri byli w stanie odpowiedzieć aż sześć razy. Pościg rozpoczął Edin Dżeko, po czym po bramce dołożyli także Dimarco i Lautaro Martinez. W drugiej części spotkania Skorupskiego ponownie pokonał Dimarco, a także Calhanoglu i Gosens. Drużyna Inzaghiego powtórzyła tym samym rezultat domowego spotkania z Bologną z poprzedniego sezonu.
Inter od początku meczu przejął piłkę, ale nie do końca tyczyło się to też wyraźnego przejęcia inicjatywy. Obraz gry nie był najlepszy, a podpieczni Inzaghiego zaczęli prezentować symptomy podobne do tych obserwowanych w ich grze już w poprzednich spotkaniach: brak konkretnych działań, brak klarownej wizji gry, średnie tempo. Długa gra piłką nie przekładała się na wykreowane okazje pod bramką, a do tego cyklicznie zdarzały się wpadki w rozgrywaniu piłki, które skutkowały niebezpiecznymi stratami piłki na własnej połowie. Inter został ukarany za brak stanowczości w 22. minucie meczu za sprawą absurdalnego gola Lykogiannisa. Napastnik z Bolonii został nastrzelony piłką przez kolegę z drużyny i pokonał Onanę strzałem plecami.
Nie tylko wznawiający grę od środka Lautaro Martinez, ale także cała drużyna Interu wściekła się na taki obrót spraw. Mediolańczycy raz po raz podkręcali tempo, nie odstawiając też nogi w pojedynkach czysto zapaśniczych. Gospodarze wyrównali po wspaniałym strzale z woleja w wykonaniu Edina Dżeko. Bośniak huknął prawą nogą z 15. metra, a piłka wpadła do bramki tuż przy lewym słupku. Inter zaczął tłamścić rywali mimo licznych prowokacji ze strony Garego Medela i spółki. Swoją drużynę na prowadzenie wyprowadził Federico Dimarco. Włoskie wahadło Interu zaliczyło trafienie po płaskim strzale lewą nogą z rzutu wolnego. Tuż przed końcem pierwszej połowy wynik na 3:1 podwyższył Lautaro. Argentyńczyk strącił piłkę, którą perfekcyjnie w pole karne dośrodkowywał z rzutu rożnego Hakan.
Inter wyszedł na drugą połowę mocno zmotywowany. Tym razem był też w stanie przekuć swoje chęci w okazje na podwyższenie rezultatu. Pierwszą wyborną okazję zmarnował Edin Dżeko, który po dośrodkowaniu Dumfriesa z najbliższej odległości po strale głową skierował piłkę wprost w poprzeczkę. Wystarczyły jednak 4 minuty gry, a tablica wyników pokazywała już 4:1. Drugiego gola w meczu strzelił Dimarco, który wybornie nawinął zwodem obrońcę i strzelił lewą nogą w długi róg bramki Skorupskiego. 10 minut później piłkę ręką we własnym polu karnym zagrywał Sosa, a karnego na bramkę zamienił Hakan Calhanoglu.
Wysokie prowadzenie pozwoliło trenerowi na rotację składem. W krótkim odstępach na boisku w okolicach 60. minuty gry pojawili się Robin Gosens (za Dimarco), Bellanova (za Dumfriesa) i Brozović (za Lautaro). Inter nie zwalniał tempa, a bezradna Bologna nie stawiała już praktycznie oporu. Wyraźną przewagę gospodarzy udokumentował po raz kolejny Robin Gosens. Niemiec wykorzystał przecinające pole karne podanie od Dżeko i ustalił rezultat spotkania na 6:1. Inter obił w tym meczu nie tylko poprzeczkę, ale także słupek za sprawą strzału Asllaniego. Albańczyk pojawił się na placu gry na ostatni kwadrans u boku Roberto Gagliardiniego. Obaj panowie zmienili odpowiednio Calhanoglu i Barellę. Nerazzurri zrównali się po tym meczu punktami z Atalantą i zajmują 4. miejsce w tabeli Serie A.
INTER (3-5-2): 24 Onana; 37 Skriniar, 15 Acerbi, 95 Bastoni; 2 Dumfries, 23 Barella, 20 Calhanoglu, 22 Mkhitaryan, 32 Dimarco; 9 Dzeko, 10 Lautaro.
Rezerwowi: 1 Handanovic, 21 Cordaz, 5 Gagliardini, 6 De Vrij, 8 Gosens, 11 Correa, 12 Bellanova, 14 Asllani, 45 Carboni, 46 Zanotti, 47 Fontanarosa, 77 Brozovic.
Trener: Simone Inzaghi.
BOLOGNA (4-3-3): 28 Skorupski; 3 Posch, 5 Soumaoro, 26 Lucumi, 22 Lykogiannis; 30 Schouten, 17 Medel, 19 Ferguson; 7 Orsolini, 9 Arnautovic, 99 Barrow.
Rezerwowi: 1 Bardi, 23 Bagnolini, 4 Sosa, 6 Moro, 8 Dominguez, 10 Sansone, 11 Zirkzee, 20 Aebischer, 21 Soriano, 29 De Silvestri, 33 Kasius, 50 Cambiaso, 55 Vignato.
Trener: Thiago Motta.
Komentarze (65)
Mam inny punkt widzenia.
Pozdrawiam
Mamy zdobyte 3 pkt w dwóch ostatnich meczach i przed sobą Atalante.
Martwi prawdopodobnie uraz Correi. Nie dlatego, że nie będzie grał Raczej dlatego, że jeśli nie pojedzie na mundial to jego wartość na rynku transferowym jeszcze spadnie.
Natomiast czy to dla kogoś zaskoczenie, że Argentyńczyk ma kontuzje?
Żeby się nie pastwić to trochę mi go szkoda. Wiadomo, że kontuzji nikomu się nie życzy. Chociaż jak patrzę na jego sylwetkę to nie wygląda na gościa, co robi wszystko żeby urazów unikać.
Siłowni i swojego trenera w domu jak Milik chyba nie ma.
Ale oczywiście mogę się mylić.
W kontekście przegranej z Juventusem i niepewnym przyszłym wyniku z Atalantą, wygrana z Bologna nic nie zmienia. Zwykły, kolejny dzień w biurze.
Ale Ty możesz skakać do wiwatu, nikt nie zabrania
Sama obecność zawodnika w kadrze tak mocnej jak Argentyna, sprzyja jego atrakcyjności na rynku transferowym.
I narodu w to nie mieszaj. Nie ma tutaj nic wspólnego.
Zwyczajnie powinniśmy grać o mistrza i nie będę się podniecał, że wygrywamy z Bologną.
Niepotrzebnie sobie dopowiadasz.
Chociaż mógłbym się założyć, że z Inzaghim mistrza nie zrobimy, wchodzisz?
Udinese też gra o mistrza. Sporo zespołów gra o mistrza.
Tak.Podtrzymuje jak najbardziej.
Ołtarze dla Inzaghiego wyłącznie po zdobyciu scudetto.Z taką kadrą raz to oczekiwane minimum przyzwoitości.Jak na razie to trener przeciętny,ale to nie czas na smuty.Kolejny ogór obrany i to w swietnym stylu.Brawo.Derby Lombardii oraz styczniowy mecz z Napoli kluczowe w kontekście scudetto.Jeszcze wszystko w naszych rękach.Pomundialowy reset może w tym tylko pomóc.