
Inter przegrał kolejny z rzędu mecz. Tym razem podopieczni Luciano Spallettiego ulegli u siebie drużynie Bolognii 0-1.
Inter miał bardzo dużo do udowodnienia swoim kibicom i Nerazzurri wyszli od początku bardzo wysokim pressingiem. Piłkarze Bolognii sprawili prezent Mauro Icardiemu, ale Argentyńczyk potwierdził swoją aktualną fatalną formę i nie trafił do praktycznie pustej bramki. Początek wyglądał jednak bardzo obiecująco, z dobrej strony pokazywał się nowy nabytek, Cedric Soares. Niedługo później kapitalnym strzałem z powietrza popisał się Orsollini, ale na posterunku stał Samir Handanović. Mecz był toczony w dobrym tempie, wreszcie można było z uwagą śledzić poczynania zawodników Interu. Do 30 minuty najaktywniejszym graczem na boisku był Matias Vecino. Bologna miała kolejną szansę na wyjście na prowadzenie, ale Handanović nie obniżał lotów i znowu świetnie interweniował. Ale goście dopięli swego i w 32 minucie Santander wbił piłkę do bramki po rzucie rożnym. I trzeba przyznać, że była to bramka zasłużona. Inter miał szansę na wyrównanie jeszcze w pierwszej połowie, ale zmarnował kolejną świetną sytuację. Z niedużej odległości do bramki nie trafił Vecino. Pierwszą żółtą kartkę w tym meczu ujrzał Ibrahima M’baye, który faulował Ivana Persicia. Kibice nie wierzyli w to co widzą, Mauro Icardi zmarnował kolejną świetną okazję na bramkę, ale dobrze zachował się także Łukasz Skorupski. Pierwsza połowa nie zapowiadała niczego dobrego dla podopiecznych Luciano Spallettiego.
Na drugą połowę nie wyszedł Antonio Candreva, a w jego miejsce pojawił się Lautaro Martinez. Spalletti od początku szukał panaceum na fatalną grę gospodarzy. Mihajlović także szybko przeprowadził zmianę, a na murawie zameldował się Gonzalez. W 51. minucie Radja Nainggolan spróbował swoich sił potężnym strzałem z powietrza. Inter wciąż nie miał pomysłu na grę w ofensywie, a kolejne wrzutki w pole karne kończyły w rękawicach Skorupskiego. Ale było widać, że Nerazzurri mimo wszystko przejęli w meczu inicjatywę. Kibice przecierali oczy ze zdziwienia, ponieważ Inter zmarnował kolejną stuprocentową okazję, tym razem pomylił się Lautaro. Wydawało się, że gospodarze są zbyt zdenerwowani żeby wbić piłkę do siatki polskiego bramkarza. Z kolei Bologna przestała całkowicie grać w piłkę. Radja Nainggolan opuścił plac gry w 68. minucie, Belg schodząc był mocno wygwizdany przez kibiców. Spalletti posłał do boju Joao Mario. Rozpaczliwa obrona Bolognii przynosiła jednak efekty, ponieważ na tablicy wyników wciąż widniało 0-1. W 79 minucie Spalletti, chcąc „dodać centymetrów” ofensywie, wprowadził do ataku Andreę Ranocchię. Inter wyglądał jak drużyna z czwartej ligi, jedynym pomysłem było posyłanie długich piłek i desperackie szukanie główek.
Inter przegrywa ze słabą Bolognią i traci kolejne punkty. Piłkarze, marnując kolejne dogodne sytuacje, wyglądali jakby grali na zwolnienie trenera. Wydaje się, że dni Spallettiego w Mediolanie są policzone. Na razie pewne jest jedno – nie da się oglądać gry Nerazzurrich.
INTER: Handanovic, Cedric Soares, De Vrij, Skriniar, Dalbert; Vecino, Brozovic; Candreva, Nainggolan, Perisic; Icardi
Bologna: Skorupski; Mbaye, Danilo, Lyanco, Dijks; Poli, Pulgar, Soriano; Orsolini, Santander, Palacio.
Komentarze (64)
linie piłki i każde podanie jest tak czytelne, że nawet nie trzeba się patrzeć na piłkę żeby ją przejąć. Na rozegraniu zostaję Brozo i 2 śo, którzy cały czas klepią miedzy sobą bo każde podanie do przodu kończy się stratą ponieważ reszta stoi i się patrzy bez żadnego ruchu. W rezultacie albo są pokryci i nie da się do nich podać albo natychmiast są wyprzedzani przez przeciwnika i idzie kontra. Czasami zdarza się iż któryś inny z naszych pomocników (niż Brozo) wyjdzie do podania (czyt. cofnie do środkowej linii boiska) i poklepie sobie z naszymi środkowymi obrońcami bo nawet nie obróci się z piłką w stronę połowy przeciwnika. Wszystko do tyłu, a reszta naszych jak stała tak stoi. @minus09 mniej więcej chciałem to dodać po meczu z Lazio i po tej połowie z Bologną. Dodam jeszcze, że Icardi nie jest świętą krową. W meczu z Lazio oprócz fenomenalnych karnych (trzeba mu to oddać) nie istniał. Taka mała różnica między nim, a Immobile. Dzisiaj po tych dwóch sytuacjach powinniśmy mieć przynajmniej bramkę.