
Od początku roku Inter zmaga się z niepokojącą tendencją – drużyna regularnie traci gole w końcówkach spotkań. Simone Inzaghi musi znaleźć sposób, by zaradzić temu problemowi, który kosztował Nerazzurrich nie tylko 9 punktów w lidze, ale także Superpuchar Włoch.
Inter gra swój futbol przez 75 minut, a potem zapomina o wszystkim. To stały schemat, który pojawił się ponownie w meczu z Napoli. Fizyczny spadek formy w ostatnich kwadransach jest bolączką drużyny i kosztował ją cenne punkty – pisze La Gazzetta dello Sport.
Inter stracił 10 bramek od 80. minuty, co w tej kategorii plasuje go w Serie A gorzej niż jakikolwiek inny topowy klub – jedynie Parma i Venezia mają gorszy wynik.
I gol presi dall'Inter dopo il minuto 80 in campioanato:
— Daniele Mari (@marifcinter) March 1, 2025
Messias Genoa-Inter 95'
Mota Monza-Inter 81'
Gabbia Inter-Milan 89'
Lucca Udinese-Inte 83'
Vlasic Inter-Torino 87'
Yildiz Inter-Juve 82'
aut Darmian Inter-Parma 81'
Esposito Inter-Empoli 84'
Kean Fiorentina-Inter 89'… pic.twitter.com/fqyUNIVwIy
Warto w tej statystyce odnotować, że pięć z tych bramek padło po tym, jak zmieniony został Alessandro Bastoni.
Komentarze (16)
Tak się bał Inzaghi wpuścić Martineza na bramke a on praktycznie z marszu gra dobrze albo bardzo dobrze.
Jeżeli w przyszłym sezonie trener będzie dalej tak zabetonowany to chyba bym wolał aby to był jego ostatni sezon u nas, wiadomo że my ogromnych transferów nie porobimy, potrzebny jest ktoś z bardziej otwartą głową.
Poza tym o ile szanuję to co robi Inzaghi, to nie rozumiem stawiania nawet w rotacji na zawodników, którzy wiadomo, że zagrają piach. Myślę tu o takim Taremim. Chłop by miał ciężko grać w Ekstraklasie będąc w takiej formie. A on go dalej buduje. Może warto takim zawodnikiem jednak wstrząsnąć i dać znać kogoś z Primavera na końcówki. Może też wtedy reszta się obudzi, że nie ma czy się stoi czy leży, tylko trzeba zasuwać.
Mimo tego nie ma co jeszcze rwać włosy z głowy. Gramy na trzech frontach. W lidze mamy wyścig żółwi, w coppa nie ma drużyn nie do przejścia. A w LM mamy taką drabinkę, że finał wcale nie jest mrzonką. Pytanie jaki będzie finał, bo równie dobrze można zostać z niczym.
Nic nie zostaje tylko czeka na rozstrzygnięcia.