
Rozpoczyna się odliczanie do Monachium – tydzień, który doprowadzi do wielkiego finału Ligi Mistrzów 2024/25 między Interem a PSG. W BPER Training Centre w Appiano Gentile odbył się oficjalny Media Open Day, podczas którego Simone Inzaghi odpowiadał na pytania dziennikarzy, dzieląc się swoimi przemyśleniami przed najważniejszym meczem tego sezonu.
Jak podchodzicie do tego meczu?
- Minęły dwa lata od ostatniej konferencji przed finałem i czuję ogromne emocje. Osiągnęliśmy piękny cel, rozegraliśmy wspaniałe mecze, ale wiemy, że brakuje nam jeszcze tego ostatniego kroku, by spełnić marzenie i przejść do historii. Od dziś przygotowujemy się jak najlepiej. Niedawno zakończony sezon pozostawił w nas coś do zapamiętania, nie da się tego ukryć, jest w nas wiele cierpienia, zarówno we mnie, jak i w zawodnikach. Trzeba pogratulować Napoli, bo to był sezon, w którym graliśmy punkt za punkt. Trochę nam zabrakło, ale to nie jest miejsce, by teraz o tym mówić.
Jakie dostrzegasz różnice w porównaniu z podejściem do finału w Stambule?
- Jeszcze tego do końca nie rozumiem, zakończyliśmy sezon w piątek, a nasz tydzień zaczyna się dziś. Mam nadzieję, że będziemy mieć wszystkich zawodników do dyspozycji, są nadzieje na Pavarda i Zielińskiego. Przygotujemy się jak najlepiej, jesteśmy skupieni i spróbujemy zagrać wielki finał przeciwko PSG.
Jak bardzo serce będzie się liczyć w tym pojedynku?
- To będzie kluczowe, ten zespół zawsze grał z sercem. Jestem dumny, że mogę trenować tę grupę. Zmierzymy się z wielkim przeciwnikiem, takim jak Barcelona. Będą momenty, w których będzie trzeba cierpieć, ale musimy sobie z tym poradzić. Tak samo jak PSG zagramy w finale po raz kolejny w dość krótkim czasie.
Który nastrój jest lepszy? Wasz czy PSG "z pełnym brzuchem"?
- Dwa finały w trzy lata to rzadkość, ale by przejść do historii, trzeba zagrać dobrze w sobotę. PSG to zespół z takim samym celem, która chce zagrać wielki finał.
Czy trudniej jest przygotować się do meczu z PSG niż z Barceloną?
- PSG to świetna drużyna z bardzo dobrymi zawodnikami, mają jakość, trenera, który dał im jasne zasady gry i już grał finały. My przygotujemy się najlepiej, wiedząc, że trzeba wielkiego meczu w naszym wykonaniu, by podnieść puchar.
Czy plotki na twój temat sprawiają, że tracisz koncentrację?
- Na szczęście klub mnie dobrze zna. Co roku pojawiają się oferty z Włoch i zagranicy, ale teraz byłoby szaleństwem o tym myśleć. Po finale usiądziemy do rozmów z jednym celem – dobrem Interu.
Cały świat na Ciebie patrzy, jak radzisz sobie z presją? Uda Ci się zasnąć w przeddzień finału?
- To nie będzie zwykła noc. Finał Ligi Mistrzów to mecz, który wszyscy trenerzy i piłkarze na świecie chcieliby rozegrać. Jako zawodnik doszedłem do ćwierćfinału, a jako trener dzięki tej grupie mam szansę zagrać w finale po raz drugi i spróbujemy dać z siebie wszystko.
Jaka jest różnica między PSG, Bayernem i Barceloną?
- Wszystkie z nich to wielkie drużyny, nic się nie zmienia. Przed nami kolejna kompletna drużyna z szeroką kadrą, ale oni też będą musieli uważać na Inter, który zasłużył na ten finał świetną drogą. Zostało 90 minut – jeden mecz, w którym detale będą decydujące i musimy potrafić skierować je na naszą korzyść .
Lautaro zagrał przeciw Barcelonie w trudnych warunkach, jak się czuje teraz?
- Czuje się dobrze, był gotowy na mecz w Como, będzie miał normalny tydzień treningowy. Przed meczem z Como on i Frattesi sprawiali wrażenie, że są w 100% gotowi, ale ze względu na przebieg spotkania zdecydowałem odroczyć ich powrót.
PSG jest faworytem – jak zmienić ten scenariusz?
- Nasza determinacja może nam pomóc. W finałach spotykasz wielkich przeciwników, ale my już mierzyliśmy się z wielkimi zespołami. W finale nie można popełnić błędów, trzeba mieć bieg, determinację i wszystkie elementy, które drużyna pokazała w drodze do finału.
Jak drużyna dostała się do finału?
- Ci chłopcy w ciągu ostatnich czterech lat byli niesamowici, tworzą fantastyczną grupę, a najbardziej podoba mi się ich przywiązanie do koszulki i klubu. Lubię, jak razem grają, cieszą się ze zwycięstw i płaczą po porażkach, jak ostatnio w piątek. To był trudny sezon, ale idziemy dalej z podniesioną głową. Dzisiaj widziałem ich i wyglądają dobrze, mamy wielki mecz przed sobą, a ta grupa zawsze mnie wzruszała i wierzę, że tak będzie także w sobotę.
W ciągu czterech lat ta drużyna osiągnęła dużo – może tego lata na rynku transferowym wydarzy się coś nowego?
- Jest ważne, że jest jedność między nami, mną i klubem, który dziś jest tu obecny. Najważniejszy jest Inter. Wiemy, jak ważny jest ten klub i usiądziemy do rozmów dla dobra Interu, ale w sobotę jest TEN MECZ.
Co myślisz o słowach Conte na temat ligi i Ligi Mistrzów?
- Każdy ma swoje zdanie, ważne, by była uczciwość intelektualna. Liga Mistrzów się wydłuża, nieprzewidziane sytuacje są na porządku dziennym, każde rozgrywki mogą być zakłócone przez kartki, kontuzje, rzuty karne czy kalendarz, ale mecze Ligi Mistrzów są zdecydowanie trudniejsze niż te ligowe.
Jaką rolę odegrał Carlos Augusto w tej kampanii?
- Trzeba pogratulować klubowi, bo to był świetny transfer, który bardzo się sprawdził. Zagrał dwa świetne sezony, to fizyczny i techniczny zawodnik, może grać na zarówno na wahadle oraz środku obrony. Wiedziałem, że jest dobry, ale trenując go, zrozumiałem to jeszcze bardziej. To zawodnik, na którym można polegać, myślę, że Ancelotti będzie mu się przyglądał, bo na to zasługuje.
PSG swój poprzedni finał grał z innym trenerem i innymi zawodnikami. Wy jesteście mniej więcej w tym samym składzie – czy chęć rewanżu za ostatnią porażkę może być waszym atutem?
- Tak, to na pewno może nam pomóc. Wiemy o tym, ale po drugiej stronie są też świetni zawodnicy i trener, który już wygrał finał. Zagramy z absolutnie mocnym rywalem.
Przed finałem w Stambule Inter był outsiderem, dziś droga jest inna. Co się zmieniło?
- Droga do Stambułu nie była łatwa, to były dwie podobne trasy. Pamiętamy ostatnie dwa mecze, ale teraz patrzymy w przyszłość – PSG i musimy podejść z odpowiednią motywacją i koncentracją, których wiem, że nie zabraknie moim zawodnikom.
Jak bardzo wygrana w Lidze Mistrzów zmieni ocenę sezonu?
- To robi ogromną różnicę, ale zgadzam się z tym, co powiedział Farris w piątek. Chłopcy byli niesamowici, zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy, rozegraliśmy 59 meczów i daliśmy z siebie wszystko, nie szukając wymówek, grając na bardzo wysokim poziomie w Pucharze Włoch, Serie A i Lidze Mistrzów.
Komentarze (0)