
31 maja 2019 roku - to data oficjalnego potwierdzenia objęcia drużyny Interu przez Antonio Conte. Tego dnia miał rozpocząć się nowy etap w najnowszej historii klubu i zarazem finalny fragment odbudowy zespołu po kryzysie z drugiej dekady XXI wieku. Rozpocząć się miała droga do ponownych sukcesów i zwycięstw mediolańskiego klubu. Czy się rozpoczęła? Na jakim właściwie etapie teraz jesteśmy?
Społeczeństwo kibiców Interu jest oczywiście bardzo zróżnicowane, ale ma jedną wspólną, dominującą cechę - pragnienie sukcesów tu i teraz. Ciężko zwykle trafić do nas argumentami, które opierają się na takich wyświechtanych frazesach jak projekt, powolna odbudowa, kolejny etap itp. Po tych fatalnych latach, kiedy nawet awans do Ligi Mistrzów był dla Nerazzurrich niewykonalny, chęć oglądania swoich pupilów osiągających sukcesy i będących na piłkarskich salonach świata urosła w nas do niebotycznych rozmiarów. Lata, w których jakoś bardzo nie dziwił już oklep od takich piłkarskich tuzów jak Hapoel Ber Szewa czy tradycyjny noworoczny kryzys sprawiły, że gdy tylko pojawiało się światełko w tunelu i możliwość ponownego powrotu na szczyt, w naszych sercach natychmiastowo odżywały coraz bardziej wzbudzone nadzieje na sukces. Najczęściej niestety brutalnie weryfikowane przez rzeczywistość niewiele później.
Mistrzostwo w pierwszym sezonie? Proszę bardzo
Śmiało można powiedzieć, że właśnie 31 maja 2019 roku do klubu została sprowadzona postać, która w ocenie wielu słowa takie jak "odbudowa" czy "projekt" miała przekuć na "sukces" oraz "tu i teraz". Przede wszystkim mówiły o tym fakty. Conte w pierwszych swoich sezonach w Juventusie i Chelsea potrafił zdobyć mistrzowski tytuł. W Starej Damie pozycję na starcie miał w mojej opinii dużo gorszą niż w Mediolanie. Tam obejmował zespół, który ciągle nie potrafił nawiązać do swojej pozycji sprzed Calciopoli, drużynę stanowiącą zlepek przypadkowych zawodników, którzy pod wodzą przypadkowych trenerów dwukrotnie kończyli ligę na 7. pozycji. Przychodząc do Interu mimo wszystko trafił do zespołu w jakimś stopniu poukładanego, częściowo odbudowanego. Na ten stan wpływ miała oczywiście osoba Luciano Spallettiego, przez wielu krytykowana i niedoceniana. Oczywiście, nie uważam, że z nim na ławce Inter wspiąłby się ponownie na szczyt. W mojej opinii to trener bardzo dobry, ale taki, który pewnego poziomu nigdy nie przeskoczy. Dlatego do klubu sprowadzony został Conte, który miał przejąć zespół gotowy do wskoczenia na najwyższy level. Drużynę, która już zajęła pozycję na starcie drogi prowadzącej do wielkiej chwały.
Ogromny kredyt zaufania i ogromne oczekiwania
Obdarzony ogromnym kredytem zaufania Conte rozpoczął przygotowania do sezonu na swoich warunkach. Włoski szkoleniowiec dostał możliwość budowania drużyny po swojemu. Dostał również bardzo wysoki kontrakt opiewający na 11 mln euro rocznie, co uczyniło go najlepiej zarabiającym trenerem na włoskim rynku i dało oczywiście podstawę do oczekiwania od niego efektów natychmiast. Jego przyjście do klubu wywołało w przeważającej większości pozytywne opinie. Wielu użytkowników tej strony, w tym ja, widziało w osobie Conte postać, która pomimo swojej przeszłości i ciemnych kart w życiorysie udźwignie na swoich barkach to zadanie, a drużyna pod jego wodzą zrobi ten decydujący krok i przestanie być ekipą postrzeganą jako nieudacznicy. To już nie mieli być niedojrzali chłopcy, niepotrafiący wziąć w kluczowych momentach odpowiedzialności na siebie. Zespół mieli tworzyć wojownicy i żołnierze. Pojęcia takie jak brak charakteru czy walki miały zostać głęboko zakopane i odejść w niepamięć.
Początek potwierdzający zmiany
Bardzo dobry start w ligowych zmaganiach sprawił, że wielu kibiców twierdziło, że to jest właśnie efekt Antonio Conte. Zmiany w grze były widoczne gołym okiem. Niesamowite wrażenie robiła przede wszystkim łatwość w bardzo szybkim wyprowadzeniu piłki od linii obrony do ofensywy oraz mądrość w prowadzeniu gry. Inter przestał być jednowymiarowy. Drużyna potrafiła zarówno prowadzić grę w ataku pozycyjnym, ustawić się defensywnie i oczekiwać na kontry, a także wyjść wysoko i założyć pressing. Było również to, co najważniejsze, czyli wyniki. Pozycja lidera lub wicelidera w Serie A, hurtowo wygrywane ligowe mecze, dobra forma najważniejszych ogniw zespołu. Nie dało się na to patrzeć inaczej, niż z olbrzymim optymizmem. Martwić mogła oczywiście bardzo krótka kadra i fakt, że kluczowi gracze musieli grać co trzy dni, ale z tego trudnego okresu drużyna wyszła w miarę bezboleśnie. W ostatnich latach w Interze dzieje się jednak tak, że jak wszystko lub prawie wszystko wygląda bardzo dobrze i pozytywnie, to wkrótce musi się to zmienić. Nie wiem z czego to wynika, kiedyś słyszałem różne opinie włącznie z takimi mówiącymi o jakiejś klątwie. Może to prawda, bo niestety, nie inaczej było i w tym przypadku.
Coś się popsuło
Pal licho Ligę Mistrzów. Oczywiście, odpadnięcie po raz drugi z rzędu w fazie grupowej w momencie, kiedy los miało się w swoich rękach bolało cholernie. Tak wiem, krótka kadra, kontuzje etc. Ale przecież miał być sukces na "tu i teraz". Wystarczyło pokonać u siebie drugi garnitur Barcelony. Wystarczyło nie wypuścić wcześniej dwubramkowego prowadzenia w Dortmundzie. Było inaczej. W dalszym ciągu jednak bardzo dobrze wyglądała sytuacja w ligowej tabeli. Sukces na krajowym podwórku miał być według wielu w tym sezonie priorytetem. No i zaczęło się. Powoli zaczęła uchodzić para z tego, wydawałoby się, dobrze napędzonego organizmu. W grudniu zaczęły być widoczne pierwsze oznaki tego, że forma spada. Styczeń te obawy potwierdził. Remisy w bardzo słabym stylu z Cagliari i Lecce obudziły dawne demony. Znowu był styczeń i znowu był kryzys. Jak to możliwe? Przecież nie tak miało to wyglądać, nie teraz. Nie z Antonio Conte na ławce trenerskiej.
Wódz zagubiony?
Smutny wyraz twarzy, zamyślone spojrzenie, brak iskry w oczach - taki obraz Antonio Conte często ukazywał się na naszych ekranach na początku roku. Czy włoski trener się pogubił? Wielu twierdziło, że tak. Brak polotu i pomysłu na grę widoczny był w drużynie Nerazzurrich coraz bardziej. Na niektóre fragmenty gry mediolańskiego klubu po prostu nie dało się patrzeć. Widok zafrasowanego trenera był przy tym jeszcze bardziej smutny. Przecież Conte słynął z bardzo ekspresyjnego podejścia do meczu, z wielkiego wigoru okazywanego przy ławce trenerskiej. Teraz było inaczej. W jego postawie nie było tego żaru, charakterystycznego dla jego postaci. Może zdał sobie sprawę, że ciężko będzie mu poprowadzić drużynę do sukcesów? Może uświadomił sobie, że gdzieś został popełniony błąd, który sprawił, że nie tak łatwo będzie o kolejne zwycięstwa? Czy tak szybko przyszło wypalenie i zwątpienie w ten projekt?
Jak będzie w przyszłości?
Ciężko teraz dyskutować i dywagować na temat rozgrywek piłkarskich. Nie wiemy, kiedy piłkarski świat wróci do gry. Nie wiemy, czy obecny sezon jakimś cudem zostanie dograny. Wiele w nas pytań i ciężko o jakiekolwiek odpowiedzi. Boli mnie to, że drużyna Interu nie dostała szansy na wyjście z kryzysu. Los zabrał Antonio Conte i zawodnikom możliwość pokazania, że mają jaja i są prawdziwymi wojownikami, a nie tylko osobami podającymi się za takich. Jestem optymistą i ciągle łudzę się, że wkrótce sytuacja na świecie unormuje się i w czerwcu ponownie będziemy mieli możliwość oglądania Serie A, za którą niewyobrażalnie mocno tęsknimy. Dopiero wtedy znajdziemy odpowiedź na większość pytań. Czy Antonio Conte jest trenerem na oczekiwany sukces "tu i teraz"? Czy włoski szkoleniowiec jest odpowiednią osobą na długofalowy projekt? Czy Nerazzurri z nim na ławce powrócą na prawdziwy szczyt?
Pytań mnóstwo, na odpowiedzi jeszcze poczekamy. Czy ja wierzę w ten projekt pod wodzą Conte?
I want to believe.
Komentarze (22)
Kiedys takich osob w jednym momencie w skladzie bylo kilka bo czy Zanetti, Deki czy Matrix, Ibra, Cordoba, Recoba ktorykolwiek z nich sie odzywal to reszta milczala a przez wiele lat bylo tak ze byli razem w tej samej druzynie. Widok zadnego z nich w opasce kapitana nie dziwil ani nie powodowal ze sie patrzylo na to z politowaniem a teraz? Z opaska wychodzili Cambiasso, Nagatomo, Juan Jesus, Ranocchia, Brozovic, ktorzy nigdy w swojej karierze nie byli i juz raczej nei beda utozsamiani z silnymi postaciami. Wg niektorych z was pewnie Cuchu nie powinien sie na tej liscie znalesc ale to tez byla mameja, pilkarz konfliktowy i donosiciel.
Moim zdaniem, zawód spowodowany dotychczasowymi "osiągnięciami" Antionio Conte nie wynika z braku Scudetto w tym pierwszym sezonie. Wynika on z całościowego bilansu konfrontacji z poważnymi rywalami. Juve, Barca, BVB, Lazio, Atalanta - z wszystkimi tymi drużynami dostaliśmy oklep albo graliśmy bardzo bardzo słabo. Jedynie pierwszy mecz z BVB był niezły. Ja rozumiem, że my kibice Interu potrafimy znaleźć światełko nadziei nawet w szambie bo jesteśmy przyzwyczajeni do tego marazmu od lat, ale fakty są takie że Conte otrzymał jednak kilku niezłych piłkarzy i oprócz trochę lepszej zdobyczy punktowej wynikającej w dużej mierze ze słabości konkurencji, nie zbudował nic ponad to co zostawił po sobie Spaletti. Jeżeli do tego weźmiemy pod uwagę fakt, iż jest trzecim najlepiej zarabiającym trenerem w Europie to jego dokonania wyglądają wyjątkowo mizernie. Antonio powinien oczywiście zostać w Interze na kolejny rok i udowodnić wreszcie że nadal jest świetnym trenerem, ale mam dziwne wrażenie graniczące wręcz z pewnością, że sezon 2020/2021 będzie dla niego ostatnim w niebiesko - czarnych barwach.
Przecież rundę jesienna mieliśmy najlepsza punktowo w historii Interu. Problem jest taki , ze nikt w klubie nie ma na niego wpływu a jest nim Juventus. Grając nawet sezon życia w pewnym momencie pękasz bo widzisz ze oni są cały czas przed tobą , to działa mocno na psyche.
Pod wodza Conte gramy to na co ten zespół stać , mało tego jesień zakończyliśmy z rekordowym w historii wynikiem punktowym ale co z tego jak w meczach decydujący np oba z Juve widać było różnice miedzy zespołami , z Lazio grającym także sezon historyczny także byliśmy słabsi. Sam Conte i Lukaku nie wystarcza , potrzeba jeszcze wielu inwestycji
Tak czy inaczej trzeba wierzyć bo
1/ to nadal świetny, ambitny trener i to jego pierwszy sezon z nami.
Spodziewałem się walki do samego końca i większego spokoju, niż coroczne drżenie o 4 miejsce, ale nie oszukujmy się - ciężko było oczekiwać mistrzostwa przy tak silnej pozycji zbudowanej przez lata w Juve plus przy tych zamieszaniach jakie mieliśmy z kadrą (vide akcja z Icardim).
Mimo, że nie zgadam się ze wszystkimi ruchami transferowymi, nie jestem fanem taktyki na 3 obrońców, wkurza mnie, jak śpi ze zmianami
2/ obowiązuje go kontrakt, a na rynku nie ma specjalnie dostępnych i (co ważne) lepszych trenerów.
Po 2 pełnych sezonach będzie można rozliczyć Conte z tego co i jak wykonał.
Jak zaczniemy odskakiwać w tabeli Juve i reszcie ekip, mniej będzie "przegranych" remisów, pokonamy kwestie kryzysu zimowego i zaczniemy wychodzić z grupy w LM to plan minimum będzie spełniony. Będzie to oznaczało, że mamy podwaliny i możemy walczyć o coś więcej, niż przez ostatnie lata.
Fakt . Jest coś na rzeczy . Było widać gołym okiem że mina Conte i te spojrzenie coś ukrywa. Jakiś kryzys . Jakieś załamanie. Myślę i oby tak było że to tylko przejściowe .
Tłumaczenie się wąską kadrą to jest wymówka na poziomie jakiegoś średniego trenera. Skoro to jest jeden z najlepszych trenerów to liczyłem,że on będzie potrafił zwycięsko wyjść z sytuacji kryzysowych, za to dostaje takie wielkie pieniądze. Jakby to powtarzał Spalletti to nie miałbym pretensji, ale topowy trener? Mógł zatrzymać i postawić się Marotcie, żeby nie oddawał Radji skoro go chciał. Chciał Lazaro,a się okazało, że po pół roku już go w zespole nie ma. Lukaku strzał w dziesiątkę tak jak Barella. Sensi to też dobry transfer, ale błędem było wpuszczenie go w Dortumndzie. Niepotrzebne ryzyko. Biraghi przyszedł jako wychowanek, dubler.
Wybrał Pintusa i po czasie potwierdziło się to co mówili kibice Realu, że będziemy mieli problemy z kontuzjami.
Nie skreślam go, ale oczekiwałem po nim więcej. Mam nadzieje,że w kolejnym sezonie po kolejnym wzmocnieniu kadry zrobi to czego wszyscy od niego oczekują, czyli zdobycie Mistrzostwa Włoch.
Ostatnie mecze im dalej w las tym słabiej. Derby pokazały potencjał, który obnażył mecz z Juventusem, gdzie Conte został WYPUNKTOWANY. Na chwilę obecną jestem zdegustowany postawą Interu po nowym roku, szkoda że nie bylo okazji, by Conte mógł się zrewanżować, jednak ja w niego coraz mniej wierzę