Julio Cesar, były bramkarz Interu i zdobywca słynnej Tripletty, rozmawiał z La Gazzetta dello Sport przed kluczowym okresem dla zawodników Simone Inzaghiego.
Czy w dzisiejszym zespole Interu jest coś podobnego do drużyny, która zdobywała Triplettę w 2010 roku?
- Nie porównywałbym obu tych zespołów, byliśmy wyjątkowi i nadal miło jest spotkać się i wciąż nosić barwy Nerazzurrich. Dzisiejszy zespół ma inną charakterystykę, ale jest wyjątkowy na swój sposób.
Co sądzisz o Interze zmierzającym w stronę drugiej gwiazdki?
- Silny i zawzięty. Zawsze uważałem, że najpiękniejszą, najważniejszą, niemal magiczną rzeczą w piłce nożnej jest zaufanie. Pewność siebie i swoich kolegów z drużyny. Czuć się silnym razem i dzięki temu być mocnym na boisku. Ten Inter jest doskonałym przykładem tego, co oznacza „zaufanie”. Widać to po sposobie, w jaki grają, szukają siebie nawzajem, wierzą w to, co robią i wygrywają. Osiągnęli status, który pozwala im osiągnąć dowolny cel: wszystko jest na dobrej drodze do zdobycia Scudetto, a Liga Mistrzów jest również wciąż możliwa.
Dzięki czemu maszyna Simone Inzaghiego działa tak dobrze?
Dzięki Manchesterowi City! Mógłbym wspomnieć oczywiście o Inzaghim, który fantastycznie wszystkim zarządza, ale wiele z tego, czego obecnie doświadczamy, ma swój początek w finale Ligi Mistrzów. Wszyscy uważali, że Manchester City powinien wygrać miażdżącą przewagą, a zamiast tego ledwie zwyciężyli… Spuścizna tego meczu była ważna bez względu na wynik: w tym momencie cały świat zdał sobie sprawę, jak dojrzały stał się zespół Interu. Przede wszystkim jednak zauważył to sam Inter: ta wiara teraz towarzyszy drużynie. Poza tym, Nerazzurri mają silnych i funkcjonalnych graczy na wszystkich pozycjach.
Komentarze (1)