
Klątwa duetu Thu-La. Nie ma innego wytłumaczenia, skoro tego roku obaj razem prawie nie grali.
W końcu do zdrowia udało się dojść Francuzowi (od razu piękny gol), jednak tym razem to mięśnie Argentyńczyka "zdradziły" Inzaghiego. Nie jest to pocieszająca wiadomość przed meczem rewanżowym. Prasa zwraca jednak uwagę, że Lautaro grał wczoraj ósmy mecz z rzędu jako starter, a i tak zaczął spotkanie z odwagą i świeżością. W końcu jednak przyszła końcówka pierwszej połowy i jego twarz zalała się łzami. Martinez próbował pozostać na boisku, głównie po to, by drużyna nie straciła slotu na zmianę przed pierwszą połową. Na drugą połowę Lautaro już nie wyszedł i z tego co wiadomo napastnik naraził się urazu zginacza prawego uda. Jego stan będzie oceniony dzisiaj, jednak słowa trenera Inzaghiego nie napawają optymizmem.
Dziennikarze wieszczą jednak przebudzenie Taremiego, który dał wczoraj kilka dobrych sygnałów. Zdaniem La Gazzetty Irańczyk wyszedł na boisko z odpowiednim nastawieniem i może teraz nadejdzie czas w którym napastnik pokaże się z lepszej strony.
Komentarze (4)
Każdy z nich był wyborem tylko dlatego, że nie można było wybrać lepszych i to było jedyne co mogli brać dla Inzaghiego. Correa to przeszedł w kilku płatnościach i dlatego że był z kibicami skłócony. Arna to był wybór na ostatnią chwile a Taremi bo był za darmo