
Trabzon - zapach Orientu, przypraw i morza. Usytuowany między historią starożytną, a terażniejszością, pomiędzy egzotyczną nazwą, a meczem, który trzeba wygrać, między łodziami, które zgubiły swój kurs, a portem, który nadal jest uważany za jeden z najważniejszych. Witamy w Turcji, pomiędzy Europą i Środkowym Wschodem, którego do wczoraj Yuto Nagatomo jeszcze nie odwiedził.
Ten młody Japończyk z Ehime wie o tych rzeczach: Grecy, Osmanowie, Bizancjum i rozdziały książek, do przestudiowania w szkole... Uśmiechnął się tego ranka, w przedzdzień meczu Ligi Mistrzów i od razu powiedział: Już w porządku, jestem wyleczony. I to się liczy. On, nasz dynamit na skrzydle, został odsunięty od składu po meczu z Juventusem przez uraz łydki. Teraz wrócił i jest dostępny dla Claudio Ranieriego, który podejmie decyzję odnośnie Yuto pod koniec dzisiejszej sesji treningowej na stadionie im. Huseyina Avni Akera.
Najważniejsze jest to, że tu jestem i mogę mieć wkład w poczynania drużyny. Przez ostatnie dwa dni ciężko pracowaliśmy z kolegami. Nie ma problemów, nic mnie nie boli. Chciałem wrócić do gry w piłkę. Nagatomo nie tracił dobrego humoru, gdy czekał na powrót do gry, ale kiedy był na basenie, siłowni, biegał, z piłką czy bez, można było zobaczyć, że to nie ten sam zawodnik, co wcześniej. Wczoraj, kiedy usłyszał o kontuzji Wesa, pobiegł do niego zmartwiony, że zobaczy go nie na boisku, posyłającego zapierające dech w piersi podania, a na łóżku lekarskim, u doktora Franco Combiego. Spotkają się ponownie niedługo. Na ten moment powrócił Yuto, który ciągle powtarza: Musimy wygrać. Z nim, podróż Interu do Turcji staje się jeszcze bardziej orientalna.
Komentarze (18)
Co do news'a - napisany wręcz profesjonalnie .Trzeba dodać , że bardzo ciekawie . Dawno nie czytałem tutaj czegoś w tym stylu . Brawo !