
Corriere dello Sport szeroko komentuje dziś pracę sędziego Ermanno Felicianiego w meczu Interu przeciwko Genoi. Gazeta podkreśla trafione interwencje arbitrów VAR (system ten nadal ma przecież we Włoszech swoich krytyków), ale wskazuje na błędne interpretacje sędziego boiskowego. Ostatecznie udało się jednak uniknąć niesprawiedliwych rozstrzygnięć.
VAR zmieniał w sobotę decyzje 33-letniego Felicianiego trzykrotnie. Pierwszą sytuacją był rzut karny podyktowany "z gry" za faul Badejla na Thuramie. Arbiter bez zawahania wskazał na jedenasty metr i dopiero po informacjach z wozu VAR, udał się do monitora, aby zweryfikować swoją decyzję. Chwilę później jasne było już, że to francuski napastnik Interu zainicjował kontakt z obrońcą Gryfonów. Druga dyskutowana dziś sytuacja to gol na 2:1 dla Interu, po którym początkowo podniesiona została chorągiewka asystenta i odgwizdany spalony. Bramkę uznano po analizie VAR. Ostatnim przykładem był rzut karny dla Genoi. Gospodarze wściekle awanturowali się z arbitrem, który nie dopatrzył się w zagraniu Bissecka żadnego przewinienia. Dopiero informacja "na ucho" wskazała na zagranie piłki ręką. Dodatkowo obserwatorzy wskazują na brak pełnej kontroli arbitra nad meczem, oraz dopuszczenie do zbyt ostrej gry przez bierność w karaniu żółtymi kartkami (Vitinha faulowany przez Acerbiego i Dumfriesa).
Komentarze (0)