Argentyński turysta, na boisku czasem jeździec bez głowy. Dla romanistów – wróg publiczny. Prywatnie miłośnik muzyki. Od ulubionych Rolling Stonesów do Johna Lennona. Dziś to marzyciel Erick Thohir wyobraża sobie nowy, lepszy Inter Mediolan. Z człowiekiem o dwóch twarzach, Donniem Danim Osvaldo w szeregach.
Sobowtór Johnny’ego Deppa to piłkarz tysiąca pseudonimów. Wśród nich wymienia się takie jak – „El Coyote”, „El Gitano” („cygan”), „hipster” czy „Killer”. We Florencji wołali na niego „Metralleta” („machine gun”), w Rzymie – „The Lion King”. Z czasem jednak tifosi Romy porzucili wszelką inwencję i sięgnęli po słownik wulgaryzmów. Swego czasu, reprezentanta Italii powitał napis na chodniku przed domem – „Osvaldo a piece of s…”. Długowłosy napastnik nie miał najlepszych relacji z fanami i swoje odejście do Southampton FC zganiał między innymi na ten fakt.
Chociaż to właśnie w Wiecznym Mieście Osvaldo notował najlepszy okres w swojej karierze, nie ustrzegł się historii, które podnosiły ciśnienie kibicom i rozzłościły ich do tego stopnia. Zdarzało mu się łapać głupie kartki, nie zawsze robił na boisku to, czego od niego wymagano, zabrał karnego Francesco Tottiemu (i nie strzelił), a pewnego razu nawet pobił się z kolegą. Młodszy o sześć lat Erik Lamela miał oberwać za to, że nie podał piłki Pablo Osvaldo w jednej z akcji w meczu z Udinese Calcio. Ta sprawa była tematem wymiany zdań, acz dopiero słowa Lameli „Nie jesteś Maradoną” były przyczyną uderzenia go w twarz.
O ile jeszcze w barwach Romy prezentował się dobrze – średnio gol niemal w co drugim spotkaniu – o tyle na boiskach Premier League do swojego zachowania dołożył słabą formę. Trzy bramki w 13 spotkaniach, kłótnie z trenerem, zawieszenia, bójki z rywalami i… nie tylko rywalami. W mieście „Świętych” znów stanął w szranki z klubowym kolegą, tym razem Jose Fonte, gdy „El Coyote” zbyt ostro zaatakował Portugalczyka na treningu. Na wiosnę powrócił więc do Włoch. W Turynie w 11 ligowych spotkaniach trafił raz – na wagę zwycięstwa z Romą. Na Stadio Olimpico w rekordowym sezonie „Wilków”. Bramka byłego zawodnika stołecznego klubu skutkowała jedyną w sezonie porażką rzymian u siebie.
W drużynie „Starej Damy” Osvaldo był jednak zaledwie trzecioplanową postacią. Mistrz Italii nie zdecydował się na wykupienie, ani ponowne wypożyczenie 28-latka. Finalnie trafił on do Interu Mediolan. To dziesiąty klub w jego karierze, siódmy we Włoszech. Podobnie jak w przypadku przejścia do „Juve” jest to wypożyczenie z opcją wykupu. Równą 7 mln euro.
Dywagacje – Javier Hernández, Fernando Torres czy Edin Džeko kończy więc napastnik jeszcze innego klubu Premier League (choć mówi się, że do czarno-niebieskiej części stolicy Lombardii ma trafić jeszcze jeden atakujący). Osvaldo. Piłkarz, który potrafi odnaleźć się w polu karnym, nieźle grający głową, silny. W teorii zastępujący Diego Milito, acz w praktyce… W praktyce na ligowych boiskach tylko trzykrotnie strzelał więcej niż 10 goli w sezonie. W barwach Romy (11 i 16 bramek) i wcześniej dla Espanyolu (13 goli). A „Il Principe” choć ze sceny schodzi pokonany, w pamięci zapisał się jako ten, który strzelał ważne gole i walczył o koronę króla strzelców – już w barwach Genoi.
Osvaldo wraz ze swoim rodakiem Mauro Icardim, mogą stworzyć bardzo ciekawą parę napastników, o czym wspominał już na konferencji nowy zawodnik „Nerazzurrich”. Chociaż Icardi w przeciwieństwie do „hipstera” kategorycznie odmówił gry dla „Squadra Azzurra”. Pablo Daniel Osvaldo marzy o powrocie do kadry Włoch po rozczarowaniu jakie przeżył brakiem powołania na mistrzostwa świata w Brazylii. Mimo iż jeździ Mini Cooperem pomalowanym w barwy narodowe Argentyny.
„W końcu” trafia do Interu, bo choćby rok temu bardzo dużo mówiło się o możliwym transferze. W północnej części Włoch szuka formy, która uciekła wraz z jego wyjazdem z Rzymu. W ostatnim czasie Osvaldo nazbyt charakteryzował się na pirata, a może lepiej, żeby widział obu oczyma. I powrócił do bycia „killerem”. Bo ostatnio to jakaś popierdółka a nie kiler. Po dziwnym jak sam przyznaje sezonie, musi narodzić się na nowo. Dopisując kolejne kartki swojej historii, choć już mniej zakrapianej krwią. Przynajmniej kolegów.
DOMINIK POPEK
Czytaj także na FootBar.pl
Komentarze (7)
Czas pokaże co z Niego będzie
W Romie pamiętam go głównie z psutych sytuacji.
Mi mimo wszystko liczę, że Osvaldo odpali, to już dla niego ostatni dzwonek, jak u nas zacznie wydziwiać, nigdzie więcej w porządnej drużynie nie zagra.
Pozdr.