
Hitem 25. kolejki Serie A niewątpliwie były derby Turynu, w których zwycięstwo odniósł Juventus. Ciekawie było także na innych stadionach, Serie A w tej kolejce uraczyła nas wieloma bramkami, a niektóre z nich kibice włoskiej ligi zapamiętają na długo. Pięknymi trafieniami popisali się m.in. Stefan Radu, Mati Fernandez czy Antonio Floro Flores. Zapraszamy na kolejne podsumowanie Serie A przygotowane przez Diamena23, Janopa, (L)oczkersona i Tomusmc. Na więcej podsumowań zapraszamy na SwiatPilki.com.
Bologna 0:1 Roma
R.Nainggolan 37
Bologna podejmowała u siebie faworyzowaną i świetnie grającą w tym sezonie Romę. Gospodarze osłabieni brakiem swojego lidera - Alessandro Diamantiego, który odszedł do chińskiego Guangzhou Evergrande chcieli jednak sprawić niespodziankę. Jednak to Roma jako pierwsza doszła do głosu i w 37. minucie swoją pierwszą bramkę w barwach Giallorossich strzelił Radja Nainggolan, który po pięknym podaniu Miralema Pjanicia wpakował piłkę do bramki. Mimo ataków i dużej przewagi Romy wynik już do końca spotkania nie uległ zmianie. Bologna nie wykorzystała paru świetnych okazji i trzy punkty ze Stadio Renato Dall'Ara wywożą goście. Bologna po tym spotkaniu zajmuje 17. miejsce i jest jedno oczko nad strefą spadkową. Roma ciągle walczy o Scudetto tracąc do Juventusu już dziewięć punktów. Rzymianie jednak mają jeden mecz zaległy z Parmą. Przez napięty grafik spotkanie zostanie rozegrane prawdopodobnie dopiero w kwietniu.
Livorno 2:3 Hellas Verona
Paulinho 72, L.Greco 73 - B.Jankovic 33, Romulo 43, L.Toni 45
Livorno, po zwycięstwie w poprzedniej kolejce, wyszło na pojedynek z beniaminkiem z Verona bardzo pewne siebie. Jednak w 33. minucie, strzałem z 30 metrów popisał się Janković. Bramkarz gospodarzy popełnił błąd myśląc, że piłkę dotknie jeden z napastników Hellas. Tak się jednak nie stało i piłka wpadła bezpośrednio do bramki. Dziesięć minut później wynik podwyższył Romulo po pięknym podaniu Luki Toniego. Gdy wydawało się już, że sędzia zakończy pierwszą połowę wspomniany przy drugiej bramce, asystujący Toni dobił rywali aplikując im trzeciego gola. Goście myśleli, że spokojnie dowiozą trzy punkty do końca, lecz w końcówce meczu do słowa doszli piłkarze z Livorno. W 72. minucie gola strzelił Paulinho, a ledwie minutę później, na 2:3 bramkę dołożył Greco. Mimo dużej nerwówki wynik na Stadio Armando Picchi nie uległ zmianie. Livorno po tym meczu znalazło się z powrotem w strefie spadkowej i zajmuje obecnie 18. miejsce, a Hellas nie zaprzestał walki o Europejskie Puchary i zajmuje 6. miejsce tracąc tylko jeden punkt do Interu.
Chievo Verona 2:0 Catania
C.Thereau 37 (kar.), L.Rigoni 68
To spotkanie miało duże znaczenie dla sytuacji na dnie tabeli. Obie drużyny dzielił przed nim zaledwie jeden punkt co sprawiało, że był to mecz o sporym ciężarze gatunkowym. Widać to było doskonale w pierwszych minutach, które upłynęły pod znakiem fauli i bardzo rwanej gry. Bliscy wyjścia na prowadzenie byli goście kiedy po kiksie Agazziego doskonałą okazję zmarnował Castro. Bramkarz gospodarzy zrehabilitował się kilkanaście minut później kiedy to przeniósł nad poprzeczką uderzenie Lodiego. Z czasem inicjatywę przejęli gospodarze, których napędzał dobrze dysponowany Paloschi. Decydujące znaczenie dla dalszych losów spotkania miało zagranie ręką Alvareza we własnym polu karnym. Rzut karny na gola zamienił Thereau. Początek drugiej części to huraganowe ataki gości i świetne interwencje Agazziego. Gospodarze atakowali bardzo rzadko, ale jedną z takich akcji na gola zamienił Luca Rigoni. Zawodnicy Catanii starali się powalczyć choćby o gola honorowego, ale bramkarz Chievo tego dnia był nie do pokonania dzięki czemu gospodarze awansowali na szesnaste miejsce.
Inter 1:1 Cagliari
Rolando 52 - M.Pinilla (kar.) 40
Po dwóch zwycięstwach z rzędu Inter miał chrapkę na kolejne 3 punkty, tym bardziej że podejmował u siebie przeciętne Cagliari. Mimo to w pierwszej połowie gospodarze nie umieli pokonać Avramova, ba groźniejsi wydawali się goście z Sardynii. Swoje okazje na początku spotkania mieli aktywni Pinilla i Ibarbo, lecz ich próbom brakowało dokładności. Inter odpowiedział w 14. minucie, gdy Jonathan oddał niecelny strzał na bramkę gości. W 32. minucie groźny strzał oddał Zdravko Kuzmanović, lecz jego bomba z dystansu minęła bramkę. Słaba gra Interu skończyła się stratą gola. W 39. minucie prostopadłe podanie w pole karne Nerazzurrich do Ibarbo zostało przecięte przez Juana Jesusa, który jednak pomógł sobie ręką. Sędzia nie miał najmniejszych wątpliwości dyktując jedenastkę, którą bez problemu wykorzystał Mauricio Pinilla. Chilijczyk wielokrotnie był łączony z zespołem Interu, a jego dobra gra na San Siro może przekonać działaczy gospodarzy by sięgnąć po byłego napastnika Palermo. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 1:0.
W drugiej połowie na boisko nie wyszedł Diego Milito, który po raz kolejny zawiódł kibiców i po raz kolejny został zmieniony przez Mauro Icardiego, który ożywił grę gospodarzy. Młody Argentyńczyk szybko odpłacił się Mazzarriemu zaliczając asystę. W 52. minucie po świetnym dośrodkowaniu Nagatomo z lewej strony piłkę zgrał głową Icardi, a nadbiegający Rolando na raty wpakował ją do bramki. Rolando kolejny raz pokazał się z dobrej strony pod polem karnym przeciwnika. Gospodarze po zdobyciu bramki jeszcze bardziej przycisnęli, ale nie potrafili zdobyć bramki dającej im prowadzenie. Bardzo dobrze prezentował się w bramce gości Vlada Avramov, który obronił strzały Palacio i Guarina. Mecz zakończył się wynikiem remisowym, który na pewno rozczarował fanów, którzy zasiedli na San Siro.
Sampdoria 0:2 AC Milan
A.Taarabt 12, A.Rami 58
W meczu Sampdorii z Milanem obie strony wychodziły na boisko bez kilku ważnych graczy. W zespole gospodarzy brakowało dwóch pauzjących za kartki liderów defensywy, De Silvestriego i Gastaldello. W Milanie natomiast był kontuzjowany Balotelli i De Sciglio. Trener Seedorf pominął także zawodzącego Kakę. Brak liderów ofensywy nie okazał się dla Milanu bolesny. Już w 12 minucie meczu do dośrodkowania wyskoczył kompletnie niepilnowany Adel Taarabt. Jego główka trafiła wprost w bramkarza, ale ten interweniował na tyle nieporadnie, że piłka trafiła znów do Marokańczyka, który łatwo dobił swój strzał. Sampdoria - Milan 0:1. Szybko stracony gol podciął skrzydła podopiecznym Sinisy Mihajlovicia, którzy nie byli w stanie zagrozić bramce Milanu. W efekcie już po pierwszej połowie zmieniony został Paweł Wszołek.
Mimo zmian druga połowa nie rozpoczęła się dla gospodarzy wcale lepiej niż pierwsza. Po dośrodkowaniu w pole bramkowe Pazzini zdołał wygrać pojedynek z bramkarzem i głową przedłużyć dogranie do Ramiego, a ten łatwo podwyższył prowadzenie, co spotkało się z zaciekłymi protestami piłkarzy Sampdorii reklamujących faul na bramkarzu. Da Costa w tej sytuacji faktycznie został mocno zaatakowany, ale i pod taką presją powinien był wybić piłkę. Druga bramka oznaczała prawie pewne już zwycięstwo Milanu jednak emocji nie brakowało do końca pojedynku. W 68. minucie interweniujący na piętnastym metrze Amelia znokautował Edera co doprowadziło do kolejnych kłótni. Piłkarzom Sampdorii zaczęły puszczać nerwy w efekcie czego żółtą kartkę dostał wprowadzony w drugiej połowie Maxi Lopez. Po pierwszej żółtej kartce szybko przyszła druga. Także za pyskówki w stronę sędziego. Grająca w dziesiątkę Doria zdołała jeszcze stworzyć dwie bardzo dobre sytuacje, ale instynktownie broniący Amelia zachował czyste konto. Milan znów został poprowadzony do zwycięstwa przez sprowadzonych w zimie Adela Taarabta i Adila Ramiego. Dzięki temu w relatywnie dobrych nastrojach będzie mógł podejść do szlagieru z Juventusem.
Udinese 1:1 Atalanta
A.Di Natale 71 (kar.) - D.Brivio 24
W pojedynku dwóch sąsiadów w tabeli faworytem wydawali się być gospodarze, którzy ostatnio prezentowali wysoką formę. Jednak początek spotkania należał do gości, którzy już w piątej minusie mogli prowadzić, kiedy to Bonaventura trafił w słupek. Odpowiedzieć próbował Muriel, ale w dobrej sytuacji strzelił zbyt lekko żeby zaskoczyć bramkarza gości. Z biegiem czasu zaczęła zarysowywać się przewaga gospodarzy, ale to goście zdobyli pierwszego gola. Świetnym zagraniem popisał się Denis, a piłkę w siatce umieścił Davide Bravio. Udinese próbowało szybko wyrównać, ale akcje gospodarzy były bardzo chaotyczne. Bardzo aktywny był di Natale, który w 70. minucie wywalczył rzut karny, a chwilę później zamienił go na gola. Najbliższy zmiany rezultatu był Cigarini, ale jego mocny strzał trafił w poprzeczkę. Kilka minut później sędzia zakończył mecz, którego wynik wydaje się być dość sprawiedliwy.
Juventus 1:0 Torino
C.Tevez 30
Ozdobą 25. kolejki miały być Turyńskie derby della Mole. Zwykle jednostronne widowisko tym razem miało przerodzić się w zaciętą walkę dwóch zespołów zdolnych do odebrania punktów przeciwnikowi. Dominujący Juventus versus kontrujące Torino. Pierwsze minuty rozpoczęły się wedle przewidywań. Stara Dama szybko przejęła inicjatywę konstruując kolejne składne wymiany podań. Przez długie minuty Torino nie było w stanie odebrać piłki bardzo precyzyjnie operującemu nią zespołowi gospodarzy. W końcu po dobrym podaniu ze strony Asamoaha do piłki doszedł Tevez. Argentyńczyk błyskawicznie obrócił się w kierunku pola karnego i mierzonym strzałem przy krótkim słupku nie dał szans bramkarzowi Byków. Wystarczyło by Kamil Glik był o dwa kroki za daleko by gwiazdor Juve wpakował piłkę do bramki sprzed pola karnego. Kilka minut później Polak miał szansę doprowadzić do wyrównania przy okazji rzutu rożnego. Jego strzał z głowy był jednak zdecydowanie zbyt słaby by zaskoczyć Gigiego Buffona. Pierwsza połowa mimo iż zdominowana przez Juventus z całą pewnością mogła się podobać.
Druga połowa była już jednak zdecydowanie mniej efektowna. Juventus by wybić rywalowi z rąk jego największą broń starał się w pierwszej kolejności utrzymać przy piłce w możliwie bezpieczny sposób. Tak by niepotrzebną stratą nie dać szans rywalowi na jedną z zabójczych kontr. W efekcie oglądaliśmy najpierw monotonne wymiany między obrońcami Juventusu, a następnie konsekwentną obronę pola karnego. Torino nie potrafiło jednak zaskoczyć Juventusu w ataku pozycyjnym, a Cerci i Immobile pozostawali skutecznie odcinani od podań. W końcu w 79. minucie mecz nabrał emocji. W polu karnym Buffona majestatycznego orła wywinął Omar El Kaddouri. Mimo iż doszło do nieznacznego kontaktu między upadającym Marokańczykiem, a Pirlo sędzia Rizzoli nie zdecydował się podyktować rzutu karnego. Koniec końców Juventus wygrał kolejne, bo już szóste, z rzędu spotkanie z Torino. Co zabawne kluczem do sukcesu okazała się koncepcja gry stosowana przez Fabio Capello. Ta sama, którą tak ostro skrytykował w ostatnich dniach Antonio Conte.
Lazio 3:2 Sassuolo
S.Radu 36, M.Klose 74, P.Cannavaro (sam.) 83 - S.Floccari 72, A.Floro Flores 79
W kolejnym meczu 24. kolejki Lazio podejmowało czerwoną latarnię ligi - zespół Sassuolo, który w ostatnich tygodniach nie umie zdobyć choćby punktu. Faworytem meczu byli oczywiście Biancocelesti, którzy jednak nie narzucili przeciwnikom morderczego tempa. Okazje udało się stworzyć Candrevie oraz Gonzalezowi, ale ich strzały minęły bramkę Pegolo. Gospodarze dopiero w 36. minucie wyszli na prowadzenie i trzeba przyznać, że warto było tyle czekać. Stefan Radu nieatakowany oddał diabelnie mocny strzał z około 30 metrów, który trafił w okienko bramki Sassuolo. Pierwsza połowa skończyła się więc na jednobramkowym prowadzeniu gospodarzy.
Druga połowa rozpoczęła się od spokojnej gry zawodników Lazio, którzy kontrolowali przebieg meczu, lecz ta taktyka zemściła się na nich w 72. minucie, gdy były Biancocelesti - Sergio Floccari - zdołał strzelić wyrównującego gola. Akcję lewą stroną zainicjował Magnanelli, następnie zawodnik ten wrzucił piłkę w pole karne, gdzie Floccari wyprzedził Konko i czubkiem buta musnął piłkę, która trafiła do bramki. W końcówce meczu działo się dużo, ponieważ chwilę później kibice zobaczyli kolejną bramkę. Tuż po wznowieniu gry piłkę stracił Biondini, a przejął ją Alvaro Gonzalez. Pomocnik Lazio posłał błyskawiczną prostopadłą piłkę do Mirko Klose, a Niemiec pokonał bramkarza Sassuolo zdobywając drugą bramkę dla Lazio. Goście, mimo iż stracili bramkę chwilę po jej zdobyciu, nie złożyli broni i 5 minut później ponownie wyrównali - bardzo ładnym strzałem z rzutu wolnego popisał się Antonio Floro Flores, trafiając w okienko bramki gospodarzy. Ostatecznie jednak 3 punkty zostały w Rzymie. Słabo grający w Sassuolo Paolo Cannavaro zdobył w końcówce spotkania bramkę samobójczą - dośrodkowanie z lewej strony zostało strącone przez stopera gości w tak niefortunny sposób, iż trafiło do bramki Pegolo.
Lazio z dużymi problemami pokonało beniaminka, który może powoli pakować swoje bagaże, ponieważ długo w Serie A nie zagości.
Parma 2:2 Fiorentina
A.Cassano 39, Amauri 51 (kar.) - J.Cuadrado 41, M.Fernandez 84
W przedostatnim meczu 24. kolejki Serie A rewelacyjna w ostatnich tygodniach Parma podejmowała zespól Fiorentiny, który złapał lekki kryzys formy. W zespole gości nadal brakuje kontuzjowanego Rossiego, a dochodzący do pełnej sprawności Mario Gomez rozpoczął mecz na ławce rezerwowych, dlatego więc na szpicy pojawił się Matri. Za ataki Parmy odpowiadał natomiast trójkąt Cassano - Amauri - Biabiany, który miał nękać defensorów zespołu Montelli. W 20. minucie gospodarze stanęli przed pierwszą szansą, po podaniu Biabiany'ego piłkę uderzył Amauri, lecz jego strzał został obroniony. Były zawodnik Juventusu sprawiał duże problemy przeciwnikom, bez problemu przepychał się z obrońcami, a w 39. minucie zaliczył ładną asystę. Włoch bez problemu minął Rodrigueza i dośrodkował płasko w pole karne, piłka odbita od obrońców trafiła do Antonio Cassano, który strzałem z najbliższej odległości zdobył bramkę na 1:0. Gospodarze długo nie cieszyli się z prowadzenia, bo ledwie 2 minuty później Fioletowi wyrównali. Alessandro Matri dośrodkował piłkę w pole karne, gdzie wchodzący wślizgiem Borja Valero nie był w stanie jej dosięgnąć, lecz zamykający akcję Cuadrado wpakował futbolówkę do bramki. Fiorentina chciała iść za ciosem, lecz strzał Matriego z 43. minuty minął bramkę.
Drugą połowę lepiej rozpoczęli gospodarze, bo już w 49. minucie udało im się wywalczyć rzut karny. Nenad Tomović podniósł za wysoko nogę w polu karnym i uderzył korkiem w twarz wychodzącego do główki Biabiany'ego. Do jedenastki podszedł Amauri i oddał silny strzał w prawy róg bramki Neto wyprowadzając swój zespół na jednobramkowe prowadzenie. Fiorentina kilka minut później otrzymała kolejny cios. Drugą żółtą kartką ukarany został Modibo Diakhite za faul na Antonio Cassano, przez co goście musieli grać ponad pół godziny w osłabieniu. Mimo gry w dziesiątkę Fiorentina zdołała wyrównać - w końcówce meczu do rzutu wolnego podszedł rezerwowy Mati Fernandez i przepięknym strzałem z 30 metrów wyrównał. Bramek w meczu więcej nie było, lecz w doliczonym czasie gry czerwone kartki ujrzeli Gianni Munari i Borja Valero.
Napoli 1:1 Genoa
G.Higuain 18 - E. Calaio 84
W ostatnim meczu 25. kolejki mierzyły się Napoli i Genoa. Od mocnego impulsu zaczął Gonzalo Higuain oddając silny strzał tuż koło słupka już w 4. minucie meczu. Prócz niego niesamowicie niebezpieczny był Dries Mertens. Belg przeprowadzał kolejne szalenie efektowne akcje zakończone groźnymi strzałami. Kolejne próby jednak nieznacznie mijały bramkę Perina. W 19. minucie grające dynamicznie i z polotem Napoli zmontowało, zdawało się wtedy, pierwszą z kilku bramek. Hamsik zagrał dobrą prostopadłą piłkę, a Higuain nie miał problemów z minięciem interweniującego Perina. Chwilę po objęciu prowadzenia Napoli mogło je stracić. Raul Albiol pogubił się w polu karnym dobre dwa metry za plecami partnerów dzięki czemu przed świetną okazją stanął młody napastnik Genoi Konate. Senegalczyk jednak zbyt długo zwlekał z uderzeniem, postanowił mijać Reinę i zanim zdołał oddać strzał z dość ostrego konta w bramce zdążył się ustawić interweniujący Fernanez. Ledwie minutę później kolejny groźny strzał oddał aktywny Higuain, a następnie jeszcze aktywniejszy Mertens. Mecz stał się dość otwarty, a po próbach gospodarzy przed kolejną szansą stanął Konate. Tym razem świetnym dośrodkowaniem obsłużył go Antonelli. Strzał głową z 5 metrów trafił jednak nie do bramki, a w szczęśliwie ustawionego Reinę.
Wraz z rozpoczęciem drugiej połowy Gasperini postanowił zmienić coś w szeregach ofensywy. Zdjął jednak nie nieskutecznego młokosa, a kompletnie niewidocznego Gilardino. Druga połowa rozpoczęła się wyjątkowo niemrawo. Genoa dalej sprawiała wrażenie zespołu bardziej walczącego ze swoimi słabościami niż z rywalem, a Napoli straciło impet i z pierwszej połowy. Obaj trenerzy mogli być niezadowoleni z postawy swoich graczy. Obaj zareagowali zgoła odmiennie. Gasperini kombinował wymieniając kolejnych graczy ofensywnych, a Benitez z kamienną miną przyglądał się coraz większej nieporadności swoich piłkarzy. W końcowych dwudziestu minutach Genoa zaczęła przeprowadzać składniejsze akcje. Zaczęły mnożyć się faule ze strony Napoli. W końcu po jednym z nich w 84. minucie do piłki podszedł wprowadzony z ławki Emmanuele Calaio. Wypożyczony z Napoli do Genoi napastnik przymierzył perfekcyjnie i strzałem od słupka doprowadził do sensacyjnego wyrównania. Napoli nie zdołało wyjść kolejny raz na prowadzenie i musiało się zadowolić ledwie jednym punktem z meczu, który powinni byli wygrać bez większego problemu. Szanse Napoli na drugie miejsce są coraz mniejsze.
Tabela
Statystyki zawodników
Jedenastka 25. kolejki
Antyjedenastka 25. kolejki
Komentarze (7)
poprawcie to bo aż razi w oczy
Diamanti wybrał chińskie pieniądze :(
Pozdr.