Zapraszamy na podsumowanie kolejnej kolejki włoskiej ligi.
Chievo 0-3 Cagliari (Pisacane 16', Joao Pedro 33', Ionita 43')
W jedynym piątkowym meczu, który rozpoczynał kolejkę, Chievo przegrało u siebie w kompromitujący sposób z Cagliari. Goście nie dali żadnych szans i wbili rywalom aż 3 bramki. Co ciekawe, wszystkie gole padły w pierwszej połowie. Wydaje się, że Chievo zbyt ambitnie chciało podejść do odrabiania strat w drugiej części, ponieważ zaczęli grać bardzo agresywnie. Zaraz po przerwie, za drugą żółtą kartkę, z boiska wyleciał Depaoli, a w sumie gospodarze ujrzeli 6 żółtych kartoników w tym spotkaniu. Paweł Jaroszyński musiał zejść w 53. minucie ze względu na zmianę taktyki spowodowaną czerwonym kartonikiem dla Chievo. Mariusz Stępiński rozegrał cały mecz, lecz nie zdołał wpisać się na listę strzelców.
Udinese 2-0 Genoa (Okaka 4', Mandragora 62')
W sobotnie popołudnie, na Stadio Friuli, Udinese podejmowało Genoę. Gospodarze chcieli zmazać plamę po ostatnich dwóch ligowych porażkach i za wszelką cenę pokonać przeciwnika. Udało im się wykonać zadanie, ponieważ już w 4. minucie do siatki trafił Okaka. Udinese dołożyło w drugiej odsłonie jeszcze jedno trafienie za sprawą Mandragory. Trzeba jednak przyznać, że goście również mieli swoje okazje w tym spotkaniu, byli jednak mało skuteczni. Podopieczni trenera Igora Tudora, dzięki temu zwycięstwu, odskoczyli nieznacznie od strefy spadkowej. Łukasz Teodorczyk nie znalazł się w kadrze meczowej.
Juventus 1-0 Empoli (Kean 72')
W drugim sobotnim meczu kibice zgromadzili się na Allianz Stadium w Turynie, aby obejrzeć pojedynek lidera z drużyną ze strefy spadkowej. Mogłoby się wydawać, że dla podopiecznych Massimiliano Allegriego będzie to spokojny "spacerek" po kolejne trzy punkty. Nic bardziej mylnego. Juventus, bez Ronaldo leczącego kontuzję, bardzo długo męczył się, aby zdobyć w tym meczu gola. Nie udało się to żadnemu z graczy, którzy wybiegli w podstawowej jedenastce. Wprawdzie goście murowali się pod własną bramką, ale taki scenariusz był raczej do przewidzenia. W 69. minucie meczu na placu gry pojawił się Moise Kean, który zmienił Blaise'a Matuidiego. Młody Włoch, uważany za jeden z większych talentów na Półwyspie Apenińskim, już 3 minuty później zdobył zwycięską bramkę, a Juventus odnotował kolejną wygraną w lidze. W meczu obejrzeliśmy dwóch polskich bramkarzy, Wojciecha Szczęsnego w Juventusie i Bartłomieja Drągowskiego w Empoli.
Sampdoria 1-0 Milan (Defrel 1')
Sampdoria nie mogła wyobrazić sobie lepszego scenariusza na spotkanie z gośćmi z Mediolanu. Niecałą minutę po rozpoczęciu meczu Donnarumma popełnił niewytłumaczalny błąd i podał piłkę wprost pod nogi nadbiegającego Defrela, który nie pomylił się i z zimną krwią skierował futbolówkę do siatki. Jak się okazało, ten błąd zaważył na wyniku meczu i Milan przegrał kolejne ligowe spotkanie, a Krzysztof Piątek, który rozegrał cały mecz, ponownie nie znalazł sposobu na pokonanie bramkarza rywali. Goście nie stworzyli w zasadzie ani jednej dogodnej sytuacji do zmiany rezultatu. W barwach Sampy świetnie zagrał za to Karol Linetty, który brał na siebie dużo odpowiedzialności i celnie rozgrywał piłkę. Bartosz Bereszyński nie podniósł się z ławki rezerwowych.
Parma 1-3 Atalanta (Gervinho 8', Pasalić 24', Zapata 75', 90+4')
Niedzielne zmagania rozpoczęliśmy od meczu Parmy z Atalantą. Goście wiedzieli, jak ważne są trzy punkty zdobyte na Stadio Ennio Tardini w kontekście walki o europejskie puchary. Jednak to gospodarze weszli lepiej w ten mecz, a Gervinho zdobył gola już w 8' minucie. Radość kibiców w Parmie nie trwała jednak długo, bo Atalanta doprowadziła do remisu jeszcze przed przerwą, a w drugiej połowie dwie bramki zdobył fenomenalny Duvan Zapata, który zrównał się w klasyfikacji strzleców z Cristiano Ronaldo i Krzysztofem Piątkiem. Zawodnicy z Bergamo wykorzystali potknięcie Romy i wyprzedzili Rzymian w ligowej tabeli, "wskakując" na 6. miejsce.
AS Roma 1-4 Napoli (Milik 2', Perotti 45+4', Mertens 50', Verdi 55', Younes 81')
W jednym z dwóch niedzielnych hitów Serie A, Roma gościła u siebie drużynę z południa Włoch. Nie było to jednak przyjemne spotkanie dla stołecznego klubu. Napoli zdobyło bramkę już w 2. minucie za sprawą Arkadiusza Milika, który zaprezentował magiczne przyjęcie i piękny strzał. Przez całą pierwszą połowę goście kontrolowali przebieg gry, ale popełnili błąd w samej końcówce. Błąd, który poskutkował rzutem karnym dla Romy. W drugiej części meczu gospodarze nie mieli już nic do powiedzenia, a Napoli zdobywało kolejne gole. Ostatecznie rezultat zatrzymał się na wyniku 1-4, a Napoli umocniło się na drugim miejscu w tabeli. Piotr Zieliński, ze względu na kolejkę w środku tygodnia, był w tym meczu oszczędzany przez Carlo Ancelottiego i nie pojawił się na murawie. Arkadiusz Milik zagrał w pełnym wymiarze czasowym i zaprezentował się świetnie.
Fiorentina 1-1 Torino (Simeone 7', Baselli 34')
Starcie Fiołków z Turyńczykami było jedynym tego weekendu spotkaniem, w którym padł remis. Obie drużyny borykają się z kontuzjami i podstawowe składy były mocno przerzedzone. Fiorentinie zabrakło przede wszystkim Federico Chiesy, który leczy uraz pachwiny. Oba gole w tym meczu padły w pierwszej części, najpierw do siatki trafił Simeone, a prawie pół godziny później, Baselli. Wydaje się, że na podziale punktów najbardziej ucierpiała Fiorentina, która wypadła już raczej z walki o europejskie puchary. Z kolei Torino wciąż utrzymuje się w boju o pierwszą szóstkę i w tym momencie ma 48 punktów na koncie.
Frosinone 0-1 Spal (Vicari 13')
Mecz u siebie z 15. w tabeli Spal, był dla gospodarzy niepowtarzalną okazją na równą walkę o trzy oczka, dzięki którym Frosinone zachowałoby cień szansy na walkę o utrzymanie. Z planu jednak nie wyszło nic, a już w trzynastej minucie, po dobrej główce Vicariego, goście wyszli na prowadzenie. Drużynie ze Stadio Benito Stirpe nie można odmówić ambicji, ponieważ do końca zaciekle walczyli o odwrócenie losów tego spotkania i mieli kilka naprawdę dogodnych okazji. Tego dnia Spal okazało się jednak lepsze i dzięki wygranej, oddalili się od strefy spadkowej na 4 punkty. Jeśli chodzi o Frosinone, to ciężko wyobrazić sobie, aby drużyna Marco Baroniego miała jeszcze jakiekolwiek szanse na grę w Serie A w przyszłym sezonie.
Bologna 2-1 Sassuolo (Pulgar 68', Boga 90+2', Destro 90+6')
Prawdziwy dreszczowiec obejrzeliśmy w niedzielny wieczór w Bolognii, gdzie, w charakterze gości, przyjechało Sassuolo. Spotkanie od początku było emocjonujące i bardzo wyrównane, oba zespoły za wszelką cenę chciały przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Jednak to druga połowa przyniosła najwięcej emocji, najpierw, w 63. minucie, z rzutu karnego trafił Pulgar. Kiedy wydawało się, że Bologna utrzyma prowadzenie do końca spotkania, w drugiej minucie doliczonego czasu pięknego gola strzelił Boga, wprawdzie sędzia na początku odgwizdał spalonego, ale po weryfikacji VAR okazało się, że Francuz nie był na ofsajdzie. Sassuolo już przypisywało jeden punkt do swojego dorobku, ale w 96. minucie, po stałym fragmencie gry, do bramki trafił niezniszczalny... Mattia Destro. Stadio Renato Dall'Ara eksplodowało, a Bologna wygrała kolejny z rzędu mecz. Trzeba przyznać, że przejęcie zespołu przez Sinisę Mihajlovicia, było strzałem w dziesiątkę.
Inter 0-1 Lazio (Milinkovic-Savic 13')
W ostatnim meczu 29. kolejki, Inter przegrał u siebie z rzymskim Lazio.
Komentarze (1)