Inter wraca na boisko. Jutro na Stadio Giuseppe Meazza czekać będzie bardzo wymagający przeciwnik - Liverpool, który za wszelką cenę będzie chciał zwyciężyć, aby mieć szansę na awans do 1/8 finału bez konieczności baraży. Cristian Chivu omówił sytuację na konferencji prasowej w Appiano Gentile. Oto jego przemyślenia, zebrane przez Fcinter1908.it.
Czy uważasz, że jutrzejszy mecz z Liverpoolem będzie podobny do sobotniego spotkania, pod kątem taktycznym?
- Liverpool uczynił intensywność swoim mottem. Slot stara się to utrzymać. Dobrze zaczęli sezon, potem mieli trudne chwile, ale są stworzeni do takich meczów. Wiemy, co wnoszą na boisko, jaką wartość stanowią indywidualnie i zespołowo. Chcemy wnieść intensywność, ale oni mają swoją kulturę i tacy się urodzili. Piłka nożna w Anglii jest inna.
Większe ryzyko w starciu z drużynami grającymi kontratakami.
- Wszystko da się powtórzyć; to zależy od gry, energii przeciwnika i jego nastawienia. Granie co trzy dni nie jest łatwe; to nie narzekanie, a fakt. Trzeba nauczyć się rozumieć momenty, kiedy można coś zrobić i kiedy można odetchnąć. Naciska się z jasnym zamiarem, nie chcąc stracić równowagi. Wszystko zależy od tysiąca czynników. Staramy się zaszczepić tę mentalność w naszym zespole i czasami robią to bardzo dobrze, a innym razem, nawet ja wiem, że trzeba się trochę wycofać. Trzeba znaleźć odpowiednią równowagę, właściwy kompromis.
Czy charakterystyka Liverpoolu bardziej pasuje do Twojego stylu gry?
- Zobaczymy jutro. Łatwo to wyrazić słowami, łatwo to powiedzieć przed meczem. Problem pojawia się, gdy trzeba wnieść na boisko coś, co wzmocni te słowa. Znamy jakość Liverpoolu, ale zdajemy sobie również sprawę z tego, co możemy wnieść. W ostatnich latach nie zrezygnowaliśmy z gry, reprezentując Włochy w Europie. Nie awansuje się tak łatwo do dwóch finałów Ligi Mistrzów. To powód do świętowania: włoska drużyna, która gra w takich meczach, musi zasługiwać na uznanie, niezależnie od wyniku.
Salah nie zagra. Przeżywa trudny okres.
- Wiemy, ile znaczy dla ich futbolu. Wiemy, ile wniósł do gry przez te wszystkie lata. Mogę tylko powiedzieć, że mają innych zawodników, którzy podnoszą poziom drużyny. Musimy pracować jako grupa, a nie grać indywidualnie, niezależnie od tego, kto jest na boisku.
Czy Acerbi zdoła rozegrać dwa mecze w ciągu trzech dni? Jak radzą sobie pozostali?
- Akanji nie trenował dzisiaj, bo źle się czuł, zobaczymy jutro. Acerbi to obrońca, który ma najwięcej minut na boisku ze wszystkich zawodników. Bisseck zaczął pokazywać to, czego wszyscy oczekiwaliśmy; ostatnio gra więcej. Podejmę decyzje w oparciu o przeciwnika, moją intuicję i to, co moim zdaniem może pomóc drużynie. Acerbi pokazał, że może grać co trzy dni bez żadnych problemów; bardzo szybko wraca do pełni sił.
Jak sobie radzą Dumfries i Darmian?
- Nadal są poza grą, nie wiem, jak długo. Robią postępy. Darmian wkrótce powinien być gotowy, a Dumfries ćwiczy na siłowni, nie obciążając kostki. Chodzi bez bólu, ale to jeszcze trochę potrwa.
Jak ważne byłoby uniknięcie play-offów?
- To cel każdego, ale będziemy musieli być gotowi na ewentualne dodatkowe mecze. Staramy się dawać każdemu minuty, rotacyjnie grając w składzie, aby zawodnicy byli zadowoleni i gotowi.
Czy widzisz jak bardzo Twój zespół Ci ufa?
- Jestem zadowolony z tego, co robią. Nie stawiam wokół siebie murów; staram się budować mosty, żeby wyjść ze swojej strefy komfortu. Są zawodnicy, którzy doceniają tę zmianę; czasami mogą być trochę zdezorientowani, ale chaos sprawia, że czujesz się odpowiedzialny. Jestem przekonany, że gdybym poprosił Thurama jutro o grę w pomocy, zrobiłby to bez problemu (śmiech, red.). Podobnie nowi zawodnicy pokazali mi swoją pełną dyspozycyjność, pokazując rzeczy, które z zewnątrz mogą nie wyglądać najlepiej, ale są kompatybilne z pracą zespołu i są kluczowe. Doceniają to bardziej, widząc takie nastawienie i rodzaj pracy; pomimo trudności zawsze dają z siebie wszystko i starają się pomóc drużynie.
Komentarze (0)