
Wesley Sneijder udzielił obszernego wywiadu dziennikarzom La Gazzetta dello Sport. Poruszył w nim kwestie swojej sytuacji w Interze, zmian trenerów czy nowych kolegów w zespole.
Wesley, w ciągu dwóch miesięcy wszystko się zmieniło: mogłeś odejść z Interu a ostatecznie…
Ja nigdy nie myślałem o opuszczeniu Interu, nie wiem jak inni. Wyjechałem na wakacje z zamiarem powrotu do Mediolanu. W czasie urlopu zadzwonił do mnie jednak mój agent i powiedział: „Wracaj, musimy porozmawiać z Interem”. I to działacze Interu powiedzieli mi, że jeśli nadarzy się dobra okazja, mogę zostać sprzedany: to nie była kwestia problemów technicznych…Chodziło o pieniądze. Wówczas coś uległo zmianie i również ja zmieniłem swój sposób myślenia. Po tym wszystkim przyjechałem na zgrupowanie do Pinzolo, gdzie mniej więcej zastałem ten sam zespół, porozmawiałem z Morattim, który jest dla mnie bardzo ważną osobą, także z Brancą i Ausilio, którzy powiedzieli mi, że jestem bardzo ważny dla Interu.
Niemal do ostatniego dnia pozostawałeś w niepewności, ostatecznie odszedł jednak Eto’o.
Jeden z nas musiał odejść: w dniu odejścia Eto’o zrozumiałem, że ja zostanę. I bardzo się cieszę, że tak właśnie się stało.
[hide]
Okazało się jednak, że zmieniła się Twoja rola i zostałeś środkowym pomocnikiem.
Generalnie rzecz biorąc nie miałem wielu okazji do rozmów z Gasperinim, ale akurat na temat mojej pozycji dyskutowaliśmy często. Powiedziałem mu od razu: gra w środku pola zupełnie mi nie odpowiada. Jestem ofensywnym pomocnikiem, rozgrywającym, a nie graczem środka pola.
Ale Gasperini mówił, że jesteś zadowolony z nowej pozycji…
Tak, ale to były jego słowa: to prawda, często byłem w posiadaniu piłki, ale ja wolę grać wyżej, bliżej bramki.
Praktycznie jako drugi napastnik a nie tylko trequartista.
Dokładnie tak, pod warunkiem, że mam wolną przestrzeń, by móc otrzymać piłkę. Tak grałem w Pekinie i muszę szczerze powiedzieć, że w pierwszej połowie widziałem najlepszy Inter nie tylko w tym sezonie, ale w ostatnich trzech latach. Wydawało mi się, że trwało to dziesięć minut, kiedy naprawdę bawiliśmy się grą. Tym bardziej szkoda słabej drugiej połowy, która trwała w nieskończoność.
Tak więc?
Więc lepiej czuję się jako drugi napastnik, niż środkowy pomocnik. Ale najbardziej preferuję ustawienie, kiedy gram za dwójką napastników.
A dzisiaj jaka jest Twoja pozycja?
To zależy, gdzie ustawi mnie Ranieri. To dobry trener, który wie, jak nasz zespół powinien grać: każdy zawodnik wrócił na swoją pozycję i to ma kluczowe znaczenie. Także ja gram teraz tam, gdzie czuję się najlepiej. Kiedy Ranieri przyszedł do Interu od razu odbyliśmy na ten temat rozmowę. On w ogóle bardzo dużo rozmawia z piłkarzami i to bardzo nam odpowiada.
Teraz jest Ci więc łatwiej zdobywać gole i asystować przy trafieniach kolegów?
Jeśli miałbym wybierać między bramką a ładną asystą przy golu kolegi, to bez wątpienia wybieram asystę.
Co w słowach Ranieriego było dla Ciebie najważniejsze?
To, że widzi mnie właśnie na mojej ulubionej pozycji: grając jako trequartista jestem najbardziej przydatny dla drużyny. To daje mi wielką pewność siebie i wiarę we własne umiejętności. Jedynym trenerem, który potrafił ze mną tak rozmawiać jak Ranieri, był Mourinho. Nawet jeśli…
Jeśli co?
Nawet jeśli nie mają sensu głosy, że my cały czas szukamy trenerów podobnych do Mourinho, a nadal często słyszę tego typu zdania: nie ma drugiego takiego trenera jak on, nikt tak jak Mou nie potrafi traktować każdego, pojedynczego piłkarza. Przyjście po Mourinho nie było łatwe dla żadnego trenera, nie tylko dla Beniteza.
Kto po Mourinho jest dla Ciebie najlepszym trenerem, z jakim pracowałeś?
Van Basten i Ten Cate.
Obecna sytuacja w tabeli Interu nie należy do najlepszych…
Mimo to uważam, że nadam możemy zdobyć scudetto, choć na dziś zdobyliśmy więcej punktów w Lidze Mistrzów niż Serie A. Osiem punktów straty wobec tak dużej liczby meczów, jakie zostały do rozegrania, możemy jednak spokojnie odrobić. Po zwycięstwie w Lille musimy patrzeć wyłącznie przed siebie, chociaż nigdy nie bałem się oglądać za plecy. Teraz prawie wszyscy piłkarze wrócili do zdrowia: Maicon, Motta, ja…Głód zwycięstw nigdy nas nie opuścił: jeśli wygrasz raz, to później chcesz jeszcze więcej.
A co powiesz o rywalach Interu?
Za najgroźniejsze uważam Napoli. Nie patrzę jednak na nich przez pryzmat meczu na San Siro: tam w pierwszej połowie graliśmy dobrze, a potem w sytuacji dziesięciu na jedenastu i karnym na ich korzyść, łatwo było im sięgnąć po trzy punkty. Generalnie uważam Napoli za bardzo dobrze zorganizowaną drużynę i imponują mi właśnie, jako kolektyw.
Juventus może mieć przewagę nad resztą stawki ze względu na to, że nie grają w europejskich pucharach?
Jeżeli wygrywasz, to Champions League zupełnie w niczym nie przeszkadza: my wiemy o tym najlepiej.
Bycie liderem zespołu stanowi dodatkowe obciążenie?
Wręcz przeciwnie: mi taka sytuacja bardzo pomaga. Tak jak powiedziałem na konferencji prasowej w Lille: pod presją rozgrywam swoje najlepsze mecze.
Jakie są Twoje trzy najlepsze mecze rozegrane w barwach Interu?
Na pewno moje pierwsze derby Mediolanu, kiedy przyleciałem dzień przed meczem; wskazałbym też jeden z meczów w reprezentacji Holandii, ponieważ gra w kadrze zawsze stanowi swego rodzaju egzamin; a także mecze przeciwko Chelsea w Londynie.
Grając ciągle pod presją, można się zmienić?
Ja jestem i byłem zawsze taki sam, jak teraz. Wychowywałem się w trudnym otoczeniu, zawsze należałem do najniższych i byłem zmuszony do walki z większymi ode mnie. Później trafiłem do szkółki Ajaksu, gdzie też uczą nieco arogancji, mówiąc na przykład przed meczem: „Z tym rywalem wygramy bez problemów”. Mieszkanka tych dwóch rzeczy bardzo pomogła mi jako piłkarzowi.
W Ajaksie grałeś z Ibrahimovicem.
To prawda, graliśmy razem: bardzo mi odpowiada jego charakter, często spotykamy się w Mediolanie. Jestem trochę podobny do niego: obaj jesteśmy ulicznymi wojownikami.
Ale on często się kłóci.
A ja nie? Mając dwadzieścia lat wielokrotnie traciłem głowę, kiedyś zostałem zdyskwalifikowany nawet na cztery mecze. I wcale tego nie żałuję: czasami dobrze jest się pokłócić, to dobrze robi.
Co musi zrobić Inter, aby wyjść z kryzysu?
Dwie rzeczy: pokonać Chievo i Atalantę. Potem ewentualnie Juventus: w ten sposób możemy wrócić do gry.
Mecz Inter-Juve może być przełomowy?
W pewnym sensie tak: ewentualne zwycięstwa z Chievo i Atalantą mogą dać nam pewność siebie niezbędną do pokonania Juve. Jeżeli przegramy bądź zremisujemy jeden z tych dwóch meczów, dużo trudniej będzie nam wygrać z zespołem Bianconerich.
Co jeszcze musicie zrobić?
Nauczyć się rozstrzygać mecze na swoją korzyść: jeśli prowadzimy 1:0, to musimy starać się podwyższyć prowadzenie. Do tej pory po strzeleniu na 1:0 mówiliśmy: „W porządku, prowadzimy, teraz wszyscy zaczynamy bronić”. W Lille drżałem o wynik i w pewnym momencie zacząłem krzyczeć: „Wyjdźmy do przodu!”. Rozmawiałem na ten temat z Ranierim i kolegami z zespołu: to bardzo ważny aspekt.
Często mówisz Lucio, żeby nie wychodził tak wysoko?
Zawsze mu to powtarzam: „Nie chodź do przodu, zostań z tyłu!”.
A Zarate?
On rozumie wszystko i nie ma potrzeby niczego mu tłumaczyć. Gra z nim jest bardzo łatwa.
Forlan?
Wystarczy, że będzie grał jako napastnik i zobaczycie, na co go stać: do tej pory był ustawiany na skrzydle i nie mógł pokazać pełni swoich możliwości.
A co powiesz o Alvarezie?
Ricky jest jeszcze młody, ale na treningach robi niesamowite rzeczy. Potem w trakcie meczów wygląda, jakby odczuwał strach. Czasami chce zrobić zbyt wiele, jakby wszystko chciał wykonać naraz. A tak się nie da, musi grać najprościej jak można.
Łatwiej jest pokonać Hiszpanię z Holandią, czy Barcelonę z Interem?
Pomiędzy Realem a Barcą zawsze wybiorę mój Real, ale gdy mówisz o Katalończykach, to mamy do czynienia z innym światem. Ich gra wydaje się łatwa, ale gra przeciwko nim jest piekielnie trudna. Jedynym sposobem na pokonanie ich, jest taka postawa, jaką my zaprezentowaliśmy w meczu przeciwko nim w Mediolanie.
Co powiesz na temat ewentualnego powrotu Eto’o do Interu?
To znakomity piłkarz, który bardzo pomagał drużynie. Czytałem o tym, ale nie sądzę, aby doszło do podobnego transferu: nie byłoby to ani dobre, ani uczciwe. Eto’o to wielki mistrz, ale dziś na boisku jest inny Inter. Jeśli Samuel przyszedłby na dwa miesiące, to co z piłkarzami, którzy grają obecnie? Usiedliby na dwa miesiące na ławce?
Ale Beckham przychodził do Milanu na podobnych zasadach…
Tak, ale dzięki temu Milan sprzedawał mnóstwo koszulek z jego nazwiskiem. Powrót Eto’o do Interu również z marketingowego punktu widzenia nic by już nie wniósł. Teraz sprzedają się jego koszulki z Anżi.
Jakiego zawodnika chciałbyś w Interze?
Messiego.
To zbyt łatwy wybór.
To w takim razie mojego brata, Rodneya.
Ale on powiedział, że nie chciałby grać we Włoszech.
To nieprawda, holenderscy dziennikarze źle zinterpretowali jego słowa. Muszę powiedzieć, że mi Serie A bardzo odpowiada. Gra się tu pod wielką presją. W Hiszpanii wygrywasz z każdym, tu możesz przegrać w Novarze czy Catanii.
Faktycznie tak trudno jest wygrać Złotą Piłkę?
Żeby teraz zdobyć tę nagrodę, to wydaje mi się, że musiałbym coś wygrać z reprezentacją Holandii: Mistrzostwo Świata bądź Europy. Ale jeśli ktoś myśli, że fakt, iż nie wygrałem jej w ubiegłym roku był dla mnie największym rozczarowaniem w karierze niczego nie rozumie: ostatecznie zupełnie się tym nie przejąłem. Kiedy wygrywasz Ligę Mistrzów, to ty sam decydujesz o tym, czy ją zdobędziesz, na boisku. Z kolei o przyznaniu Złotej Piłki decyduje ktoś inny, kogo zdaniem możesz na nią zasługiwać. Jest wiec spora różnica pomiędzy tymi dwoma tytułami.
Komentarze (13)
<br />
Świetny wywiad, mam nadzieję że się nie myli co do Forlana. Oby pociągnął Inter do przodu i z meczu na mecz nasza gra wyglądała coraz lepiej. <img src="/files/emoticons/15" alt="<forza>" />
<br />
Jakiego zawodnika chciałbyś w Interze?<br />
<br />
Messiego.<br />
<img src="/files/emoticons/12" alt="
<br />
Gdy czytam taki tekst, to mnie krew zalewa. W 2010 wygralismy prawie wszystko, zdobyliśmy potrójną koronę, oczywiście głównie za sprawą Sneijdera, a po roku Inter chciał go sprzedać, bo ważniejsza jest kasa. Żenująca postawa władz Interu, wstyd mi za nich za takie coś...<br />
Jeżeli narobili sobie długów, to moim zdaniem powinni wziaść kredyt, za który np. można było załatwić sobie Sancheza i A.V Boasa i znów można by było walczyć nawet o LM, ale oni woleli sprzedać Sneijdera/ Eto'o a w zamian sprowadzić graczy za darmochę (Forlan i Zarate z wypożyczenia).<br />
Po prostu moim zdaniem zwycięzca wszystkiego, nie może zrujnować tego, co budował kilkanaście lat w ciągu jendego sezonu. Nie rozumiem tej polityki transferowej. Tak samo jest np. również z naszym szkoleniem młodzików, których się później pozbywamy , gdy chcemy kogoś kupić, ale to już inny temat.
Z jednej strony racja, ale z 2 tamte mecze mozna bylo spokojnie wygrać. Dziwi mnie, ze nie bylo pytan o naszym ksieciu Milito. Obysmy zaczeli wygrywac, a bedzie dobrze <img src="/files/emoticons/22" alt="<yeah>" />
Mam nadzieję że często będzie notował asysty <img src="/files/emoticons/22" alt="<yeah>" />
<br />
Nawet piłkarze to widzą, tylko oczywiście nie fani Barcy i Realu którzy uparcie widzą że ich liga jest niesamowicie ciężka.<img src="/files/emoticons/17" alt="<lol>" />