
Nieskuteczność Lautaro Martineza była przez ostatni miesiąc często krytykowana we włoskich mediach. Argentyńczyk nie mógł strzelić bramki - jak wyliczyli dziennikarze - przez 43 dni. 25-latek w końcu przełamał się, a narracja uległa zmianie: tym razem snajper jest chwalony za zdobyte gole, a dziennikarze zastanawiają się jak długo potrwa zwycięska seria piłkarza.
Napastnik zdobył pierwszą bramkę od meczu z Cremonese w meczu z Barceloną w Lidze Mistrzów. Zaliczył wtedy także asystę. Później na Giuseppe Meazza pokonał bramkarza Salernitany pięknym strzałem zza pola karnego. Wczoraj dołożył dwa trafienia i asystę, co daje w sumie cztery bramki i dwie asysty w trzech spotkaniach.
Lautaro, który jest koniem roboczym ofensywy Interu zażegnał kryzys i zbiera owoce swojej pracy. Nagrodę za cierpliwość odebrał także Simone Inzaghi, który mimo nieskuteczności Martineza konsekwentnie na niego stawiał cały czas obdarzając go pełnią zaufania. Wychowanek Racingu stał się symbolem powrotu Nerazzurrich do walki o najwyższe cele.
W tej beczce miodu pojawia się jednak łyżka dziegciu. W przeszłości Lautaro miewał podobne serie, po których następował przestój, w którym ponownie zapominał jak zdobywa się gole. Dziennikarze La Gazzetty dello Sport zastanawiają się, czy i tym razem przytrafi się powtórka z przeszłości. Interiści i trener Inzaghi mają nadzieję, że seria Martineza nie skończy się przed Mundialem. W tym czasie Inter czeka wiele ważnych spotkań, w których świetna dyspozycja strzelecka 25-latka może mieć wpływ na to o co jego klub będzie walczył w tym sezonie.
Komentarze (2)