Dzisiaj wspominamy rozegrany w Londynie zwycięski 3-0 mecz z Arsenalem
Wielu kibiców pamięta ten mecz głównie z powodu bardzo ładnego gola Andy’ego van der Meyde. Oprócz okazałego zwycięstwa, ważna też była organizacja gry. Znany z zamiłowania do defensywy, Hector Cuper, przygotował arcydefensywną taktykę, w ataku opartą na kontrach. Wielu się to nie podobało, oglądając mecze Nerazzurrich pod wodzą argentyńskiego szkoleniowca często można było uciąć sobie drzemkę. Wyniki, w tamtym momencie jednak go broniły – przegrane trochę na własne życzenie Scudetto 2002/03 (po serii remisów w ostatnich kolejkach) oraz odpadnięcie w półfinale Ligi Mistrzów (regułą goli wyjazdowych), napawało optymizmem.
Mecz z Arsenalem był trzecim w sezonie, poprzednie dwa zostały wygrane bez straconego gola i na Highbury udało się tę passę przedłużyć. W trakcie meczu na szczyt swoich możliwości wspinali się między innymi Fabio Cannavaro, Kily Gonzalez czy nowy napastnik – Julio Cruz. Bardzo dobry występ zaliczył także piłkarz będący niejako maskotką drużyny – Obafemi Martins – zdobywca gola i asysty. Wszystkie bramki padły w pierwszej połowie – przy pierwszym z nich Julio Cruz przelobował Jensa Lehmanna, wykorzystując podanie głową wspomnianego wcześniej Martinsa. Przy drugim, Kily Gonzalez wspaniale dośrodkował z lewej strony boiska, a van der Meyde uderzył z woleja i nie dał szans niemieckiemu bramkarzowi Arsenalu. Trzeci gol to popis Belozoglu, który po minięciu kilku przeciwników wykonał istny „no look pass” do Martinsa, a ten w sytuacji sam na sam zdobył gola. Bardzo ważnym wydarzeniem meczu był także obroniony rzut karny przez Francesco Toldo, którego pechowym wykonawcą okazał się Thierry Henry.
Zwycięstwo to był jednak początkiem końca Hectora Cupera w Interze, który po kilku wpadkach został zastąpiony przez Alberto Zaccheroniego.
PIERWSZA POŁOWA MECZU
DRUGA POŁOWA MECZU
ZDJĘCIA
Komentarze (13)
Czuję się jakby było jakieś święto zmarłych a to dopiero marzec.