
Dokładnie 10 lat temu Inter Mediolan stanął przed historyczną szansą zdobycia Potrójnej Korony. Aby tak się stało Interiści po wygraniu Serie A i Pucharu Włoch musieli wygrać finał Ligi Mistrzów, w którym mieli zmierzyć się z Bayernem Monachium. Oto jak wyglądały zmagania Interistów w drodze na do finału elitarnych rozgrywek.
Faza grupowa
Inter rozpoczął zmagania w elitarnych rozgrywkach europejskich od fazy grupowej. Nerazzurri znaleźli się w grupie F. Los przydzielił im w niej następujących przeciwników: FC Barcelona, Dinamo Kijów oraz Rubin Kazań.
W niej podopieczni Jose Mourinho wygrali dwa spotkania. U siebie z Rubinem Kazań oraz na wyjeździe z Dinamo Kijów. Następnie Interiści zremisowali trzy spotkania: u siebie z Barceloną, Dinamem Kijów oraz z Rubinem na wyjeździe. Jedyną porażkę Włosi zanotowali w wyjazdowym starciu z Barceloną.
Łącznie Inter zdobył w fazie grupowej 9 punktów, dzięki czemu mediolańczycy z drugiego miejsca awansowali do 1/8 finału.
1/8 finału
W 1/8 rozgrywek Inter trafił na angielską Chelsea. Nerazurri najpierw pokonali u siebie londyńczyków 2:1, a w rewanżu w Londynie pokonali The Blues 1-0. Notując dwa zwycięstwa Inter awansował do kolejnej fazy turnieju.
Ćwierćfinał
W ćwierćfinale Inter trafił na CSKA Moskwa. Podopieczni Jose Mourinho notując dwa zwycięstwa po 1-0, zaliczyli kolejny awans, tym razem już do półfinału.
Półfinał
W półfinale na podopiecznych Jose Mourinho czekała Barcelona. Uważany za jeden z faworytów to wygarnia całego turnieju, kataloński zespół, z którym Inter mierzył się już w fazie grupowej. W pierwszym meczu Inter wygrał 3-1. W rewanżu po dramatycznym boju przegrał 1-0, ale awans do finału stał się faktem.
Finał
Finał został zaplanowany 22 maja na stadionie Realu Madryt, Estadio Santiago Bernabeu. Inter miał zmierzyć się w nim z Bayernem Monachium, który w półfinale wyeliminował Olympique Lyon. Mecz ten sędziowali angielscy arbitrzy na czele z Howardem Webbem. Mecz ten z wysokości trybun obejrzało 80 tysięcy widzów.
Mecz ten, który rozpoczął się o 20:45 wygrali Interiści dzięki bramkom zdobytym przez Diego Milito, który został uznany za Najlepszego piłkarza całych rozgrywek. Tym samym po raz trzeci w swojej historii Inter sięgnął po Puchar Ligi Mistrzów.
Oto składy w jakich wystąpiły oba zespoły:
Bayern Monachium - skład:
Butt - Lahm, van Buyten, Demichelis, Badstuber - Robben, Schweinsteiger, van Bommel, Altintop (63. Klose) - Mueller, Olić (74. Gomez)
Inter Mediolan – skład:
Julio Cesar - Maicon, Lucio, Samuel, Chivu (68. Stankovic) - Zanetti, Sneijder, Cambiasso - Pandev (79. Muntari), Eto'o, Milito (90. Materazzi)
Pierwsza połowa:
Druga połowa:
Komentarze (21)
Ty polglowku Atletico to tez szczesliwie wygrywa?
Jesli juz mowimy o szczesciu to Barcelona z tego slynie i z tego ze czesto im sedziowie pomagali
Jakos dziwnie o finale siedzisz cicho bo zgasili takich jak kiepa
A kysz
https://www.youtube.com/watch?v=tBs9JVDPla4&t=261s
Gdyby za kasę z Balo kupił np Aguero i dał grubemu jego pupili Kuyta i Mascherano byłoby ok
Dziwnym trafem nikt nie wspomina mistrzowskiej drużyny Interu z lat 1963-1965, która w przeciwieństwie do tej z 2010 roku - była Europejskim dominatorem, wzorem do naśladowania. Historia pokazuje, że Inter w 2010 roku wygrał Tryplet zupełnie przypadkowo.
Inter nigdy nie wygrałby z Barceloną gdyby nie fakt, że ekipa z Hiszpanii miała za sobą kilkunastogodzinną podróż autokarem do Mediolanu. Mecz na CN obnażył całkowicie braki tej drużyny. Nawet do czerwonej kartki Thiago Motty Inter nie był w stanie zrobić dosłownie nic. I do tej pory zastanawia mnie dlaczego zabrano gola Bojana Krkicia, który został zdobyty zupełnie prawidłowo i jak to się stało, że akurat tego dnia Cesarowi zdarzyła się Interwencja życia przy golu Messiego. Wygląda na to, że tego dnia - Bóg był z Interem. W dobie Varu Inter nigdy nie wygrałby tego tytułu.
Faktem jest, że Inter 2010 to jeden z najsłabszych triumfatorów LM w XXI wieku. Udowadnia to fakt, że Ci sami piłkarze - dosłownie rok później - zostali ograni przez Schalke, a w Lidze skompromitowali się przeciwko Milanowi.
Tak czy owak - nikomu nie chce psuć święta, choć ja nie identyfikuję się z tym sukcesem. Przeczytałem dziś wywiad z Mourinho w 10-lecie tego sukcesu i jestem po prostu zażenowany. Ciągłe opowiadanie całej historii w stylu powieści science-ficton. "Powtarzałem Morattiemu - potrzebujemy Wesa, Wesa Wesa. Powiedziałem Ibrahimoviciowi, że to my wygramy LM" - Bitch Please, ileż można to samo w kółko? Nic dziwnego, że gość upadł, skoro ciągle żyje sukcesami w przeszłości. Od dawna zresztą powtarzam, że LM mogliśmy wygrać już w 2009 roku. Wystarczyło tylko zostawić stery Manciniemu.
spalonego w pierwszym meczu Milito wychodzi sam na sam a sędzia odgwizduje fuorigioco gdzie spalonego nie było już nie wspominając o chamskich zagrywkach Messiego wobec Maicona.
bo tacy utrzymują się na szczycie wiele lat i regularnie dochodzą do 1/2 lub finału, my wystrzeliliśmy raz i teraz pewnie będziemy czekać na kolejny sukces znów kilkadziesiąt lat...