
Czy będąc utytułowanym, europejskim klubem można trafić do grupy śmierci z mistrzem Izraela, 6. klubem angielskiej Premier League i wicemistrzem Czech? Można. Inter przegrywa na wyjeździe ze Spartą Praga 3:1 kończąc spotkanie w 10. Tym samym zespół zajmie ostatnie miejsce w grupie K.
Od pierwszych minut oprócz Ranocchii i Melo bardzo słabe zawody rozgrywa także Jeison Murillo, który wydaje się być zagubiony w defensywie bez obecności po jego prawej stronie Joao Mirandy. Kolumbijczyk także popełnił kilka błędów w meczu, a pierwsza straconą bramkę możemy przypisać także do jego konta. 7. minuta spotkania to moment, w którym otwarty został wynik meczu. Wtedy to właśnie Vaclav Kadlec nie został upilnowany przez Ranocchię, błędną interwencję podjął Melo, a akcji nie zabezpieczał Murillo. Cóż pozostało Czechowi? Z łatwością wpakował futbolówkę obok bezradnie interweniującego Handanovicia. Na drugie trafienie Sparty nie musieliśmy długo czekać. Już w 25. minucie do siatki trafił Kadlec, który zanotował tym samym drugie trafienie. I tym razem nie popisała się obrona Interu, która zostawiła Czechowi tyle czasu, że mógł jeszcze uciąć pogawędkę z Handanoviciem zanim pokonał goalkeepera Interu. Później w grze Interu nie zmieniło się dosłownie nic. Sparta powinna w pierwszej połowie otrzymać także rzut karny po faulu Jeisona Murillo, jednak arbiter oszczędził, i tak "cieniujących" w tym spotkaniu gości z Mediolanu. Prawdą jest, że statystyki nie grają - Inter posiadał futbolówkę przez 70% czasu, jednak Czechom wystarczyło 30% posiadania, aby wypracować dwie bramki. Na plus należy ocenić jedynie grę Evera Banegi i Antonio Candrevy, którzy próbują ciągnąć grę do przodu. Po dobrych spotkaniach Assane Gnoukouriego i Senna Miangue mecz ze Spartą zdecydowanie oddala ich od pierwszego składu.
Druga połowa rozpoczęła się od groźnego strzału na bramkę Handanovicia, który niemal zaowocował trzecią bramką dla Sparty. Gospodarze nie zniechęcili się jednak nieudaną próbą strzału i nadal nacierali na bramkę Nerazzurrich. Frank de Boer próbując zmienić boiskową rzeczywistość wprowadził na plac gry Ansaldiego, Perisicia i Icardiego, jednak było zbyt mało czasu, aby można było odwrócić losy tego spotkania. Nadzieję w serca fanów w 71. minucie wlał Rodrigo Palacio, który po dosyć przypadkowej sytuacji wykorzystał podanie od Edera i skierował futbolówkę do siatki Koubka. Co jednak zdziałał Argentyńczyk zepsuł ulubieniec tifosich i były kapitan Interu - Andrea Ranocchia. Włoch uznał za słuszne wyłapać drugą żółtą kartkę i ostatecznie opuścić spotkanie 15. minut przed końcowym gwizdkiem sędziego. Ale postaramy się też usprawiedliwić gracza - kto z nas nie myślał o wyłączeniu meczu wcześniej? Rzut wolny podyktowany po faulu Ranocchii trafił na głowę Ondreja Mazucha, który zgrał futbolówkę głową do Mario Holka. Ten bez problemu pokonał Handanovicia z najbliższej odległości. W końcowych minutach spotkania swoją szansę miał jeszcze Mauro Icardi, jednak najlepszemu napastnikowi Interu nie udało się zmniejszyć wymiaru porażki i spotkanie zakończyło się porażką 3:1.
Ciężko napisać jakieś dobre słowo o którymkolwiek z naszych graczy. Jesteście w stanie wybrać najjaśniejszy punkt tego meczu?
Komentarze (52)
Poziom meczu, masakra... może FdB chce specjalnie pokazać, kto sie nie nadaje i za chwile za postawę zawiesi Melo i Ranocchie... bo kara za to musi być.
Myślę, że z Romą bedzie walka, to będzie zupelnie inny Inter, oby zagral Joao Mario i licze na występ Joveticia. Do tego Barbosa gdyby zagral troche więcej czasu, byłoby fajnie.
Ostatnio ta nasza obrona dziurawa jak szwajcarski ser...
Ale któryś z userow napisał że karawana jedzie lepiej więc niech dalej tak jedzie
Do boju