
Były napastnik Interu, Adriano, powiedział, że Derby della Madonnina są podobne do rywalizacji pomiędzy Brazylią a Argentyną.
Podczas jednego z odcinków programu Careers, który jest realizowany przez Inter TV i DAZN, były napastnik brazylijski został zapytany o czasy, gdy grał dla Interu przeciwko AC Milan.
- Jak mogę to opisać? To jak Argentyna kontra Brazylia. To ogromna odpowiedzialność, w tym meczu jest wszystko, tak wiele emocji naraz. Na samą myśl o tym chce mi się płakać, to ogromne emocje. Kiedy wróciłem na stadion na derby, przez głowę przeleciał mi cały film, to było dziwne, ale bardzo emocjonalne.
W czasach gry dla Interu trafił do siatki przeciwko Rossonerim i mówi, że nie da się opisać, jakie to uczucie, kiedy robisz to na San Siro.
- Nie da się tego wyjaśnić. Każdy, kto grał w derbach, wie, że przed meczem wszyscy jesteśmy skoncentrowani i podekscytowani, że chcemy dobrze wypaść, ale kiedy mówimy o derbach, to jest to piękne, ale też towarzyszy temu ogromna odpowiedzialność.
Adriano często porównywany był do Ronaldo, ponieważ obaj są Brazylijczykami, mają podobną budowę i styl gry. Jednak Ronaldo zrobił większą karierę.
- Nie, nie ma porównania. On jest fenomenem, udowodnił to w swojej karierze. Ja pokazałem, że mogę być taki sam, ale nie ma porównania, nie możemy być tacy sami. Pamiętam, że zawsze powtarzał mi, że jeśli chcę zajść daleko, muszę walczyć i zawsze myśleć o przyszłości, aby pomóc mojej rodzinie. Był dla mnie jak starszy brat.
Jednym z najbliższych przyjaciół Adriano w Interze był Marco Materazzi, a on sam opowiedział o swoich relacjach z byłym obrońcą Interu i Włoch.
- Kiedy byłem dobry, trudno było mnie złapać. Materazzi, gdy nie grałem najlepiej, a potem miałem świetny mecz, zawsze mówił: "Cesarz wrócił". Dla mnie najważniejsze jest to, że gdy byłem na boisku, zawsze robiłem wszystko dla swojej drużyny. Kiedy przeżywałem trudne chwile, Inter zawsze był przy mnie, a posiadanie przyjaciół, którzy widzieli we mnie nie tylko zawodnika, ale także brata, było bardzo ważne i wszystkim za to dziękuję. Muszę podziękować kibicom, którzy zawsze darzyli mnie wielką sympatią, to wy nadaliście mi to imię „Cesarz”. Nawet dziś trudno mi sobie uświadomić, że było ono dla mnie. Za każdym razem, gdy przyjeżdżam do Włoch, czuję, że mnie kochają i to wielka satysfakcja. To zawsze będzie mój drugi dom.
Komentarze (2)