
Marco Baroni podkreślił, że Lazio nie ma powodów do żalu po tym sezonie, nawet jeśli nie uda się zakwalifikować do Ligi Mistrzów. Trener Biancocelestich został wyrzucony z boiska w końcówce meczu z Interem (2:2 na San Siro), razem z menedżerem Nerazzurrich, Simone Inzaghim.
Co ciekawe, obaj szkoleniowcy ostatecznie oglądali końcówkę spotkania... obok siebie przy linii bocznej.
— Przykro mi z powodu czerwonych kartek dla mnie i Inzaghiego — powiedział Baroni na pomeczowej konferencji prasowej. — To znakomity trener, który wykonuje fantastyczną pracę. Widziałem, jak cała jego ławka rezerwowych wstała, więc zwróciłem na to uwagę sędziemu, ale nie sądzę, że którykolwiek z nas zasłużył na wyrzucenie z boiska. Co więcej, oglądaliśmy końcówkę spotkania razem.
Lazio przystąpi do ostatniej kolejki Serie A z szóstego miejsca, tracąc dwa punkty do Juventusu. Czy drużyna żałuje straconych punktów z wcześniejszej części sezonu?
— Kiedy dajesz z siebie wszystko, nie ma miejsca na żal. Został nam jeden mecz, ale to nie umniejsza drodze, którą przeszliśmy. Pogratulowałem zawodnikom, bo Inter ma wszystko: siłę, strukturę, jakość. Musieliśmy pozostać w grze, choć przegrywaliśmy niezasłużenie, szczególnie po tej sytuacji Isaksena.
— Nie rezygnuję z moich ideałów piłkarskich. Jestem wdzięczny za daną mi szansę i oddaję temu projektowi wszystko, co mam. To bardzo konkurencyjna liga — średnia punktów potrzebna do awansu do Europy to 67. My nadal wierzymy i będziemy walczyć do ostatniej sekundy.
— Jeszcze tydzień temu mieliśmy trzeci najlepszy atak w lidze. Pedro wypadł na chwilę z rytmu, ale przywróciłem go do centrum projektu, bo to wzorowy profesjonalista, który zawsze daje z siebie wszystko. To wiele mówi o jego klasie — miał drobny problem ze ścięgnem i sam zrozumiał, że lepiej, jeśli będzie wchodził z ławki. Tacy piłkarze to prawdziwe wzory.
Komentarze (1)