
Denzel Dumfries udzielił wywiadu przed zbliżającym się spotkaniem z Milanem.
Zapraszamy do lektury rozmowy z dziennikarzem La Gazzetty dello Sport.
Denzel, jak radzisz sobie w nowej rzeczywistości?
Cóż, to były dobre, choć intensywne miesiące. Dla mnie to wszystko było nowe, jednak od początku chciałem jak najszybciej wszystko zrozumieć jak to jest być w tym świetnym klubie i doceniać wszystkie dobre rzeczy: rozmawiałem ze sztabem szkoleniowym, poznałem moich kolegów z drużyny, jednak przede wszystkim słuchałem. Słuchałem i uczyłem się.
Co było największą przeszkodą do pokonania?
Odmienna kultura i bariera językowa, szczególnie na początku nie rozumiałem prawie niczego. Jednak piłka nożna jest zawsze taka sama, musisz po prostu grać dobrze. Oczywiście w ostatnich dwóch miesiącach poprawiłem moją pozycję: zrozumiałem swoją rolę na boisku, nauczyłem się czytać pewne ruchy defensywne i przewidywać co się stanie. To było kluczem. Moje całe życie i kariera polegają na ciągłym poprawianiu swoich umiejętności. Na pracy nad poprawą. Możesz uczyć się od wszystkiego, na przykład: mam w rodzinie mistrzów kickboxingu, w przeszłości próbowałem uczyć się niektórych ich ruchów.
Czy to prawda, że robisz dodatkowe treningi by poprawić technikę i taktykę?
Tak. Sztab pomaga mi i jestem każdemu wdzięczny. Oni są zawsze dyspozycyjni dla każdego członka drużyny, lecz przede wszystkim dla mnie, ponieważ musiałem się nauczyć więcej. Od boiska po dział video, każdy jest bardzo użyteczny.
Karny z Juventusem?
To był najcięższy moment. Świat spadł na mnie: brać udział w takim epizodzie, w jednym z najważniejszych meczów roku... Jednak już następnego dnia poczułem, że klub stara pomóc mi odnaleźć wewnętrzny balans. Tydzień później podczas meczu z Empoli D'Ambrosio strzelił bramkę i przybiegł mnie przytulić: nigdy wcześniej nie przydarzyło mi się coś takiego, to był pozytywny, szokujący i emocjonujący moment. Zrozumiałem, że każdy tutaj jest po mojej stronie.
Jaki był twój najpiękniejszy moment?
Gol przeciwko Romie dał mi pewność siebie, to był punkt zwrotny, jednak nie zapominajmy o Superpucharze: nigdy nie zapomnę mojego pierwszego trofeum i tej atmosfery.
Czy bycie następcą Hakimiego ciąży?
Każdy widział jak świetnym wahadłowym jest Hakimi i jaki ślad pozostawił po sobie. Jednak, z całym szacunkiem, nie lubię o tym mówić. Nie czuję się jakbym zabrał jego miejsce, ponieważ to normalne, że piłkarze zmieniają kluby. Teraz nadszedł mój czas i muszę ciężko pracować, by sobie z tym poradzić.
Jaki jest twój idol na tej pozycji?
W Interze było wielu wspaniałych graczy na prawej stronie, pierwszy, który przychodzi mi do głowy to Maicon. Przykład, do którego chciałbym się zbliżyć jak najbardziej.
Ważny dla ciebie był De Vrij?
Pracowałem mocno nie tylko z De Vrijem, lecz także, przede wszystkim, z Calhanoglu i Perisiciem. Jednak Stefan był decydujący, pomógł mi, pokazał wszystko w klubie, pokazał mi też miasto. Miło jest mieć rodaka mówiącego w tym samym języku, poza tym pochodzimy z tej samej okolicy, z Rotterdamu, i nasza przyjaźń rozwinęła się już w reprezentacji. Ja w odróżnieniu od niego nie gram na pianinie i jestem dużo bardziej nudny: lubię seriale. Jak np. Manifest, który właśnie oglądam na Netflixie.
Powiedz coś o stylu Inzaghiego...
Inzaghi zaimponował mi swoją determinacją, pełnym pasji podejściem do meczów. On żyje meczem, który gramy, tak jakby biegał razem z nami. To nasz przewodnik, ktoś kto wie jak łączyć ludzi.
Uczysz się włoskiego, czy nauczyłeś się już słowa Scudetto?
Aktualnie przerwałem moją naukę z powodu narodzin córeczki, jednak wkrótce do nich powrócę. Póki co słucham, czytam i próbuję wyłapać wszystko. Muszę przetrwać na boisku, jednak oczywiście wiem, co to znaczy Scudetto. Nie przeszkadza mi bycie postrzeganym jako faworyt, to dobre uczucie, jednak to co się liczy to skupienie na tym co dzieje się na boisku.
Wkrótce derby...
To unikalny mecz, grywałem już w Holandii w meczach derbowych. Pamiętam gol Stefana 2 lata temu. W pierwszej rundzie, nawet na ławce, panowała szalona atmosfera, wręcz elektryczna.
Jaki moment wpłynął na ciebie najbardziej póki co?
Pewnego dnia poszedłem na fizjoterapię do Appiano. Myślałem, że będę sam, a zamiast tego spotkałem tam 12-13 zawodników. Byłem bardzo zdziwiony tym: w Holandii to się nie zdarzało, odpoczynek to odpoczynek. Wtedy zrozumiałem jak wielkimi profesjonalistami są piłkarze w Interze.
Kto przeraża cię najbardziej w Milanie?
Przeraża? Nie boję się nikogo. Zlatan jest świetny, nie muszę niczego dodawać wiecej, nie lubię rozmawiać o rywalach. Jesteśmy skupieni.
Czy wiesz, że we Włoszech często Holandia oznacza Milan?
Jednak Holandia jest także w Interze. Byli tu już piłkarze tacy jak Sneijder, który był z nami. Seedorf, który grał dla obu klubów: Clarence to jeden z moich faworytów.
Spotkacie się z Bastonim i Barellą w Katarze?
Wiem, że mieszkam we Włoszech, jednak Calha jest także zainteresowany wyjazdem do Kataru. Lepiej nie brać stron...
Komentarze (12)
Jest widoczny progres ale do koronacji nastepcy kogokolwiek w stylu Maicona czy Hakimiego jeszcze daleko.
Wazne jednak ze rokuje mimo beznadziejnie deprymujacego startu.