
Dziennikarze La Gazzetty dello Sport opisali dzisiaj ciąg wydarzeń, który prowadził do upadku Edoardo Bove i pilnej potrzeby udzielenia pomocy medycznej piłkarzowi Fiorentiny.
Jak opisują dzisiaj mediolańscy dziennikarze, wszystko mogło rozpocząć się od starcia 22-latka z Denzelem Dumfriesem w polu karnym Violi. W skutek szarpaniny, Bove miał zostać przez przypadek uderzony przez holenderskiego wahadłowego w okolice klatki piersiowej i śledziony. We wspomniany starciu, koszulka 22-latka została porwana i musiał on zejść na chwilę z murawy, aby założyć nowy trykot. Po zejściu z murawy, Bove rzucił podartą koszulkę kibicom i zakładając nową, zgłosił sztabowi technicznemu i medycznemu Fiorentiny, że kręci mu się w głowie. Piłkarz ostatecznie jednak wszedł z powrotem na murawę, lecz w 17 minucie jego organizm nie wytrzymał. Jak podkreśla La Gazzetta dello Sport, Bove pod pretekstem wiązania buta schylił się, aby zapanować nad swoim ciałem, lecz chwilę później w sposób dość kontrolowany upadł na murawę.
Mediolański dziennik dodaje, że pierwszy na ratunek ruszył Denzel Dumfries, a zaraz za nim Hakan Çalhanoğlu. Wzorową postawą wykazał się także Danilo Cataldi, który ułożył swojego kolegę z drużyny w bezpiecznej pozycji oraz upewnił się, że 22-latek nie zakrztusi się własnym językiem. Mediolańscy dziennikarze doceniają postawę piłkarzy obu klubów, którzy zjednoczyli się i zadbali o szybką pomoc dla Edoardo Bove.
Komentarze (0)