
Marciniak teoretycznie trzymał mecz pod kontrolą, ale ostatecznie — mimo ciągłych protestów Katalończyków od 1. do 120. minuty — to Inter ma powody do żalu. Polak przerwał bowiem akcję Barelli w ostatniej minucie pierwszej dogrywki, kiedy Włoch wychodził sam na sam z Szczęsnym.
Mogło być 5:3 dla Nerazzurrich, ale zamiast tego usłyszeliśmy finalny gwizdek kończący połowę. Jak podkreśla La Gazzetta dello Sport, VAR odegrał kluczową rolę w kilku momentach.
W 42. minucie Cubarsì nadepnął na stopę Lautaro — był to ewidentny rzut karny, którego Marciniak nie zauważył na boisku. Calhanoglu pewnie wykorzystał jedenastkę podyktowaną z wykorzystaniem systemu VAR, ale zaraz potem na murawie rozegrała się kolejna kontrowersja: Inigo Martinez miał rzekomo splunąć w kierunku Acerbiego. Choć gest wydawał się czytelny, kamery nie uchwyciły jednoznacznego dowodu. VAR przyjrzał się sytuacji, ale nie zareagował. Wątpliwości pozostały.
W 24. minucie drugiej połowy VAR ponownie musiał poprawić Marciniaka. Sędzia wskazał na jedenastkę dla Barcelony po faulu Mkhitaryana na Yamalu, jednak powtórki pokazały, że przewinienie miało miejsce już poza obrębem pola karnego. Rzut karny został anulowany.
Komentarze (9)
I po to właśnie jest ta cała technologia żeby można było wyeliminować błędy wynikające z tego, że nie wszystko da się zawsze pod takim a nie innym kątem dostrzec.
I może się obronić z tych decyzji.
Były też błędy np. przerwanie akcji Barelli pod koniec dogrywki.
Wynik sprawiedliwy. Awansował lepszy.