
Robin Gosens na łamach niemieckiego magazynu 11 Freunde opowiada o swoim pierwszym wejściu do szatni Interu po transferze z Atalanty. Niemiec porównuje je do analogicznej sytuacji, kiedy został piłkarzem klubu z Bergamo. Oto co możemy tam przeczytać:
- Oczywiście nie przedstawiłem się wchodząc do szatni: „Cześć, jestem nowy’. Większość piłkarzy mnie znała i wiedziała kim jestem. Po prostu powiedzieli: „Cześć Robin, witaj”. Wszyscy znają ten moment i uczucia, gdy po raz pierwszy wchodzisz do nowej szatni i nie wiesz jak na Ciebie zareagują ludzie. Na początku wszyscy są przyjaźni lub przynajmniej udają, że są przyjaźni. Potem robi się trudniej, gdy zaczyna się normalne życie.
- W moim przypadku, gdy siedzę w szatni na swoim miejscu mam nadzieję, że jeden z moich nowych kolegów usiądzie koło mnie i porozmawia. Tym razem nie było problemu, ponieważ poznałem wielu facetów i było duże wzajemne zainteresowanie. Przeciwnie do tego, gdy pięć lat temu przyszedłem do Atalanty. Wtedy chciałem zakopać się pod ziemią. Czułem się wówczas bardzo niekomfortowo. Nawet teraz mówiąc o tym dostaje gęsiej skórki. Byłem całkowicie poza swoją strefą komfortu. Nie wiedziałem, jakie tam panują zasady i jak się mogę zachowywać między nowymi kolegami.
Komentarze (0)