Długi i poruszający wywiad Fredy’ego Guarína dla Corriere della Sera. Były kolumbijski pomocnik opowiada o mrocznym okresie swojego życia, naznaczonym alkoholizmem, depresją i próbami samobójczymi:
- Zapukałem do bram piekła. Musiałem ich dotknąć, żeby się odrodzić. Zawsze powtarzam, że drogi takie jak alkoholizm mają cztery możliwe zakończenia: porzucenie, szpital, więzienie albo śmierć.
- W Interze zacząłem pić z powodu separacji z żoną, a kiedy przeniosłem się do Chin, było jeszcze gorzej. Traciłem rodzinę, moje dzieci były daleko, a ja czułem się odpowiedzialny za tę sytuację – wspomina były pomocnik.
W innym fragmencie rozmowy wraca również do dramatycznych chwil związanych z agresją wobec ojca:
- Zaatakowałem mojego tatę, ale nie byłem sobą, byłem pijany. Kiedy tylko mogę, obejmuję go i przepraszam, a on już dawno mi wybaczył. Myślałem o samobójstwie i trzy razy próbowałem odebrać sobie życie. Bóg mnie uratował. Pewnego dnia byłem sam w domu, piłem i dzwoniłem do bliskich osób, ale nikt nie odbierał. W końcu poprosiłem o pomoc mojego agenta i psychologa.
Dziś Guarín próbuje się odrodzić i odzyskać kontrolę nad swoim życiem:
- Zabrano mnie do fundacji, przestałem pić i uczestniczyłem w programie, dzięki któremu znów zacząłem trenować. Sześć miesięcy później spotkałem się z moimi dziećmi, których nie widziałem od czterech lat. Opowiedziałem im o swojej słabości i problemach z ich mamą. Nie wybaczyły mi od razu, ale z czasem mnie zrozumiały. Teraz pracuję w fundacji razem z moją psycholog i chcę dzielić się swoim doświadczeniem z innymi ludźmi.
mecz z wolfsburgiem. Świetny cel transferowy
Komentarze (3)