
Ivan Juric po wczorajszym spotkaniu Torino z Interem, które to zakończyło się podziałem punktów, udzielił wywiadu dla DAZN. Oto co w nim na temat m.in. zakończonego meczu powiedział opiekun Byków:
- Przez pierwszą połowę graliśmy bardzo dobrze. Berisha w dwóch sytuacjach spisał się świetnie, później to my strzeliliśmy bramkę. Powinniśmy dostać rzut karny. To my stworzyliśmy więcej sytuacji strzeleckich.
- Zeszliśmy z tonu w drugiej połowie, ponieważ w minionym tygodniu wielu moich chłopaków przechodziło grypę i staraliśmy się w pełni wyzdrowieć.
- Pod koniec meczu dostaliśmy drugi oddech, dzięki przeprowadzonym zmianom, ale niestety nie byliśmy w stanie zabić tego spotkania poprzez strzelenie drugiej bramki. Poddaliśmy się w samej końcówce meczu tak jak to robiliśmy w poprzednich spotkaniach.
- Sytuacja z Belottim to jedna z wielu sytuacji, w których to my zostaliśmy ukarani. To jest całkowicie niewytłumaczalne. To był ewidentny karny i nikt nie rozumie, dlaczego nam go nie podyktowano. Jestem pewien, że oni będą próbowali to jakoś wyjaśnić, ale tego nie da się zrobić. To całkowicie zrujnowało ten mecz, ponieważ prowadzilibyśmy wtedy 2-0.
- Pobega? Przegapiliśmy to, że on świetnie może łączyć pomoc z atakiem. Praet gra bardziej do przodu, podczas gdy Pobega nie jest do tego całkowicie kompetentny, ale i tak radzi sobie w tym bardzo dobrze. Pracujemy nad tym na treningach, a on wciąż robi w tym zakresie postępy.
- Przed bramką dla Interu popełniliśmy dwa błędy. Pierwszym było zbyt szybkie wznowienie gry. Drugim to, że nie potrafiliśmy jej utrzymać.
- Mam wielu młodych zawodników. Jak długo zajmie mi zbudowanie czegoś na wzór Atalanty lub Lazio? Jesteśmy od tego lata świetlne, pod względem organizacji, mercato i innych elementów. Mam też wrażenie, że ciężko zapracowaliśmy na swoją tożsamość i stale się doskonaląc nadal mam poczucie, że wiele zmarnowaliśmy. Rozdaliśmy rywalom tak wiele punktów. Nie byliśmy wystarczająco sprytni i nie potrafiliśmy zabić meczów.
Komentarze (3)
Puchar Włoch, 15.08.2021: Torino - Cremonese.
Przy wyniku 0:0 Torino dostaje karnego w 116 minucie. Podchodzi Mandragora i nie strzela. Mecz musiał więc rozstrzygnąć konkurs jedenastek, co finalnie dało awans Torino. Idąc tokiem rozumowania Jurika, gdyby Torino jednak odpadło po karnych, a w 116 minucie nie dostali wapna, to za brak awansu obwiniłby sędziego. Karny to ogromna szansa na gola, ale mimo wszystko jeszcze nie gol.