
Historia popularnego Gabigola jest powszechnie znana. Piłkarz, który jest lubiany przez kibiców każdego klubu, do którego dołączył, nie potrafi jednak przekonać do siebie trenerów u których gra. Czy Gabriel oszukał nas wszystkich?
21 letni brazylijczyk jest wychowankiem kuźni talentów Santosu, do której dołączył w wieku ośmiu lat by po dziesięciu kolejnych latach zasilić pierwszy zespół. W juniorach imponował skutecznością pod bramką rywali i zasłużył na swój przydomek Gabigol właśnie wtedy. Jego rewelacyjna forma nie przeszła niezauważona, w 2012 roku mając 16 lat, podpisał swój pierwszy profesjonalny kontrakt z Santosem, tradycyjnie w Brazylii zawierający klauzulę wykupu, która opiewała na 50 milionów euro. Już wtedy przykuł uwagę wielu skautów dużych europejskich zespołów obserwujących jego poczynania. Tego samego roku w styczniu zadebiutował w pierwszej drużynie w meczu przeciwko Gremio Barueri. Tylko rok później, w 2013 roku, zaledwie szesnastoletni Gabriel miał okazję pokazać się w oficjalnym debiucie w lidze brazylijskiej w zremisowanym 0-0 meczu z Flamengo. Trzy miesiące musiał czekać na swoją pierwszą bramkę, którą zdobył 22 sierpnia w pucharze Brazylii przeciwko Gremio i dzięki temu trafieniu Santos wygrał ten mecz 1-0. W następnym roku miał okazję świętować swoją pierwszą bramkę w najwyższej klasie rozgrywkowej ligi brazylijskiej strzelając bramkę, która zapewniła Santosowi remis 1-1 w meczu ze Sport Recife. Wtedy też jego kariera nabrała niesamowitego tempa, podpisał nowy 5-cio letni kontrakt a w całym sezonie strzelił razem 21 goli, o dziesięć więcej od etatowego strzelca Santosu, Leandro Damiao.
Rok 2015 miał się okazać przełomowym dla młodego brazylijczyka. To właśnie w tym roku z Santosu odszedł Robinho, co otworzyło drzwi dla Gabriela do pierwszego składu, w którym występował regularnie. Zdobył 10 bramek w lidze i dorzucił 8 w pucharze Brazylii, stając się jednocześnie najlepszym strzelcem tych rozgrywek. Świat zwrócił swój wzrok na przebojowego napastnika z Santosu. Został wybrany przez hiszpański magazyn sportowy Don Balon do grona 101 najlepiej zapowiadających się młodych zawodników na całym świecie. Po YouTubie zaczęły krążyć filmiki prezentujące jego technikę i niesamowite przyspieszenie, był wręcz porównywany do Neymara jeśli chodzi o styl gry. Transfer do Europy zdawał się być nieunikniony, a wśród potencjalnych kupców przewijały się nazwy największych marek ze wszystkich lig. Początek sezonu 2016 tylko potwierdził jego niezwykły talent, gdzie w pierwszych dwóch meczach strzelił po bramce. Nic nie zapowiadało zbliżającego się kryzysu. 27 sierpnia 2016 roku. Inter zdołał wyprzedzić konkurencję, domniemaną Barcelonę i Liverpool, i wykupił młodego napastnika z Santosu za blisko 30 milionów euro i dorzucił sowitą premię dla samego zawodnika za podpis na kontrakcie, przekonując go tym samym do dołączenia do Nerazzurrich. Zaczęła się istna Gabigolmania, przywitany tłumnie na lotnisku, kibice pokochali Gabriela od początku, głównie sugerując się jego statystykami, hypem i filmikami na YouTube.
Czy Barbosę przerosły oczekiwania lub poczuł się zbyt pewny siebie?
Pytanie jest jak najbardziej uzasadnione, ponieważ przez rok pobytu w Interze Gabigol rozegrał zaledwie 9 meczów, żadnego w pełnym wymiarze czasowym i zdobył tylko jedną, za to bardzo ważną bramkę, w wygranym 1-0 meczu z Bologną. Można założyć, że nie polubił się z ówczesnym trenerem, który przecież słynął z pracy z młodzieżą, Frankiem de Boerem i stąd brak gry. Trener sam tłumaczył jego nieobecność na murawie brakiem przygotowania do meczów w lidze włoskiej. Problem polegał na tym, że Gabigol, kiedy już szanse otrzymywał, prezentował się co najmniej nieźle. Na tle tragicznie grającego wtedy Interu, wielu kibiców domagało się, by Gabriel po prostu rozgrywał mecze w całości. Nie dało się ocenić jego przydatności, kiedy nie dało się tego naocznie zweryfikować. Teoria o nieporozumieniach z trenerem upadła, kiedy de Boer został zwolniony a jego następcą, Stefano Vecchi również nie widział miejsca w składzie dla brazylijczyka. Tymczasowy trener, który wcześniej również pracował głównie z młodzikami w Interze, w wygranym 3-1 meczu z Lazio wolał zupełnie inaczej wykorzystać swoje wszystkie trzy zmiany i nie wpuścił Gabriela w meczu z pewnym wynikiem, żeby ten miał okazję się pokazać. Wtedy było widać ogromną irytację brazylijczyka i ze złością opuścił mecz. Później co prawda przeprosił za swoje zachowanie, ale jego przyszłość w klubie z czarno-niebieskiej części Mediolanu stanęła pod dużym znakiem zapytania.
W międzyczasie cały ten balonik napompowany nie chciał spuścić nawet trochę powietrza, nie mówiąc o pęknięciu. Gabriel podpisał umowę z Konami stając się jedną z twarzy (ambasadorem) marki Pro Evolution Soccer 2017 a jego twarz spoglądała w koszulce Interu z wielu miejsc na oficjalnej stronie gry. Paradoksalnie, nikt dalej nie wiedział na co stać tego zawodnika. Przykład tego, jak wiele po nim oczekiwano, można również zaobserwować na podstawie ocen tego piłkarza w… grach komputerowych, w których się pojawił. We wspomnianym PESie otrzymał ocenę ogólną o wartości 82, dla porównania najlepszy napastnik Interu, Mauro Icardi, mógł pochwalić się oceną zaledwie o jeden wyższą, a więc 83. Gabriel wtedy posiadał wyższą ocenę ogólną od Ivana Perisicia, Jeisona Murillo czy Edera. W czym więc tkwił cały problem jego braku gry? Czyżby mylili się wszyscy, od europejskich skautów, przez trenerów Interu (również następca Vecchiego, Stefano Pioli pomimo zapewnień, że chce widzieć Gabriela na boisku, ostatecznie nie widział miejsca dla brazylijczyka), marketingowców z Konami i kibiców? Czy Gabriel oszukał nas wszystkich? Mieliśmy się przekonać wraz z odejściem takich zawodników z Interu jak Jovetić czy Palacio, bo w ataku zrobił się bardzo luźno i trudno było sobie wyobrazić, żeby Gabigol miał nie grać w takiej sytuacji. Stała się rzecz zgoła odmienna.
Gabriel Barbosa został wypożyczony do Benfiki Lizbona, słynącej również ze szlifowania młodych, piłkarskich diamentów. Być może za wcześnie na wyciąganie wniosków, ale ostatnia plotki na temat bójki Gabriela z kolegą z portugalskiego zespołu dają coraz więcej do myślenia na jego temat. Co tak naprawdę nie wyszło w transferze do Interu? Czy przyszedł do zespołu za wcześnie? Neymar czekał do 21 roku życia nim zdecydował się na transfer do zespołu, nomen omen, większego, gdzie oczekiwania były równie wielkie jeśli nie większe. Wydawało się, że Inter jest miejscem idealnym na rozwój jego talentu. Może powodem więc były ogólne problemy Interu wewnątrz zespołu, częste zmiany trenerów, duży kryzys, brak wyników i pucharów? Dlaczego więc nie dać szans młodym, głodnym sukcesów. Myślę, że kibicom łatwiej byłoby wybaczyć porażkę lub remis po kiepskim meczu Gabriela, w którym gryzł trawę i pokazał kilka przebojowych akcji, niż oglądając niepotrafiącego już dobrze przyjąć piłki Rodrigo Palacio (z całym szacunkiem do tego czego w barwach Interu dokonał). Te wszystkie argumenty i tak upadają wraz z tym, czego jesteśmy świadkami w Benfice. Gabigol po prostu nie gra, tak samo jak nie grał w Interze. Grywa ogony, nie potrafi wywalczyć sobie miejsca w zespole, który stawia na młodych i przebojowych piłkarzy. Nie potrafi sobie wywalczyć miejsca w zespole, który jest mniej konkurencyjny i rozpoznawalny na świecie w porównaniu do Interu, więc też światła reflektorów i oczekiwania nie oślepiają tak bardzo.
Co jest nie tak z Gabrielem Barbosą? Czy jednak nie jest takim talentem, jakim wieszczył, że będzie cały piłkarski świat? Gabigolowi umiejętności odmówić nie można, pokazał to w lidze brazylijskiej, gdzie był zabójczo skuteczny w polu karnym przeciwnika, świetnie potrafi grać obiema nogami, posiada przyspieszenie i drybling, jest uniwersalny i ma świetną technikę. Jedyny mankament, to gra głową, ale przecież i Neymar nie jest najlepszym specjalistą w tej dziedzinie i w żadnym stopniu nie czyni to z niego piłkarza ‘niewartościowego’. Problem Gabriela leży gdzieś indziej i jeśli nie trafi w końcu na kogoś, kto pomoże mu go rozwiązać, być może już zawsze będzie tylko niespełnionym wielkim talentem lub gwiazdą ligi brazylijskiej, jeśli do niej wróci. Wierzę jednak w jego potencjał, Gabigol nie mógł oszukać nas wszystkich...
Komentarze (19)
Ta kwota transferu za Brazylijczyka plus pensja jaką odstał to jest właśnie coś co go zabiło. Perisic na dobry kontrakt musiał zasłużyć dobrą grą, Gabi1gol
Pozdr.
Nie. To media go skrzywdziły tworząc niepotrzebnie Gabigol-manię i pompując balonik, a on wraz z kolejnymi fanami, reklamami i szumem medialnym uwierzył, że już jest wielkim zawodnikiem. A nie jest.
Z drugiej strony jak wychodził na boisko to faktycznie pokazywał się z dość dobrej strony, na pewno na tyle żeby go używać od czasu do czasu. Być może przez jego gwiazdorskie zachowanie m.in. nie może zdobyć choć odrobiny zaufania przy już 5. trenerze.
Podejrzewam, że to co jest pomiędzy dobrym meczem, a rzeczonym następstwem.
Już jeden na tej stronie "kręcił bekę" jak prawie dwa lata temu pisałem, że o Coutinho będzie się starać Barcelona.
już widzę jak Gabi1gol idzie do Liverpoolu i wyrzuca ze składu Salaha albo Mane...
Oszukał nas twierdząc że jest dobrym piłkarzem.
Pozdr.
next match - nie gra ani minuty
Benfica 1 - 0 Olhanenses - Gabriel Barbosa [1 gol]
next match - nie jest powołany NAWET do kadry meczowej
Jeśli ktoś nie wytłumaczy wprost tego, dlaczego następstwem dobrego meczu i bramki jest degradowanie do roli ławkowicza lub czyściciela trybun to nie dowiemy się prawdy.
Żeby to gość miał jeszcze
Temat na gównoburzę, bo jest wielu jego zwolenników jak i przeciwników. Fakt jest taki, że CN i większość kibiców we Włoszech go kocha i wszyscy się zastanawiają, co tak na prawdę jest powodem braku gry u tego zawodnika.