
Kolejny ciężki sezon dla nas, kibiców Interu Mediolan, zmierza do końca. Od 2010 roku, kiedy cieszyliśmy się z ostatniego dotychczas Scudetto, Nerazzurri notują spadek w ligowej stawce.
Było 2. miejsce w sezonie 2010/2011, 6. w 2011/2012 i w tym sezonie również zapowiada się podobna lokata. Jak to zwykle bywa, po niesamowitym sukcesie za czasów Mourinho, apetyt rósł w miarę jedzenia. Wszyscy spodziewaliśmy się przynajmniej dobrych występów na arenie międzynarodowej, precyzując, w Lidze Mistrzów. Los, wspomagany niektórymi decyzjami Massimo Morattiego, chciał jednak inaczej. Z roku na rok jest coraz gorzej i czy może być w ogóle lepiej?
Sezon 2012/2013 to czas "degradacji" Interu z Champions League do Ligi Europejskiej. Użyłem celowo takie słowa, mając na myśli kwestie finansowe. Pieniądze płynące z LE nijak mają się do tych z Ligi Mistrzów. Wiadomo też, że pojedynki z zespołami ze Wschodu, zamiast wyjazdów choćby do Madrytu, Barcelony czy Londynu, wypadają zwyczajnie blado. Należałem do osób, które miały nadzieję na triumf w Lidze Europejskiej. Szybko jednak okazało się, że dla piłkarzy i być może sztabu szkoleniowego występy w "uboższej siostrze" LM są niewystarczającą motywacją. Mojej opinii nie zmienił rewanż z Tottenhamem, gdzie przecież naprawdę niewiele brakowało do awansu. Nawet oglądając tamten mecz doskonale pamiętałem wynik pierwszego spotkania, który nie pozostawał żadnych wątpliwości kto był lepszy. Patrząc na poczynania Kogutów w tym sezonie trudno oprzeć się wrażeniu, że brak Garetha Balea okazał się dla Interu światełkiem w tunelu, które ostatecznie zgasło.
Gdzie jesteśmy teraz, już ponad miesiąc od odpadnięcia z europejskich pucharów? Porażki z zespołami pokroju Cagliari czy Atalanta nie dziwią już chyba nikogo. Doszło do sytuacji, gdzie minimalna wygrana z Parmą na Giuseppe Meazza jest odbierana jako sukces. W końcu, po dwóch porażkach z rzędu, z czegoś trzeba się cieszyć. Jesteśmy w sytuacji, gdzie sam awans do LE jest zagrożony. Sami musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy wolimy Inter w Lidze Europejskiej czy nie chcemy go oglądać poza Italią w ogóle.
Obecnie Inter zajmuje piąte miejsce i ma jedynie punkt przewagi nad Romą, dwa nad Lazio i Udinese. W perspektywie najbliższych meczów przewaga nie jest bezpieczna. Nerazzurri zmierzą się już w najbliższej kolejce z Palermo mającym nóż na gardle, następnie pojadą do Neapolu, po czym w kolejnej kolejce zmierzą się u siebie z Lazio. Już te trzy najbliższe mecze mogą definitywnie przekreślić szanse Interu na europejskie puchary. Następujący po nich wyjazd do Genoi, mającej jeszcze szanse na utrzymanie i kończący sezon mecz z Udinese również nie nastrajają optymistycznie patrząc na obecną formę Nerazzurrich. Celowo nie analizuję meczów, które czekają będących najbliżej nas w tabeli Romy i Udinese. Nie ma co oglądać się w tył, umiesz liczyć licz na siebie i tego powinni trzymać się gracze Interu.
Zdaję sobie sprawę, że w moim tekście jest dużo pesymizmu. Nie oznacza to jednak, że nie widzę żadnych szans na poprawę. Mimo wszystko, dopóki nie usłyszymy ostatniego gwizdka w każdym z wymienionych meczów pozostaje nadzieja. Inter w meczach z silniejszymi przeciwnikami, jak choćby Juventus, Milan czy Tottenham potrafił zagrać naprawdę nieźle. Pozostaje wierzyć, że starcia choćby z Lazio, Romą i Udinese Nerazzurri potraktują podobnie jak wcześniej wymienione.
Komentarze (10)
kuźwa jaki kanał .. może jeszcze nie dno, ale o krok od dna .. i pomyśleć, że to Milan miał fall-start sezonu ..