
Thiago Motta, który jako trener Spezii jutro wróci na Giuseppe Meazza opowiedział w wywiadzie dla Il Secolo XIX m.in. o swoich kulisach transferu z Genoi do Interu, zdobyciu Triplety oraz o kulisach swojego odejścia.
- Jose Mourinho zadzwonił kiedyś do mnie i zapytał, czy jestem gotowy na wojnę. W ten sposób trafiłem do Interu. Miałem już uzgodnioną umowę z Romą, która oferowała mi więcej, ale do klubowej szatni wszedł prezydent Genoi Preziosi i powiedział, że razem z Milito odda mnie do Nerazzurrich. Potem spotkał się ze mną Mourinho, który wie jak przekonać i zmotywować zawodnika.
- Potrójna korona w 2010? Punkt zwrotny wydarzył się wiosną. Po Pucharze Narodów Afryki Mourinho skrytykował na oczach wszystkich Samuela Eto’o. Powiedział mu, że robi za mało na boisku i zaczął ustawiać go także na boku obrony. Potem wygraliśmy w 1/8 finału Ligi Mistrzów z Chelsea i w półfinale z Barceloną. Zawsze żałuję, że nie zagrałem w finale z Bayernem. Portugalczyk zbudował drużynę do kontrataku.
- Branca powiedział wszystkim, że Inter ma problemy. W styczniu 2012 roku Leonardo zadzwonił do mnie, a potem zrobił to Ancelotti. Teoretycznie termin transferu ustalony został na czerwiec, ale potem do klubu przyszedł Guarin i dlatego Moratti pozwolił mi odejść do PSG.
Komentarze (1)