
Ciąg dalszy wywiadu z Julio Cesarem, który publikowaliśmy kilka dni temu tu.
Oto wypowiedź byłego bramkarza:
Osiągnęliśmy swój poziom ponieważ Mourinho był bardzo bezpośredni i przejrzysty w relacjach z zawodnikami. Nie ważne kim byłeś trener potrafił cię skrytykować przy całej drużynie, nie każdemu się to podobało. Podczas sezonu 2008/09 byliśmy jak ojciec i syn. Rok później sytuacja się skomplikowała.
W 2010 roku walczyliśmy na trzech frontach... grałem fatalnie. Brakowało mi pewności siebie. Jednego dnia rozgrzewam się przed treningiem, obok przechodzi Mourinho i głosem zimnym jak lód mówi do mnie: Zobacz, z najlepszego bramkarza świata stałeś się zawodnikiem poziomu Serie C.
To był jego sposób na zachęcenie mnie, rozumiesz? Jego pomysłem było sprowokowanie mnie do lepszej pracy. Po tym komentarzu utraciłem pewność siebie, stałem się jeszcze bardziej niepewny. Dobrą rzeczą w pracy z Mourinho było to, że jeżeli czułeś, że potraktował cię niesprawiedliwie to zawsze mogłeś pójść i pogadać z nim o tym. Porozmawialismy i wyjaśniliśmy sobie kilka rzeczy. Po rozmowie z nim wróciłem do mojej poprzedniej formy.
Scudetto 2009? To był długi sezon pełen meczów, treningów, podróży i spania w hotelach. Przed ostatnią kolejką w końcu byliśmy mistrzami. Mieliśmy plany by iść świętować, w końcu to robią mistrzowie nie? Jednak naszym trenerem był Jose Mourinho. Powiedzmy, że miał inny pomysł na świętowanie.
Byliśmy w sobotę w hotelu w Mediolanie, przygotowując się do meczu z Sieną zaplanowanego na niedzielę. Wiedzieliśmy, że jeśli Milan przegra z Udinese to zostaniemy mistrzami. Milan przegrał, chcieliśmy iść na Piazza Duomo poświętować. Porozmawiałem z Javierem Zanettim, naszym kapitanem, który powiedział mi, że Mourinho nie chce żebyśmy tam szli. Mieliśmy odpocząć przed meczem ze Sieną. To nie miało sensu, w końcu wygraliśmy już mistrzostwo!
Wtedy zrozumiałem, że Mourinho zależało na rekordzie zwycięstw w Serie A. To był krok milowy, szczególnie dla trenera. Zdenerwowałem się i powiedziałem Zanettiemu, że pójdziemy pod Duomo, bo zasłużyliśmy na to. Właśnie wtedy obok przeszedł Mourinho i powiedział do mnie: Julio, dlaczego nie pójdziesz na Duomo sam?
Odpowiedziałem mu, że każdy chce iść, zawodnicy po prostu boją mu się o tym powiedzieć. Mou poszedł do swojego pokoju, nie zamierzałem tego tak zostawiać więc poszedłem za nim.
Powiedziałem mu: Jeśli nie pójdziemy pod Duomo to nigdy więcej nie wygrasz tytułu mistrzowskiego.
Nagle Mourinho zaczął mnie wyzywać, nie wiem, myślę, że te słowa o tytule wziął na poważnie. Jednakże... chwilę później pod hotel podjechały dwa busy, które zabrały nas pod Duomo.
Chwilę później byliśmy z fanami i celebrowaliśmy mistrzostwo. W pewnym momencie, będąc już dość mocno pijanym, chwyciłem Mourinho za szyję i powiedziałem: Spójrz na to! Naprawdę chciałeś zostać w hotelu! To wszystko jest dla ciebie!
Mourinho roześmiał się, wróciliśmy do hotelu o 5 rano. Następnego dnia pokonaliśmy Sienę 3:0.
Komentarze (3)