Inter pokonał w wieczornym starciu Champions League wicemistrzów Anglii i tym samym powędrował w górę tabeli Ligi Mistrzów!
Zgodnie z zapowiedziami przed startem spotkania Simone Inzaghi nieco zaskoczył wyjsciowym składem i postanowił oszczędzić niektórych graczy przed ważnym starciem ligowym z Napoli, które już w najbliższy weekend. Z tego powodu w pierwszym składzie nie oglądaliśmy Marcusa Thurama, Nicolo Barelli, Federico Dimarco czy Alessandro Bastoniego.
To jednak nie przeszkodziło gospodarzom na przejęcie inicjatywy spotkania od pierwszej minuty. I to dosłownie, ponieważ już na początku starcia swoją doskonałą szansę miał Denzel Dumfries, który ostatecznie pomylił się przy strzale i uderzył w poprzeczkę bramki Davida Rayi. Chwilę później swoją sytuację zmarnował także Hakan Calhanoglu. W pierwszych 15 minutach Inter nie oddawał piłki rywalowi, a Arsenal był zmuszony do głębokiej obrony.
Po upływie kwadransa wektor znacznie się zmienił i to piłkarze z Londynu zaczęli dochodzić do głosu, nie było z tego jednak wielu groźnych sytuacji pod bramką Yanna Sommera, a obrońcy Interu dobrze radzili sobie z wysoko zagrywanymi piłkami we własnym polu karnym. W doliczonym czasie pierwszej połowy Mikel Merino popełnił duży błąd i odbił futbolówkę ręką przy interwencji we własnej "szesnastce". Do rzutu karnego podszedł Hakan Calhanoglu i skutecznie wykonał swoją kolejną "jedenastkę" w barwach Interu.
Po przerwie spotkanie układało się pod znakiem jeszcze głębszej obrony Interu, jednak w niewielu przypadkach akcje gości sprawiały problemy defensywie Simone Inzaghiego. Najlepszym obrońcą i jednym z najlepszych piłkarzy na boisku był Yann Bisseck, który wygrywał wiele pojedynków w polu karnym oraz niemal "wyłączył" z gry Bukayo Sakę.
Arsenal wśród dobrych statystyk doprowadził do dwóch groźnych sytuacji na bramkę Sommera, raz po strzale w okienko bramki i raz, kiedy Nerazzurri musieli desperacko wybijać piłkę po ogromnym zamieszaniu, a ostatecznie na linii bramkowej świetnie zachował się Denzel Dumfries. Anglikom nie pomagały także wykonywane hurtowo rzuty rożne, a każda wrzutka była zbyt przewidywalna dla piłkarzy Interu.
Ci nie pozwolili już na wiele więcej w następnych minutach drugiej połowy i po 8 doliczony minutach sędzia Istvan Kovacs zakończył spotkanie, a tym samym Inter zgarnął kolejny komplet punktów i zameldował się w pierwszej "5" fazy ligowej najlepszych klubowych rozgrywek na świecie.
INTER (3-5-2): Sommer; Pavard, De Vrij, Bisseck; Dumfries, Frattesi, Calhanoglu, Zielinski, Darmian; Taremi, Lautaro Martinez
Rezerwowi: Martinez, Di Gennaro, Acerbi, Bastoni, Dimarco, Buchanan, Asllani, Barella, Mkhitaryan, Arnautovic, Thuram
Trener: Simone Inzaghi
ARSENAL (4-3-3): Raya; White, Saliba, Gabriel, Timber; Havertz, Partey, Merino; Saka, Trossard, Martinelli
Rezerwowi: Neto, Setford, Kiwior, Robinson, Zinchenko, Jorginho, Ødegaard, Lewis-Skelly, Nwaneri, Sterling, Gabriel Jesus, Butler-Oyedeji
Trener: Mikel Arteta
Sędzia: Istvan Kovacs (Rumunia)
Komentarze (92)
Wyszliśmy mocno rezerwowym składem, wygraliśmy, a przeciwnik za wiele nie miał do powiedzenia poza posiadaniem piłki (nie potrafil sobie wykreować sytuacji strzeleckich). Mi to nie przeszkadza
mówię o podstawowym składzie .
Arsenal niby tak gniótł, a stworzył sobie jedną sytuację strzelecką i to po wrzutce gdzie De Vrij się machnął.
Karny dla Arsenalu powinien być niestety.
Największe wyróżnienie dla Bissecka, kapitalny występ, nie dość, że był bezbłędny to jeszcze nie raz zapobiegł bramce swoimi ofiarnymi interwencji.
Na plus De Vrij, który w końcu zagrał jak należy, bezbłędny występ (nareszcie), Hakan, który dał wygraną tą bramką i był świetny w defensywie jak zawsze, idealnie łączył obronę z pomocą oraz Dumfries, chyba nowy kontrakt rzeczywiście bardzo blisko, bo Inzaghi mu daje więcej szans, a Denzel zaczyna coraz lepiej grać.
Na minus Taremi, Frattesi, obaj niewiele wnieśli do gry, Lautaro niestety też niewiele lepiej.
Darmian był dobry w defensywie, ale prawda jest taka, że Inter żadnej akcji nie zrobił lewą stroną, niestety Matteo się tam nie nadaje.
Byłem zaskoczony tym, że Inzaghi postanowił się okopać przed bramką grając 5-4-1, bo jeszcze nigdy aż takiej obrony Częstochowy nie było, nawet z City. Zastanawia mnie co go skłoniło do tego poza wynikiem? Czy nadchodzący mecz z Napoli i próba wygrania tego jak najmniejszym kosztem bez nawet prób ataku? czy może jednak analiza rywala i uświadomienie sobie, że Arsenal jest bardzo słaby w starciu z rywalami, którzy postawią autobus przed bramką, zwłaszcza jest to widoczne bez Odegaarda. Wtedy ciężar gdy jest w pełni przenoszony na Sakę, który poza pewnymi momentami w drugiej połowie był zupełnie wyłączony z gry. Inzaghi zmusił Artetę do wrzutek mając Benjiego, De Vrija i Bissecka. Plan idealnie wypełniony.
Najsilniejszą jedenastką, która była dostępna na ten mecz. Nie doprecyzowałem.
Plusy:
*Solidnie przećwiczyliśmy obronę!
*Podstawowi piłkarze sporo odpoczęli
Zieliński pięknie się wprowadza w zespół.
Hakan w formie
Sommer odzyskuje blask
Bisseck znowu stanął na wypości zadania
Asllani wszedł i o dziwo dał rade :O
Minusy:
Taremi to atrapa gracza. W grze nie istnieje a nawet przeszkadza bo mu podają a on nawet nie biegnie do tego. Zaczynam woleć widzieć w składzie Arne a to nie jest dobry znak.
Fratessi - nie dźwiga meczów grając o początku. W ważnych meczach również gaśnie.
Arsenal. Nie da się ukryć, że widać że mają młodszych zawodników z duża jakością.
Dla kilku naszych zawodników to ostatnie tchnienie na takim poziomie.
Natomiast WTF z ich grą pod bramką. Te ich akcje są niemal takie same. Gdzie próby strzałów z za pola karnego? Przecież oni mają świetnych technicznie zawodników. Ta ich taka taktyka to taka jednowymiarowa. Paru zawodników dać do nas z Arsenalu i wygrywamy ta LM.
Mamy 4 spotkania do końca, 6 pkt da awans z 8mki
7 już na pewno
No i raczej zostały łatwiejsze mecze bo Lipsk Bayer to słabsi rywale jak city i Arsenal